deficyt budżetowy w 2012 r. będzie niższy niż planowano

Wykonanie deficytu budżetowego w tym roku będzie zdecydowanie niższe, niż planowane 35 mld zł – mówi „Rzeczpospolitej” wiceminister finansów Dominik Radziwiłł

Publikacja: 10.04.2012 02:46

deficyt budżetowy w 2012 r. będzie niższy niż planowano

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński Kub Kuba Kamiński

Wpłata do budżetu z zysku z NBP za 2011 r. okazała się rekordowa. To musiała być miła niespodzianka dla pana, czyli osoby odpowiedzialnej za zarządzanie polskim długiem.

Rzeczywiście, to doskonała wiadomość. Wpłata z zysku NBP nie zmieniła jednak zasadniczo planów emisji obligacji, ponieważ zmniejszyła maksymalną wartość potrzeb pożyczkowych o ok. 5 procent. Już wcześniej zapowiadaliśmy, że od maja będziemy sukcesywnie ograniczać podaż długu, w tym obligacji długoterminowych i bonów.

Czy dzięki temu resort finansów może zrezygnować z niektórych emisji papierów skarbowych?

Zrealizowaliśmy już około 56 proc. potrzeb pożyczkowych na ten rok. Nie wykluczam, że finansowanie tegorocznych potrzeb zakończymy w trzecim kwartale br. Sądzę, że podobnie, jak to miało miejsce w 2011, wykonanie deficytu budżetowego w tym roku będzie zdecydowanie niższe niż planowane 35 mld zł. Obecnie w kwocie potrzeb pożyczkowych zakładamy 100 proc. wykonania deficytu z ustawy budżetowej. W ubiegłym roku zapisanych było ponad 40 mld zł, a deficyt wyniósł 25 mld zł.

A ile wyniósł deficyt całego sektora finansów publicznych w ubiegłym roku? Według naszych informacji mogło to być 5,2 proc. PKB.

Mogę powiedzieć tak: szacujemy, że deficyt sektora finansów publicznych był znacznie mniejszy niż 5,6 proc. PKB. Na ten rok podtrzymujemy plan obniżenia go do ok. 3 proc. PKB i będziemy schodzić do 1 proc. w 2015 r.

Czy obniżanie deficytu sektora finansów publicznych w tym roku będzie efektem wyższego wzrostu gospodarczego i większego cięcia wydatków?

Będzie to efektem utrzymania wzrostu gospodarczego i także różnorodnych działań wprowadzonych ostatnio i zapowiadanych przez premiera w expose, jak i przyjętych kilka lat temu, jak reguła wydatkowa, której skutek realny jest teraz bardziej odczuwalny, a także obniżenia składki do OFE i ograniczenia możliwości wcześniejszego przechodzenia na emeryturę.

Resort finansów planuje emisję obligacji we frankach szwajcarskich. Czy inne rynki też wchodzą w grę?

W Szwajcarii pojawiamy się co roku. Chcemy podtrzymać tam swoją obecność. Wyznaczyliśmy już banki, które zorganizują nam spotkania z inwestorami. Wartość takiej emisji może być podobna do poprzednich, czyli wynieść ok. kilkaset milionów franków. Na pewno w tym roku jeszcze planujemy emisję na rynku bazowym, czyli w euro lub dolarze. Nie wykluczam też, że dokonamy emisji w jenach, ale sądzę, że nie będzie to emisja publiczna.

Jak będą wyglądały emisje papierów w kolejnych miesiącach? Czy podobnie jak ubiegłym roku resort ograniczy emisję bonów skarbowych?

W tym roku wyemitowaliśmy niewiele bonów. Jeżeli możemy pozyskać bardzo atrakcyjne, jeśli chodzi o koszt, finansowanie np. emitując dwulatki, to wolimy emitować właśnie takie papiery, nie zwiększając poziomu wykupów na przyszły rok i wydłużając średnią zapadalność.

Możliwe są wykupy papierów pod koniec roku?

Nie są wykluczone, ale tych papierów nie będzie wiele.

Resort finansów na początku roku podwyższył oprocentowanie obligacji detalicznych. Czy będą kolejne zachęty dla inwestorów indywidualnych?

Staramy się zachęcić Polaków do kupowania obligacji detalicznych, nawet, jeśli ich udział w zadłużeniu jest znikomy. Chcemy, żeby inwestowanie w papiery skarbowe było bardziej atrakcyjne i jak najbliższe standardom rynkowym. Będziemy np. stwarzać możliwość bardziej przyjaznych zakupów przez Internet i szybszych rozliczeń przy realizacji zysków z inwestycji.

Na początku roku inwestorzy zagraniczni bardzo chętnie kupowali nasz dług. Czy w związku z kryzysem w strefie euro są obawy, że ten napływ się zmniejszy?

Zaangażowanie inwestorów zagranicznych w polski dług stale się zwiększa. Oczywiście, rodzi to pewne ryzyka nagłego odpływu kapitału, ale trudno mi sobie wyobrazić, że taki scenariusz może mieć miejsce w najbliższym czasie. Byłoby to możliwe, gdyby znacząco wzrosły stopy na rynkach bazowych, lub gdyby nastąpiło duże wydarzenie na miarę upadku Lehman Brothers lub też jakiś krach wewnętrzny. Myślę, że te scenariusze są bardzo mało prawdopodobne. Spodziewam się dalszego napływu kapitału zagranicznego.

A widzi pan pozytywny wpływ na rynek pożyczek od Europejskiego Banku Centralnego?

Oczywiście. Zwłaszcza widoczny jest wpływ działań EBC na dług krajów peryferyjnych, a stabilizowanie tego rynku jest w interesie nas wszystkich. Część instytucji wykorzystuje też to tanie finansowanie, żeby kupić nasze obligacje, choć zanim EBC uruchomił tzw. LTRO, również mieliśmy napływ kapitału z zagranicy. Ale to działania EBC spowodowały znakomity wzrost płynności na rynkach finansowych. Rynek długu w euro nabrał rumieńców. Nie rozwiązały jednak problemów strukturalnych, które na tym rynku istnieją. Myślę, że mamy przed sobą trudny okres.

Co nas może jeszcze zaskoczyć?

Przykładowym scenariuszem jest scenariusz grecki, gdzie mamy do czynienia z faktyczną upadłością kraju, ale przeprowadzoną w tak łagodny sposób, że nie jest to połączone z wielkimi wstrząsami. Nie spodziewałbym się żadnego nagłego wydarzenia o dużej skali, które miałoby nastąpić. Na pewno dojdzie jednak do poważnych problemów w niektórych krajach w Europie, ale będzie to połączone z działaniami restrukturyzacyjnymi.

MF ma ograniczyć wymianę środków unijnych na rynku. Czy złoty nie potrzebuje już wsparcia?

Od maja ubiegłego roku całość naszych operacji była dokonywana na rynku. W kwestii wymiany środków unijnych to wraz z NBP dokonujemy bieżących ustaleń i podejmujemy decyzje, czy środki mają być wymienione w NBP czy na rynku. Już w I kwartale dokonaliśmy wymiany znacznych środków w NBP, punkt ciężkości przesunął się w stronę NBP. Zakładam, że w najbliższych miesiącach większość środków zostanie wymieniona w NBP, ale zawsze mamy możliwość wymiany środków na rynku, jeśli uznalibyśmy, że zachodzi taka potrzeba.

Pod koniec 2011 r. mówił pan „Rz", że w ustawie o finansach publicznych mają pojawić się nowe rozwiązania, jeśli chodzi o metodologię liczenia długu. Od kiedy zaczną obowiązywać?

W ciągu miesiąca projekt założeń do ustawy powinien trafić do konsultacji zewnętrznych. Będą tam te kwestie, o których już mówiliśmy (jak stosowanie średniorocznego kursu walutowego, czy obniżanie poziomu zadłużenia o saldo środków na rachunkach MF), ewentualnie rozszerzone o dodatkowe elementy. Zakładamy, że w tym roku relacja długu do PKB, liczona metodologią krajową, będzie niższa niż w zeszłym roku o ponad 1 pkt proc. Oddalamy się więc od progu 55 proc. PKB. Celem tej ustawy nie jest stworzenie sobie możliwości uniknięcia przekroczenia tego progu, ale chcemy wykorzystać doświadczenia ostatnich dwóch lat, kiedy do tego progu się zbliżaliśmy.

Krajowa metoda liczenia długu nie powinna być taka sama jak unijna?

Krajowa metodologia, jaką stosujemy, nie odbiera nam wiarygodności, dopóki jest przejrzysta. Będziemy liczyć tak, jak liczyliśmy do tej pory i będziemy publikowali bardziej szczegółowe dane na temat środków, jakie mamy na rachunku na koniec roku, więc inwestorzy i analitycy będą dokładnie wiedzieli, z czego wynika poziom długu. Równolegle publikowane są dane zgodne z metodologią unijną.

Spotyka się pan z inwestorami za granicą. Na co patrzą, oceniając polską gospodarkę?

Zależy, z kim się rozmawia, często stanowi to odbicie problemów lokalnych. Kiedy wiosną byłem w Hong Kongu, to tam tematem jest wzrost wynagrodzeń. Japończycy z kolei zawsze pytają o wiek, ponieważ mają problem ze starzejącym się społeczeństwem. Gdy byłem w krajach arabskich słyszałem, że sytuacja gospodarcza w Polsce to pierwsza od lat taka optymistyczna historia. Ogólnie, widać, że kwestia wzrostu PKB i dobrego zarządzania finansami publicznymi naprawdę się przebiła i jest bardzo doceniana przez inwestorów. Widzimy to na naszym rynku krajowym, ale jest też ogromny popyt na nasz dług zagraniczny. Ta zielona wyspa to jest coś, co przebiło się na zewnątrz - jest proste w przekazie i wiarygodne.

Czy wysoki wzrost PKB utrzyma się też w tym roku?

Spodziewam się, że w całym roku gospodarka wzrośnie o ponad 3 proc. To może być nawet przedział 3-3,5 proc. W pierwszym kwartale mogło to być wciąż około 4 proc., jak w całym ubiegłym roku. Nasza gospodarka jest mocno skorelowana z eksportem niemieckim, a on idzie głównie do krajów Unii Europejskiej. Jeżeli tam będzie katastrofa, to będzie miało przełożenie też na naszą gospodarkę. Ale idzie też na Daleki Wschód czy to Brazylii, więc tam, gdzie jest wzrost. To jest szansa także dla naszego wzrostu. Nasza gospodarka jest silniejsza, niż się wydaje.

Wpłata do budżetu z zysku z NBP za 2011 r. okazała się rekordowa. To musiała być miła niespodzianka dla pana, czyli osoby odpowiedzialnej za zarządzanie polskim długiem.

Rzeczywiście, to doskonała wiadomość. Wpłata z zysku NBP nie zmieniła jednak zasadniczo planów emisji obligacji, ponieważ zmniejszyła maksymalną wartość potrzeb pożyczkowych o ok. 5 procent. Już wcześniej zapowiadaliśmy, że od maja będziemy sukcesywnie ograniczać podaż długu, w tym obligacji długoterminowych i bonów.

Pozostało 94% artykułu
Budżet i podatki
Rok rządu: Andrzej Domański z oceną niejednoznaczną
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Budżet i podatki
Viktor Orbán grozi Komisji Europejskiej. Uwolnienie KPO, albo blokada budżetu UE
Budżet i podatki
Machina wojenna Putina pożera budżet Rosji
Budżet i podatki
Policjanci szykują wielki protest. „Żarty się skończyły”
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Budżet i podatki
Policjanci ogłosili protest. Przyczyną zbyt niska podwyżka w budżecie