Nasze marki biją zachodnie

W tym roku na ubrania i buty wydamy aż 4,5 mld euro. Coraz rzadziej kupujemy na bazarach i w hipermarketach. Na rynku dominują rodzime firmy

Publikacja: 17.07.2008 02:36

Nasze marki biją zachodnie

Foto: gino-rossi

Rynek ciągle jest bardzo rozdrobniony – dziesięć największych firm kontroluje jedynie ok. 15 proc. jego wartości. Większość odzieży czy obuwia kupujemy w niezależnych sklepach, hipermarketach lub na bazarach. Nasze przyzwyczajenia jednak szybko się zmieniają. Jak podaje Euromonitor International, wartość rynku rośnie o ok.

5 – 7 proc. rocznie, podczas gdy największe firmy: LPP, Redan czy Gino Rossi, zwiększają obroty nawet o 30 – 40 proc. (potwierdzają to ich dane sprzedażowe za czerwiec 2008 r.). – Zanosi się na rekordowy rok. Wzrost sprzedaży nieuwzględniający powstawania nowych placówek przekracza 20 proc. Wszystkie sieci rosną, a na rynek trudno jest wejść, ponieważ brakuje lokalizacji. Z tego powodu nieunikniona jest konsolidacja branży – nawet słabsze marki będą przejmowane ze względu na sklepy, którymi dysponują – mówi Marcin Pałażej, dyrektor generalny spółki Zara Polska, która poza swoją flagową marką sprzedaje też ubrania Pull & Bear, Oysho czy Massimo Dutti.

– Polski rynek odzieżowy jest oceniany jako najbardziej obiecujący spośród rynków europejskich. Przyczyną jest szybki wzrost zamożności społeczeństwa i przeznaczanie coraz większej części dochodów na dobra takie jak ubrania czy obuwie – uważa Łukasz Wiewiórowski z firmy Roland Berger Strategy Consultants.

Na rynku dominują zdecydowanie polskie firmy – nazwy ich marek brzmią nowocześnie, inwestują też w reklamę i wizerunek, dlatego wygrywają z konkurentami z zagranicy. – Odzież musi być odpowiednio zaprojektowana i wykonana, modna, ale bez przesady, bo tylko niewielki procent odbiorców wybiera najnowsze tendencje – wyjaśnia Bogusz Kruszyński, wiceprezes spółki Redan, właściciela marek Troll i Top Secret.

– Nadal silną konkurencją są dla nas firmy zagraniczne. Staramy się być od nich lepsi, bo klienci nie kierują się sentymentami, nie kupują czegoś tylko dlatego, że jest polskie. Nabywców interesuje towar, który jest atrakcyjny, a cena uzasadniona jest jakością i wzornictwem – mówi Marek Banasiak, prezes Monnari Trade.

W czerwcu, w porównaniu z tym miesiącem w 2007 r., obroty w należących do spółki sklepach, które działały już rok temu, wzrosły o 48,8 proc., a w całym pierwszym półroczu – o 30 proc. Łączna sprzedaż grupy, uwzględniając rozwój sieci handlowej, zwiększyła się w tym okresie o 91 proc.

Firmom sprzyja rozwój galerii handlowych – dzisiaj głównie w takich miejscach otwierają się nowe sklepy. – Centra otwierają się już w mniejszych miastach, więc znane marki docierają do nowych klientów. Na wyprzedażach ceny są konkurencyjne nawet z ofertą bazarową – dodaje Marcin Pałażej.

Niekwestionowanym liderem rynku jest gdańskie LPP, do którego należą m.in. marki Reserved, Cropptown, Henderson czy Esotiq. W Polsce firma ma ponad 220 salonów, kolejne 100 działa za granicą, a plan otwarć na ten rok obejmuje 80 sklepów. Udział firmy wzrośnie jeszcze bardziej po sfinalizowaniu przejęcia spółki Artman, do której należy marka House. Wezwanie na akcje tej spółki LPP ma ogłosić najpóźniej do 15 września. Z kolei Vistula & Wólczanka jest w trakcie przejmowania kontroli nad grupą W.Kruk, do której należy marka Deni Cler.

W spółce zmienił się także prezes – teraz pokieruje nią Michał Wójcik, który wcześniej przez kilka lat był prezesem Vistuli. – Sytuacja na giełdzie sprzyja przejęciom także w branży odzieżowej. Rynek ma dobre perspektywy, Polacy chcą zapłacić więcej, ale za znaną markę. Zwłaszcza że ceny spadają, ponieważ kolekcjom głównie z importu sprzyjają choćby kursy walut – mówi Marcin Rupiński, analityk BOŚ.

Rynek ciągle jest bardzo rozdrobniony – dziesięć największych firm kontroluje jedynie ok. 15 proc. jego wartości. Większość odzieży czy obuwia kupujemy w niezależnych sklepach, hipermarketach lub na bazarach. Nasze przyzwyczajenia jednak szybko się zmieniają. Jak podaje Euromonitor International, wartość rynku rośnie o ok.

5 – 7 proc. rocznie, podczas gdy największe firmy: LPP, Redan czy Gino Rossi, zwiększają obroty nawet o 30 – 40 proc. (potwierdzają to ich dane sprzedażowe za czerwiec 2008 r.). – Zanosi się na rekordowy rok. Wzrost sprzedaży nieuwzględniający powstawania nowych placówek przekracza 20 proc. Wszystkie sieci rosną, a na rynek trudno jest wejść, ponieważ brakuje lokalizacji. Z tego powodu nieunikniona jest konsolidacja branży – nawet słabsze marki będą przejmowane ze względu na sklepy, którymi dysponują – mówi Marcin Pałażej, dyrektor generalny spółki Zara Polska, która poza swoją flagową marką sprzedaje też ubrania Pull & Bear, Oysho czy Massimo Dutti.

Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Biznes
Jak ma działać przedsiębiorstwo przyszłości? Konferencja Business Centre Club
Biznes
Globalny koncern opuszcza Rosję. Nie wiadomo, ile na tym stracił
Biznes
Paraliż rosyjskiej farmacji. Nie ma z czego produkować leków
Biznes
Podcast „Twój Biznes”: Optymizm wśród menadżerów, Google pod presją, więcej środków na fotowoltaikę