Samorządowcy zgodnie zresztą podkreślają, że to nie pierwsza taka sytuacja, gdy rząd przerzuca na ich barki koszty swoich decyzji.
Luka w oświacie rośnie
– Co roku miasto „dokłada" do zadań objętych subwencją oświatową ze środków własnych, ponieważ środki przekazywane przez resort edukacji są niewystarczające – przyznaje Mariusz Banach, zastępca prezydenta Lublina ds. oświaty i wychowania. Tylko w ubiegłym roku na wszystkie zadania oświatowe Lublin wydał 736,6 mln zł. Subwencja i dotacje pokryły ok. 61 proc. kosztów, resztę – ok. 285 mln to środki własne miasta.
W Krakowie w 2018 r. roku subwencja oświatowa wyniosła 802,3 mln zł i starczyła raptem na wynagrodzenia, a wszystkie wydatki na edukację wyniosły 1,18 mld zł. Z kolei władze Łodzi szacują, że w latach 2016–2019 miasto dopłaciło do edukacji z własnych środków prawie 2 mld zł.
Z raportu przygotowanego przez Związek Miast Polskich wynika, że łączna finansowa luka w oświacie (liczona jako różnica między wydatkami a subwencją oświatową) sięgnęła już ponad 27 mld zł. – Taka luka zawsze istniała, ale szczególnie mocno zwiększyła się w 2017 i 2018 roku, czyli w okresie przeprowadzania reformy w systemie edukacji – analizuje Andrzej Porawski, dyrektor biura Związku Miast Polskich. – Obecnie subwencja nie pokrywa w całości nawet kosztów wynagrodzeń, nie mówiąc o kosztach utrzymania szkół czy niezbędnych inwestycjach, których też przybywa ze względu na konieczność dostosowania klas do nowych wymogów – dodaje Porawski.
Ogromne straty
Problemy z niewystarczającą na potrzeby subwencją są jednak tylko początkiem kłopotów, jakie uderzą w samorządy już tej jesieni. Od października wejść w życie mają bowiem przepisy obniżające stawkę PIT z 18 do 17 proc. oraz podnoszące, co najmniej dwukrotnie, koszty uzyskania przychodu. Od sierpnia zaś obowiązuje tzw. zerowy PIT dla młodych. Takie zmiany uszczuplą dochody samorządów o ok. 1,8 mld zł w tym roku, a w 2020 r. łączne straty sięgną już kwoty 6 mld zł.
Lokalne budżety nie mają możliwości zrekompensowania tych ubytków innymi źródłami dochodów, dlatego już dziś samorządy przygotowują się do cięcia wydatków. – Nasze straty sięgną ok. 200 mln zł rocznie. W związku z tym miasto zdecydowało się wstrzymać zawieranie umów w zakresie wydatków bieżących i inwestycyjnych skutkujących nowymi zobowiązaniami – informuje Małgorzata Tabaszewska z krakowskiego magistratu. Podobne działania już podjęli prezydenci innych miasta, m.in. Lublina czy Białegostoku. – W pierwszej kolejności ograniczone zostanie dofinansowanie z dochodów własnych zadań zleconych oraz wydatków fakultatywnych, następnie zostanie przeprowadzona analiza dotycząca planowanych zadań inwestycyjnych – podaje wiceprezydent Lublina. Miasto może stracić ok. 75 mln zł.