Jak dowiedziała się „Rz”, po trwających kilka tygodni rozmowach prezes grupy Lotos Paweł Olechnowicz ostatecznie przekonał wszystkich szefów spółek zależnych, by nie rezygnowali z [link=http://kariera.pl/praca/oferty_pracy/1]pracy[/link] pomimo obniżki pensji.
– To kuriozalna sytuacja – mówię tym ludziom, że dobrze pracują, ale muszę im zapłacić mniej – przyznaje Olechnowicz. – Szukaliśmy jakiegoś kompromisowego rozwiązania, ale ustawa jest nadrzędna.
Zarząd Lotosu, który jest drugą firmą paliwową w Polsce, był zmuszony zmienić im warunki wynagradzania, bo spółka została objęta tzw. ustawą kominową ograniczającą płace kadry zarządzającej firm z większościowym udziałem Skarbu Państwa.
Jeszcze dwa tygodnie temu wydawało się, że problem zniknie, gdy minister skarbu szykował się do sprzedaży kilkunastoprocentowego pakietu akcji gdańskiej firmy. Wówczas sądzono, że być może sprzeda 14 proc. akcji na giełdzie i jego udział w akcjonariacie Lotosu spadnie poniżej 50 proc. Tak się nie stało, na giełdzie Ministerstwo Skarbu pozbyło się 10,8 proc. walorów i nadal ma ok. 53 proc. Nie wyklucza, że poszuka inwestora strategicznego dla Lotosu.
– Skoro prezesi zdecydowali się pozostać w firmie, to należy im się jakaś rekompensata za obniżone pensje, i mam nadzieję, że mają na nią szansę w kolejnych miesiącach – mówi prezes Olechnowicz. – Ale to nie zależy ode mnie.