Indeks Nikkei 225, który w pierwszych dwóch dniach tygodnia stracił ponad 16 proc., w środę odrobił 5,7 proc. To jego największa zwyżka od listopada 2008 r. Stało się tak, choć zagrożenie nuklearne po awarii elektrowni atomowej Fukushima nie zostało opanowane.
Na innych azjatyckich giełdach, które nie doświadczyły tak silnej przeceny jak tokijska, odbicie było proporcjonalnie mniejsze. Na zachodnich giełdach kolejny dzień z rzędu gościła przecena. Paneuropejski indeks Stoxx 600 stracił na zamknięciu 1,6 proc., a amerykański S&P 500 o 1,9 proc. WIG20 spadł o 1,25 proc. Wydarzenia w Japonii nie były jednak głównym czynnikiem wpływającym na nastroje inwestorów. To także zdaniem analityków wskazuje, że panika związana z japońskim kataklizmem ustępuje.
Na całym świecie inwestorów pesymistycznie nastrajała eskalacja napięć społecznych na Bliskim Wschodzie, zwłaszcza w Bahrajnie. Wczoraj z powodu walk antyrządowych demonstrantów z siłami bezpieczeństwa zamknięta była tam giełda. W strefie euro powodem do niepokoju były m.in. dane o inflacji, która przyspieszyła w lutym do 2,4 proc., z 2,3 proc. miesiąc wcześniej. Dynamika cen już trzeci miesiąc z rzędu przekracza cel inflacyjny Europejskiego Banku Centralnego, który stara się utrzymywać ją poniżej 2 proc. To przybliża perspektywę podwyżek stóp w strefie euro.
Według najnowszych szacunków banku Barclays piątkowy kataklizm wyrządził w Japonii szkody na sumę 15 bln jenów (530 mld zł), co stanowi około 3 proc. japońskiego PKB. Jego wpływ na gospodarkę próbuje jednak ograniczyć Bank Japonii (BoJ). W środę zaoferował, że wpompuje na rynki finansowe 5 bln jenów, a od początku tygodnia przeznaczył na ten cel już 23 bln jenów. Analitycy wskazują też, że BoJ jest gotowy do ewentualnej interwencji na rynku walutowym, gdyby jen nadal się umacniał, uderzając w japońskich eksporterów. Wczoraj po południu waluta ta zyskiwała wobec dolara 0,9 proc., a od piątku zyskała ponad 3,5 proc. To m.in. skutek obaw, że japońskie firmy finansowe będą wyprzedawały zagraniczne aktywa na rzecz krajowych. Wartość ich zagranicznych inwestycji portfelowych przekracza 2,5 bln dol.
Złe wieści dla Portugalii