Po dwóch latach posuchy kasę państwa stać na nieco wyższe wydatki. W planach na przyszły rok resort finansów szacuje je na 343 mld zł, czyli o 18 mld zł więcej niż w tym roku. Zarówno w 2013, jak i 2014 r. trzeba je było ścinać o prawie 1 proc.
Wysoka dotacja
Co ciekawe, większość przyszłorocznego wzrostu wydatków skonsumuje system emerytalny. Sama dotacja do ZUS wyniesie 42 mld zł, aż 12 mld zł więcej niż w tym roku – obie kwoty są zresztą rekordowe. Skąd tak ogromny wzrost, skoro „reforma" OFE miała przynieść budżetowi oszczędności?
– Zaczynamy widzieć, ile naprawdę kosztuje budżet nasz system emerytalny – komentuje Mirosław Gronicki, b. minister finansów. – Wcześniej, by nie przekroczyć limitu deficytu w budżecie, stosowano różne księgowe sztuczki finansowania ZUS poza budżetem państwa. Teraz będzie trochę mniej tego zamiatania pod dywan – dodaje. Chodzi np. o przejadanie na bieżące potrzeby Funduszu Rezerwy Demograficznej, w którym odkładamy pieniądze na przyszłość. Tylko w latach 2011–2013 rząd zabrał z FRD ok. 8 mld zł, w 2015 r. wreszcie się to skończy.
46,1 mld zł to limit deficytu budżetu na 2015 r. W porównaniu z planem na ten rok, to tylko o 1,4 mld zł mniej.
W 2015 r. znacznie zmniejszą się też pożyczki dla ZUS. Pożyczki zamiast dotacji to kreatywna księgowość zmniejszająca w przeszłości deficyt budżetu, której wykorzystanie na szerszą skalę rozpoczął minister finansów Jacek Rostowski. W 2013 r. pożyczka wyniosła ok. 12 mld zł, w 2014 – prawie 7 mld zł, w 2015 ma spaść do 5,5 mld zł. W przyszłym roku nie powtórzy się także tegoroczna operacja przejęcia połowy aktywów OFE, podczas której ZUS „dostał" ok. 10,8 mld zł (o tyle też mniej dołożył do systemu budżet).