– Do chwili obecnej cudzoziemcy kupili duże pakiety akcji naszych kompanii naftowych, jak Łukoil, TNK i inne. Pod kontrolą obcych znajdują się zakłady zbrojeniowe. Dlatego chcemy uporządkować napływ zagranicznych inwestycji do naszej gospodarki – argumentował deputowany do Dumy Martin Szakkum.
Za strategiczne ustawa uznaje 42 rodzaje działalności, m.in. produkcję i sprzedaż broni oraz innych technologii wojskowych, przemysł atomowy, kosmiczny i lotniczy; poszukiwania i wydobycie surowców, takich jak: ropa, gaz, złoto, miedź, uran, diamenty, nikiel, kobalt, beryl, lit; połowy ryb; stacje telewizyjne i radiowe o zasięgu obejmującym ponad połowę Rosji; drukarnie produkujące ponad 200 mln arkuszy druku miesięcznie; wydawnictwa o nakładzie ponad milion egzemplarzy.
Zagraniczny inwestor, który chce kupić ponad 50 proc. akcji jakiejkolwiek firmy działającej w branżach strategicznych, będzie musiał otrzymać zgodę ”odpowiedniego organu państwowego”. Jeżeli jednym z akcjonariuszy zagranicznego inwestora jest kapitał państwowy, to zgoda jest już wymagana przy zakupie 25 proc. akcji. Ale nie będzie łatwo ją uzyskać. Urząd może się zastanawiać nad decyzją nawet pół roku.
– Takie prawo to ograniczenie dla wielu zagranicznych inwestorów, także polskich firm, które coraz śmielej kupują rosyjskie przedsiębiorstwa lub zawiązują z nimi spółki. Wiem, że kilku polskich biznesmenów penetruje np. sektor paliwowy i surowcowy. Są chętni na wejście w branżę energetyczną czy na rynek mediów tradycyjnych i elektronicznych. Teraz pewnie poważnie się zastanowią. Nowe prawo tworzy nowe skomplikowane procedury i wydłuża czas transakcji – uważa w rozmowie z ”Rz” Lech Pintera, pierwszy sekretarz wydziału promocji, handlu i inwestycji Ambasady RP w Moskwie.
Ustawa nie działa wprawdzie wstecz, ale nakazuje wszystkim cudzoziemskim podmiotom mających ponad 5 proc. akcji strategicznych firm powiadomić o tym władze.