Katarska fala hejtu. Powstał portal, który zajmuje się krytykowaniem Kataru

W sieci pojawił się angielskojęzyczny portal The Economy Club wyspecjalizowany w publikowaniu negatywnych opinii o wszystkim, co dotyczy katarskiej gospodarki.

Aktualizacja: 23.09.2018 13:40 Publikacja: 23.09.2018 11:53

Doha, stolica Kataru

Doha, stolica Kataru

Foto: Larry Johnson [CC BY-SA 2.0 (https://creativecommons.org/licenses/by-sa/2.0/)], via Flickr

Portal ruszył na początku września. Najprawdopodobniej ma on pomóc w odebraniu Katarowi organizacji Mundialu w 2022 roku, który ze względu na wysokie temperatury wiosną i latem, wyjątkowo ma się odbyć w grudniu.

Gospodarka Kataru rzeczywiście nie kwitnie, mimo wysokich cen ropy i gazu, ponieważ kraj ten ucierpiał z powodu blokady ekonomicznej wprowadzonej na początku czerwca 2017 roku przez kraje Zatoki oraz Egipt. Blokadę poparł również prezydent USA, Donald Trump. Jako powód podano wtedy wspieranie terrorystów przez władze w Dausze.

Czytaj także: Katar obiecuje pomoc Turcji

Economy Club rozpisał ankietę wśród Katarczyków, którzy mieli ocenić stan gospodarki swojego kraju. Ma być fatalny, bo 73,5 proc. respondentów uznało, że w ciągu ostatniego roku nie poprawiła się jakość jedzenia oraz dostępnych na rynku towarów konsumpcyjnych, mimo że ceny wzrosły. 88,9 proc. narzeka na wyzwania branży budowlanej, która boryka się z pogorszeniem się dostępności materiałów budowlanych, zaś 74,4 proc. zauważyło spadek inwestycji zagranicznych. „Te statystyki dowodzą, w jak fatalnym stanie, wręcz chaosie jest gospodarka katarska” - czytamy w komentarzu.

W fatalnej kondycji ma być również katarska waluta. Rial jest związany z dolarem po kursie 3,61 za dolara. Na wolnym rynku trzeba było zapłacić w ostatni piątek 3,64 riala za dolara. W czasie największego napięcia po wprowadzeniu blokady było to 3,84 za dol. Rzeczywiście światowe banki przestały zawierać transakcje w rialach, z powodu zmniejszonej dostępności riali na rynkach światowych.

Ekonomiści, na których powołuje się The Economy Club twierdzą, że efektem pogarszającej się sytuacji gospodarczej są wydatki katarskich władz na finansowanie „operacji terrorystycznych i ekstremistycznych. W związku z tym kraj pogrąża się w bałaganie”- czytamy.

W informacji z 7 września czytamy, że wszystkiemu winna jest rodzina rządząca, która bezsensownie wydaje pieniądze obywateli, głównie na inwestycje zagraniczne wątpliwej jakości w Europie i obu Amerykach. Przy tym inwestycje państwa katarskiego mają nie być rejestrowane w państwowym funduszu Qatar Investment Authority, jednym z 10 największych takich funduszy na świecie, stąd jego straty. Faktem jest, że QIA straty rzeczywiście poniósł, ale 2 lata temu z powodu ujawnienia afery dieslowej i spadku kursów akcji Grupy VW, której jest potężnym udziałowcem. Na początku września emir Kataru, al-Thani podczas oficjalnej wizyty w Niemczech zadeklarował zainwestowanie tam 10 mld euro m. in. w sektor gazowy, co spotkało się z wielkim entuzjazmem kanclerz Angeli Merkel. Jako słabość QIA The Economy Club podaje rozłożenie inwestycji funduszu: 26 proc. w Wielkiej Brytanii (między innymi kultowy dom towarowy Harrods), 18 proc. w Niemczech, 20 proc. w Rosji i 6 proc. w USA. Zdaniem portalu takie rozłożenie katarskich zasobów ma dowodzić o niespotykanej korupcji władz. 

Czytaj także: Wszystkie grzechy prezesa Qatar Airways

I wreszcie ostatnia wiadomość z 20 września o stratach Qatar Airways, które za ostatni rok finansowy wyniosły 25,2 mln dol. Powód jest oczywisty: ostatni rok finansowy, zakończony 31 marca 2018, to rok od blokady. Z tego powodu operacje linii stały się znacznie droższe, ponieważ jej samoloty muszą oblatywać przestrzeń powietrzną Zjednoczonych Emiratów Arabskich wydłużając czas lotu nawet o godzinę. W tym czasie linia uznawana za jedną z najbardziej luksusowych na świecie straciła 2,8 mln pasażerów (bo nie lata m.in do Dubaju i Kairu czy portów w Arabii Saudyjskiej), więc ich liczba spadła z 32 mln do 29,2 mln. Z powodu blokady Qatar Airways zrezygnowały z obsługiwania 18 kierunków, zwiększając jednak oferowanie np. na trasie Dauha-Warszawa, a część samolotów wypożyczył m.in International Airlines Group (m. in.British Airways).

Jako wielką porażkę Qatar Airways Economy Club uznał odrzucenie oferty katarskiego przewoźnika na stworzenie nowej linii lotniczej w Indiach, ponieważ indyjskie prawo nie zezwala na to, by jakikolwiek podmiot posiadał więcej niż 49 proc. udziałów w indyjskim przewoźniku. Tyle że Qatar Airways nie wystąpiły z taką inicjatywą.

Przez ten ponad rok, jaki minął od wprowadzenia blokady Kataru, nikt nie był w stanie udowodnić, że władze w Dosze rzeczywiście finansują terroryzm. The Economy Club jest zarejestrowany w San Francisco, ale to akurat nie ma żadnego znaczenia.

Portal ruszył na początku września. Najprawdopodobniej ma on pomóc w odebraniu Katarowi organizacji Mundialu w 2022 roku, który ze względu na wysokie temperatury wiosną i latem, wyjątkowo ma się odbyć w grudniu.

Gospodarka Kataru rzeczywiście nie kwitnie, mimo wysokich cen ropy i gazu, ponieważ kraj ten ucierpiał z powodu blokady ekonomicznej wprowadzonej na początku czerwca 2017 roku przez kraje Zatoki oraz Egipt. Blokadę poparł również prezydent USA, Donald Trump. Jako powód podano wtedy wspieranie terrorystów przez władze w Dausze.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Giganci łączą siły. Kto wygra wyścig do recyklingu butelek i opakowań?
Biznes
Borys Budka o Orlenie: Stajnia Augiasza to nic. Facet wydawał na botoks
Biznes
Najgorzej od pięciu lat. Start-upy mają problem
Biznes
Bruksela zmniejszy rosnącą górę europejskich śmieci. PE przyjął rozporządzenie
Biznes
Niedokończony obraz Gustava Klimta sprzedany za 30 mln euro