W ciągu ostatnich siedmiu lat w Kasie Rolniczego Ubezpieczenie Społecznego przybyło 80 tys. ubezpieczonych, którzy mają gospodarstwa 1-hektarowe. Ta minimalna powierzchnia ziemi uprawnia już do płacenia niższych składek na ubezpieczenia i pobierania unijnych dopłat bezpośrednich. W grupie drobnych rolników KRUS umieszcza także osoby, które pobierają unijne renty strukturalne i rolników, którzy zaprzestali działalności.
– Wzrastająca liczba ubezpieczonych w gospodarstwach do jednego hektara świadczyć może o nieszczelności tego systemu – ocenia prof. Marian Podstawka, kierownik katedry ekonomii Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego.
Przeciętny rolnik oddaje w formie podatków i składek zaledwie 5 proc. swoich dochodów. Właściciele ziemi rolnej płacą tylko podatek gruntowy i składki do KRUS. Im większe gospodarstwo, tym jego obciążenia są relatywnie mniejsze. Właściciel ponad 50 hektarów płaci tylko 2 proc. swoich dochodów. Obciążenia przedsiębiorców są nieproporcjonalnie wyższe, bo płacą oni podatki od dochodów i składki do ZUS. Drobny przedsiębiorca, który chce odprowadzać tylko najniższe składki ubezpieczeniowe, oddaje rocznie 7 tys. zł fiskusowi, czyli 18 proc. swojego dochodu.
– Reforma KRUS wydaje się konieczna, bo system ma coraz bardziej znamiona pomocy społecznej – dodaje dr Joanna Pawłowska-Tyszko z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej.
Ekonomiści wskazują jednak, że nie będzie możliwe wprowadzenie takich samych stawek podatkowych i składek na ubezpieczenia społeczne w przypadku rolników i przedsiębiorców. – Gdyby przenieść rolników do ZUS i obciążyć ich PIT, to 53 proc. dochodów z rolnictwa wędrowałoby do sektora finansów publicznych – oblicza prof. Podstawka.