Jest pewne, że MBDA UK potentat precyzyjnej broni z Wysp nie uniknie starcia na polskiej ziemi z Amerykanami. Po podpisaniu wiosną kontraktu na Patrioty i po lipcowej decyzji Warszawy, że to Waszyngton i Lokheed Martin wyposaży w wyrzutnie dalekosiężnych rakiet także polską lądową tarczę Homar wydaje się, że trudno będzie Brytyjczykom powstrzymać nad Wisłą zwycięską marketingową ekspansję zbrojeniowych koncernów z USA.
Jednak zdaniem ekspertów jeśli ktokolwiek byłby dziś zdolny zatrzymać pochód pewnych siebie Amerykanów, choćby na niewielkim odcinku zbrojeniowego frontu - to należałoby postawić na Brytyjczyków. Znawcy rakietowego uzbrojenia twierdzą wręcz, że wyrzutnie i pociski CAMM przeznaczone dla obrony powietrznej krótkiego zasięgu, nie są w naszej armii bez szans. CAMM to prawdziwie angielska robota: ich system naprowadzania trudno zakłócić, są tak precyzyjne, że nadają się do zwalczania trudnych i najgroźniejszych celów, łatwo je integrować z zewnętrznymi, lokalnymi systemami rozpoznania i dowodzenia.
Narew na celowniku
Otwierające się polskie transferowe okienko widzi też MBDA UK. W przyszłym tygodniu rakietowa spółka otworzy w Warszawie swoje przedstawicielstwo . - To przyczółek dla potencjalnej brytyjskiej ekspansji a co najmniej zapowiedź polityki długofalowej obecności i ewentualnej współpracy - prognozują analitycy.
- Krajowy przemysł, który przymierza się do budowy własnymi siłami tarczy powietrznej Narew usłyszał od Brytyjczyków zapewnienie daleko idącej technologicznej współpracy i jest pod wrażeniem otwartości dla wymiany doświadczeń w dziedzinie rozwiązań rakietowych. Takich deklaracji z zasady nie składają Amerykanie – mówi Adam Maciejewski ekspert ds. precyzyjnego uzbrojenia z fachowego pisma Wojsko i Technika. - W USA transferu zaawansowanych technik obronnych za granice po prostu zakazuje prawo - dodaje analityk.