Reguły budżetowe w strefie euro: Łatwiej wydawać niż oszczędzać

Włochy i Francja chciałyby poluzowania reguł budżetowych w strefie euro. Niemcy na razie się opierają.

Publikacja: 20.06.2014 05:45

Kanclerz Angela Merkel i premier Włoch Matteo Renzi mają róźne zdania na temat modyfikacji paktu sta

Kanclerz Angela Merkel i premier Włoch Matteo Renzi mają róźne zdania na temat modyfikacji paktu stabilizacji

Foto: AFP

Francuscy socjaliści przegrali z kretesem ostatnie wybory do Parlamentu Europejskiego, włoscy je wygrali. Ale oba te rządy są w sytuacji niekomfortowej. Potrzebują wzrostu gospodarczego i nowych miejsc pracy, a ograniczeni są twardymi regułami fiskalnymi paktu stabilizacji i wzrostu. Przewiduje on konieczność ograniczenia deficytu budżetowego do 3 proc. PKB, a długu publicznego do 60 proc. PKB. Dotyczy wszystkich państw UE, ale w strefie euro przewiduje bolesne sankcje finansowe za złamanie tych zasad. Dlatego prezydent François Hollande i premier Matteo Renzi próbują przekonać UE, a przede wszystkim najbardziej restrykcyjny w tej dziedzinie Berlin, do zmiany stanowiska. Mają po swojej stronie mniejszego koalicjanta z rządu Angeli Merkel – socjaldemokratów z SPD.

Jak to zrobić

– Jedną z opcji mogłoby być niewliczanie kosztów reform do deficytu budżetowego – powiedział niemiecki wicepremier i minister gospodarki Sigmar Gabriel po spotkaniu ze swoim francuskim odpowiednikiem Arnaudem Montebourgiem. Według Gabriela kraje zdeterminowane do przeprowadzenia potrzebnych, ale kosztownych reform mogłyby dostać więcej czasu na sprostanie wymogom paktu stabilizacji. Co dokładnie miał na myśli Gabriel, nie wiadomo, co zostawia spore pole do interpretacji. Francuzi rzeczywiście chcieliby więcej czasu, bo już teraz wiadomo, że wypadli z wyznaczonej im przez Brukselę ścieżki obniżenia deficytu poniżej 3 proc. PKB w 2015 roku.

Włochy mają problem z długiem publicznym sięgającym 130 proc. PKB. Premier Renzi apeluje więc o wprowadzenie nowej zasady pozwalającej na niewliczanie inwestycji publicznych do długu.

Włosi chcą forsować swój pomysł w czasie rozpoczynającej się 1 lipca włoskiej prezydencji w UE. Mają  poparcie socjalistów w Parlamencie Europejskim.

– Próbujemy tak sformułować tekst, by pakt stabilizacji stał się bardziej elastyczny, ale bez poświęcania długoterminowych celów budżetowych – powiedział Hannes Swoboda, który do 17 czerwca sprawował funkcję szefa europejskiej grupy socjalistów i demokratów.

Dopóki nie pojawią się szczegóły, trudno ocenić, jak daleko miałyby pójść forsowane przez Francję i Niemcy zmiany. Pakt stabilizacji i wzrostu jest elastyczny i pozwala Komisji Europejskiej na wyznaczenie rządom więcej czasu w sytuacji, gdy przeprowadzają bolesne reformy. Z tej furtki Bruksela skorzystała, np. dając rok więcej na zbicie deficytu Francji i Hiszpanii, również Polska dostała dłuższą ścieżkę dostosowań fiskalnych. Jest to zatem kwestia bardziej interpretacji niż zmiany paktu.

Kanclerz mówi „nie"

Zmianie paktu jest przeciwna Angela Merkel, która skomentowała już  wypowiedzi swojego zastępcy. – Rozmawiałam z ministrem gospodarki. Zgodziliśmy się, że zmiana paktu nie jest potrzebna. Jest w nim już zawarta elastyczność, której potrzebujemy do przezwyciężenia obecnych problemów – powiedziała wczoraj niemiecka kanclerz po posiedzeniu rządu.

Postulaty Włoch i opór Niemiec nie są jednak sprzeczne, a wypowiedzi Merkel nie należy traktować jako sprzecznej z deklaracjami jej socjaldemokratycznego koalicjanta. Niechęć wobec zmieniania paktu nie oznacza, że nic się nie zmieni w polityce Brukseli.

– Trudno sobie wyobrazić zmianę paktu i nikt tego nie proponuje. Czym innym jest elastyczna jego interpretacja. To już się dzieje i można sobie wyobrazić, że w najbliższych latach kraje, np. Włochy, będą mogły o takie podejście zabiegać – mówi nam nieoficjalnie wysoki rangą unijny dyplomata.

W Brukseli następuje właśnie zmiana warty, prawdopodobnie nowym szefem Komisji Europejskiej zostanie Jean-Claude Juncker. Zabiegając o poparcie krajów, w tym Włoch, oraz Parlamentu Europejskiego, będzie musiał uwzględniać coraz silniejsze apele o łagodniejsze podejście do norm fiskalnych. Tym bardziej że on sam – jako szef eurogrupy – optował za mniej restrykcyjnymi wymaganiami.

Francuscy socjaliści przegrali z kretesem ostatnie wybory do Parlamentu Europejskiego, włoscy je wygrali. Ale oba te rządy są w sytuacji niekomfortowej. Potrzebują wzrostu gospodarczego i nowych miejsc pracy, a ograniczeni są twardymi regułami fiskalnymi paktu stabilizacji i wzrostu. Przewiduje on konieczność ograniczenia deficytu budżetowego do 3 proc. PKB, a długu publicznego do 60 proc. PKB. Dotyczy wszystkich państw UE, ale w strefie euro przewiduje bolesne sankcje finansowe za złamanie tych zasad. Dlatego prezydent François Hollande i premier Matteo Renzi próbują przekonać UE, a przede wszystkim najbardziej restrykcyjny w tej dziedzinie Berlin, do zmiany stanowiska. Mają po swojej stronie mniejszego koalicjanta z rządu Angeli Merkel – socjaldemokratów z SPD.

Pozostało 81% artykułu
Budżet i podatki
Rok rządu: Andrzej Domański z oceną niejednoznaczną
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Budżet i podatki
Viktor Orbán grozi Komisji Europejskiej. Uwolnienie KPO, albo blokada budżetu UE
Budżet i podatki
Machina wojenna Putina pożera budżet Rosji
Budżet i podatki
Policjanci szykują wielki protest. „Żarty się skończyły”
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Budżet i podatki
Policjanci ogłosili protest. Przyczyną zbyt niska podwyżka w budżecie