Rząd przyjął we wtorek założenia do przyszłorocznego budżetu

Rząd przyjął założenia do budżetu na 2017 r. Zgodnie z założeniami wzrost gospodarczy w przyszłym roku ma wynieść 3,9 proc., a inflacja - 1,3 proc.

Aktualizacja: 15.06.2016 06:11 Publikacja: 14.06.2016 17:37

Rząd przyjął założenia do budżetu na 2017 r. - poinformowała we wtorek premier Beata Szydło.

Rząd przyjął założenia do budżetu na 2017 r. - poinformowała we wtorek premier Beata Szydło.

Foto: PAP/Rafał Guz

Premier Beata Szydło przedstawiła założenia do przyszłorocznego budżetu.

- Najważniejszym tematem dzisiejszego posiedzenia było przyjęcie założeń budżetowych i tych wszystkich wskaźników, które będą w przyszłorocznym budżecie decydowały o tym, jaka będzie waloryzacja rent i emerytur, jakie będzie najniższe wynagrodzenie, jakie będą

Nowy podatek i płaca minimalna

Premier Beata Szydło poinformowała także, że od przyszłego roku podniesiona zostanie płaca minimalna.

- Kierując się odpowiedzialnością za budżet państwa, za sytuację finansów i za los polskich obywateli, myśląc o godności polskich obywateli, rząd zdecydował, że w przyszłym roku minimalne wynagrodzenie będzie wynosiło 2 tys. zł – powiedziała szefowa rządu Beata Szydło.

Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej proponowało pierwotnie rządowi kwotę 1920 zł. Minister Elżbieta Rafalska wyraziła we wtorek zadowolenie, że Rada Ministrów zaproponowała jeszcze wyższą kwotę.

- Podniesienie minimalnego wynagrodzenia to bardzo dobra wiadomość dla Polaków - oceniła.

Rząd proponuje, aby minimalne wynagrodzenie za pracę w 2017 r. wynosiło 2 tys. zł brutto, co oznacza wzrost o 8,1 proc. (150 zł) w stosunku do 2016 r. (obecnie pensja minimalna to 1 tys. 850 zł brutto). Taką propozycję rząd przedstawi Radzie Dialogu Społecznego do 15 czerwca.

Kwota ta stanowiłaby 47,04 proc. prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej na 2017 r.

- To jest to dążenie do tego, żeby rozpiętość między minimalnym wynagrodzeniem a przeciętnym wynagrodzeniem zbliżała się do 50 proc. - tłumaczyła Rafalska.

Na wtorkowym posiedzeniu rząd zaakceptował ponadto projekt ustawy o podatku od sprzedaży detalicznej. Przyjęte założenia zakładają wprowadzenie dwóch stawek tego podatku - 0,8 proc. od przychodu między 17 mln zł a 170 mln zł miesięcznie i 1,4 proc. od przychodu powyżej 170 mln zł miesięcznie. Zdaniem premier Beaty Szydło projekt gwarantuje równe szanse dla polskich firm.

Projekt zakłada, że przedmiotem opodatkowania będzie przychód ze sprzedaży detalicznej, czyli sprzedaży dokonywanej na rzecz konsumentów (osób fizycznych nieprowadzących działalności gospodarczej oraz rolników ryczałtowych). Przychód ze sprzedaży detalicznej nie będzie obejmował należnego podatku VAT. W podstawie opodatkowania nie będzie uwzględniana sprzedaż na rzecz przedsiębiorców. Projekt nie przewiduje opodatkowania sprzedaży dokonywanej przez internet.

Nowy podatek mają płacić sprzedawcy detaliczni dokonujący zbycia towarów (rzeczy ruchomych lub ich części). Projekt nie zawiera szczególnych rozwiązań dotyczących sprzedawców działających w ramach sieci handlowych.

MF szacuje, że w tym roku z tytułu tej daniny do kasy państwa wpłynie 638,1 mln zł.

- Mogę powiedzieć, że udało się przygotować rozwiązanie - po dyskusjach - które w opinii przedsiębiorców, pracodawców, strony społecznej, i które w mojej ocenie - wypełnia wszystkie oczekiwania zainteresowanych stron. Jest dobrym rozwiązaniem. Przede wszystkim prowadzi (...) do zagwarantowania równych praw i równych szans dla polskich małych firm handlowych (w porównaniu) z tymi dużymi potentatami handlowymi - powiedziała premier.

- Chcę powiedzieć, że ta ustawa jest przykładem, iż potrafimy, że rząd potrafi rozmawiać i prowadzić dialog (...), bo właśnie, kiedy były przygotowane założenia do projektu, które nie do końca spełniały oczekiwania przede wszystkim przedsiębiorców, pracodawców, wówczas potrafiliśmy w tym dialogu wypracować kompromis, który dzisiaj stał się projektem ustawy przyjętym przez rząd – tłumaczyła.

Brexit Polsce nie straszny

Zniesiemy każdy wynik referendum w sprawie tzw. Brexitu, nie będzie on długofalowo wpływał na zdolność MF do realizacji budżetu - zapewnił minister finansów Paweł Szałamacha. Dla Polski jest niezwykle istotne, by Brytyjczycy zostali w UE - wskazała premier Beata Szydło.

- Jesteśmy dobrze przygotowani na wynik zarówno „leave” (opuszczenie - PAP), jak i „remain” (pozostanie - PAP). Dotychczas sfinansowaliśmy 70 proc. potrzeb pożyczkowych na rok bieżący. Zrealizowaliśmy bardzo przyzwoitą rezerwę płynnościową Skarbu Państwa. W związku z tym, pomimo że możemy spodziewać się oczywiście zawirowań na forexie (rynku walutowym - PAP) dotyczących zarówno funta, ale także odpływu od złotego, zniesiemy każdy wynik (referendum - PAP) i nie będzie on długofalowo wpływał na zdolność Ministerstwa Finansów do realizacji budżetu i do realizacji celów państwa polskiego - powiedział Szałamacha na konferencji po posiedzeniu Rady Ministrów, odpowiadając na pytanie o wpływ na polską gospodarkę ewentualnego wyjścia Wlk. Brytanii z UE.

Szef MF wskazał, że referendum brytyjskie odbędzie się w przyszły czwartek, w związku z czym wzmagają się dyskusje dotyczące m.in. jego wpływu na Unię, ewentualnej ścieżki wyjścia Wielkiej Brytanii z UE, a także wpływu na Polskę.

Budżet i podatki
Tania ropa topi budżet Kremla. Zaczyna brakować pieniędzy na wojnę
Budżet i podatki
EKG. Zbliża się poważna dyskusja nad nowym budżetem UE. „Krew się będzie lała”
Materiał Partnera
Sztuczna inteligencja pomaga w pracy działom podatkowo-finansowym
Budżet i podatki
Deficyt finansów publicznych to 6,6 proc. PKB w 2024 r. GUS potwierdził dane
Budżet i podatki
Ponad 76 mld zł deficytu w budżecie państwa po marcu