Już nie pandemia zagraża realizacji planów w branży budowlanej, ale inwestycyjny boom, którego skutkiem jest znaczny wzrost popytu na materiały budowlane, a w konsekwencji pnące się w niebo ceny. Według przedstawicieli branżowych organizacji o notowanych jeszcze w ubiegłym roku spadkach wartości ofert w przetargach drogowych wkrótce będzie można zapomnieć.
Krucho z piaskiem
Wystarczy wziąć pod uwagę asfalt: od przełomu marca i kwietnia 2020 r. do maja 2021 r. jego ceny wzrosły o 30–40 proc. Tymczasem według Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa (PZPB), już w 2020 r. jego produkcja w porównaniu z 2019 r. spadła w zakładach Orlenu o 19 proc. Natomiast w pierwszym kwartale 2021 r. spadek w ujęciu rocznym wyniosły odpowiednio 38 proc.
Problem będzie również z betonem. Wdrożenie na kontraktach podpisywanych teraz przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA) nowych wymogów technicznych dotyczących alkaliczności drobnych kruszyw radykalnie ograniczyło dostępność piasku do produkcji betonu. Obecnie producenci betonu stosują piaski pochodzące z ok. 300 złóż. Tymczasem nowe wymagania spełnia zaledwie 29. W dodatku blisko połowa z nich ma charakteryzować się niekorzystnym uziarnieniem.
– To nie tylko ogranicza dostępność piasku, ale także wydłuża transport nierzadko o 300–400 km, co przełoży się zarówno na koszty samego betonu, jak i konstrukcji betonowych – ostrzega Ogólnopolska Izba Gospodarcza Drogownictwa (OIGD). Realnym scenariuszem ma być także opóźnianie lub nawet wstrzymywanie inwestycji, jeśli piasku o odpowiednich parametrach będzie za mało.