Wiele rosyjskich regionów jest na skraju bankructwa - pisze portal n-tv.de. Prezydent Władimir Putin ma poważny dylemat. Rząd w Moskwie może albo ratować regiony za pomocą zastrzyków finansowych, ale to oznacza coraz większe zadłużenie budżetu federalnego, albo pozostawić je własnemu losowi, co z kolei może doprowadzić do niepokojów społecznych.
Niemiecki portal podkreśla, że sytuacja Putina jest nie do pozazdroszczenia, zwłaszcza w kontekście zbliżających się wyborów prezydenckich, które są zaplanowane na koniec 2018 roku.
- Nie sądzę, by zbyt wiele regionów dostało dofinansowanie - uważa Karen Wartapetow z agencji ratingowej Standard and Poor's, ale dodaje, że Kreml będzie chciał w ten sposób ratować sytuację.
Cztery lata temu władze w Moskwie przekazały władzom regionów niemal całą odpowiedzialność za wydatki na cele socjalne. Urzędy zajmujące się tymi wydatkami były jednak mocno zadłużone - na w sumie bilion rubli (około 13 mld euro), a ich roczne wydatki sięgają 10 bilonów rubli. Wszystkie te zobowiązana przerzucono na regiony.
Paradoksalnie rosyjskie Ministerstwo Finansów nie zezwoliło na umorzenie tych zobowiązań. Dzięki tym finansowym zabiegom Kremlowi udało się, przynajmniej formalnie, osiągnąć deficyt budżetowy na poziomie poniżej trzech procent - mniej niż mają takie kraje unijne jak Francja czy Hiszpania. Za to budżety regionalne według oficjalnych danych od 2012 roku podwoiły zadłużenie budżetowe.