Dziś upływa termin składania wiążących ofert na 83 proc. akcji gdańskiej Energi. Chętni to: GDF Suez, Kulczyk Investments wspólnie z Goldman Sachs i funduszami oraz PGE.
Według Małgorzaty Krasnodębskiej-Tomkiel, prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, wygrana PGE byłaby szkodliwa. – Taka transakcja znacząco ograniczyłaby konkurencję i nie możemy się na nią zgodzić – mówi szefowa UOKiK. I przypomina, że PGE, „faworyzowana w wyścigu do Energi, już ma mocną pozycję na rynku”. Przy produkcji energii to ok. 40 – 42 proc., a Energa daje dodatkowe 3 – 4 proc. Problem dotyczy też sprzedaży detalicznej – PGE ma ok. 27 proc. udziału w rynku, a Energa 16 – 17 proc. W hurcie pozycja PGE jest jeszcze mocniejsza – przekracza 40 proc.
Obawy, że PGE zdominuje rynek, podziela wielu ekspertów. Są przekonani, że tak silny podmiot będzie dyktował innym warunki. Jednak z drugiej strony są też zwolennicy wzmocnienia największej firmy energetycznej w kraju.
Dla ministra skarbu szybki wybór inwestora dla Energi ma szczególne znaczenie. Wpływy ze sprzedaży 83 proc. akcji, które szacuje się nawet na 6 mld zł, są ważnym elementem tegorocznych przychodów budżetu. Dlatego należy się spodziewać, że jeśli przetarg wygra PGE, a urząd będzie chciał zablokować transakcję, otwarty konflikt między prezes UOKiK i ministrem Aleksandrem Gradem jest realny. Tym bardziej że prezes urzędu nie zamierza dać PGE nawet zgody warunkowej na transakcję.
Zarząd grupy liczył się właśnie z taką możliwością i nawet się zastanawiał, jakie aktywa mógłby sprzedać, by uzyskać przychylność UOKiK. – Zgody warunkowe mają sens, gdy można ograniczyć negatywny wpływ fuzji na konkurencję – mówi Małgorzata Krasnodębska-Tomkiel. – W tym przypadku nie widzę takiej możliwości.