Największa firma wytwarzająca nawozy w naszym kraju – Zakłady Azotowe Puławy – zanotowała w ubiegłym roku 30 proc. wzrostu przychodów z ich sprzedaży. Nie oznacza to, że aż tak znacząco wzrósł popyt. Mocno podskoczyły ceny produktów, zwłaszcza siarczanu amonu i RSM.
– Większa sprzedaż na rynku krajowym wynika przede wszystkim z wyższych cen skupu zbóż, uruchomienia dopłat bezpośrednich dla rolników oraz większego potencjału wzrostu, który wynika z niższego zużycia nawozów w porównaniu z krajami starej UE – wyjaśnia Lech Kliza, członek zarządu Puław. Spółka sprzedaje w kraju ok. 70 proc. produkowanych nawozów.
Rzeczywiście z danych Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Nawozów wynika, że podczas gdy polscy rolnicy zużyli w ubiegłym roku ok. 76 kg nawozów na hektar, to niemieccy czy brytyjscy w granicach 130 – 150 kg.
Co ciekawe, według Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej w ubiegłym roku wykorzystanie nawozów w Polsce spadło w porównaniu z 2006 r. Powodem są wysokie ceny. W ciągu roku nasi gospodarze wydali na nawozy 3,5 mld zł, 6 mld zł na pasze i 2,2 mld zł na środki ochrony roślin. Bezpośrednie koszty polskich gospodarstw wzrosły o 20 proc., do 45 mld zł, głównie z powodu droższych środków produkcji. Ten rok przyniesie dalsze podwyżki cen spowodowane ogólnoświatowym trendem. Podaż nawozów wciąż nie dorównuje popytowi, zwłaszcza na rynku azjatyckim czy w Ameryce Południowej. – Gaz ziemny jest konieczny przy produkcji nawozów – przypomina Jerzy Jurczyński, rzecznik Azotów Tarnów. Spółka, korzystając ze wzmożonego zapotrzebowania, zamierza uruchomić produkcję nowego nawozu – saletrosiarczanu.
Rz: Czy na polską wieś powrócił dobrobyt?