Składki na ZUS liczone w proporcji do dochodów, a nie jak obecnie – ryczałtem, to jedna z obietnic wyborczych Prawa i Sprawiedliwości, która wywołała falę strachu i oburzenia wśród przedsiębiorców. Oznaczałoby to bowiem, że firmy o wyższych dochodach zapłaciłyby kilkukrotnie wyższe daniny niż obecnie.
Czytaj także: Co partie obiecują samozatrudnionym ws. składek ZUS
Na szczęście politycy PiS, w tym premier Mateusz Morawiecki, uspokajają, że zmiany mają dotyczyć tylko małych podmiotów, o niskich dochodach. Mają one zaoszczędzić na tym rozwiązaniu łącznie ok. 1 mld zł rocznie, a żadna firma nie zapłaciłaby większej składki niż obecnie. – Liczenie wysokości składki ZUS dla przedsiębiorców pozostanie na takich samych zasadach – podkreślił też rzecznik rządu Piotr Müller we wpisie na Twitterze. – Dodatkowo dla małych przedsiębiorców będzie niższa składka liczona proporcjonalnie do dochodu, ale nie większa niż według obecnych zasad – wyjaśnił. I dodał, że „pojawiające się inne informacje są nieprawdziwe".
– Teraz PiS tłumaczy się, że został źle zrozumiany – komentuje Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. – Biorę to za dobrą monetę i mam nadzieję, że zapowiedź wprowadzenia składek od dochodu dla wszystkich nie była balonem próbnym przed rozważanymi na poważnie zmianami.