W tym roku tzw. narodowy cel wskaźnikowy dotyczący biopaliw zakłada, że w sprzedawanej w kraju benzynie musi być 8,7 proc. biokomponentów, a w oleju napędowym 6,2 proc. By wypełnić ten plan i uniknąć wysokich kar pieniężnych, Orlen i Lotos musiałyby sprzedać ok. 300 tys. m sześc. oleju typu B100 (z biododatkami), czyli dwa razy tyle, co w 2009 r.
Tymczasem mrozy praktycznie zablokowały sprzedaż tego paliwa, bo nie jest ono przystosowane do tak niskich temperatur. – Nie ma popytu na to paliwo i jeżeli silny mróz powróci, jak zapowiadają synoptycy, w lutym i utrzyma się do marca, to praktycznie cały I kwartał z punktu widzenia głównych firm sektora, Orlenu i Lotosu, gdy chodzi o sprzedaż B 100 będzie po prostu stracony – mówi Krzysztof Romaniuk z Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że na niektórych stacjach po prostu wstrzymano sprzedaż B100. Zdarzały się przypadki, iż nie dało się zatankować tego paliwa z dystrybutorów. Przedstawiciel jednej z firm mówi wręcz, że w związku z pogodą firmy będą musiały latem nadrabiać zaległości w sprzedaży biopaliwa. – Szykuje się bitwa cenowa, by w ogóle wypełnić rządowy cel. B100 trzeba będzie sprzedawać wyjątkowo tanio – mówi nasz rozmówca. – A to prędzej czy później rafinerie zrekompensują sobie w cenach innych paliw, więc skutki odczują wszyscy.
Sytuację – gdy chodzi o realizację celu wskaźnikowego – utrudniają obowiązujące przepisy dotyczące jakości paliwa w kraju. Polska Organizacja Przemysłu i Handlu Naftowego, Orlen i Lotos od wielu miesięcy zabiegają o to, by – tak jak to dopuszczają unijne normy – w naszym kraju za standardowy olej napędowy uznawany był taki, który zawiera 7-proc. dodatek estrów, czyli o 2 proc. wyższy niż polskie normy (obecnie 5 proc.). Chodzi o to, by to paliwo było oferowane na stacjach bez specjalnego oznakowania biokomponentów. – Biorąc pod uwagę zablokowaną sprzedaż B 100 i przedłużające się prace nad zmianą przepisów, które mogą potrwać jeszcze nawet w drugim kwartale, rafineriom będzie trudno wypełnić narodowy cel wskaźnikowy – uważa Krzysztof Romaniuk.
Wspomniane trzy podmioty zabiegają też o zmianę przepisów dotyczących jakości benzyny, do której obecnie mogą dodawać maksymalnie 5 proc. alkoholu.