Firmy wydobywcze nie planują co prawda stworzenia drugiego Tauronu (ma zarówno elektrownie, jak i kopalnie), ale przede wszystkim chcą być niezależne energetycznie, a dopiero w drugiej kolejności zarabiać na energii. Jednak ich planowane moce, jeśli powstaną, będą stanowić ok. 6 proc. obecnych mocy zainstalowanych opalanych węglem kamiennym (nieco ponad 20 tys. MW).
Najpokaźniejszą inwestycję w sektorze energetycznym planuje największa spółka górnicza w Unii Europejskiej Kompania Węglowa. Sztandarowym projektem szefującej firmie od zeszłego roku Joanny Strzelec-Łobodzińskiej (zresztą byłej szefowej Tauronu i byłej wiceminister gospodarki odpowiedzialnej za górnictwo i energetykę) jest budowa na Śląsku elektrowni węglowej o mocy 900 MW wraz z partnerem z zagranicy. Kompania rozmawia teraz z dwoma firmami z Chin i Korei Południowej. Niebawem mają być znane szczegóły (w piątek Kompania oficjalnie zaprezentuje w Katowicach swoją strategię opartą na trzech filarach: górnictwie, energetyce, środowisku).
Giganci dają najwięcej
Wiadomo jednak, że Kompania ze swojej strony chce mieć ok. połowy udziałów w przedsięwzięciu, którego koszt szacowany jest na 4 mld zł. Częściowo jednak udział ten będzie niepieniężny (np. wniesienie gruntu aportem do spółki zawiązanej z partnerem).
Oczywiście dostawcą paliwa do zakładu będą kopalnie Kompanii. – Damy przykład, jak spełnić wymogi pakietu klimatycznego – podkreśla Strzelec-Łobodzińska. – Pokażemy, jak nie zwalczając węgla, promować energetykę niskoemisyjną – dodaje. Elektrownia ma mieć ok. 45-proc. sprawność (średnia w Polsce obecnie to ok. 37 proc.). To spowoduje m.in. mniejszą emisję dwutlenku węgla do atmosfery.
75 mln ton węgla kamiennego w 2011 r. wyprodukowały polskie kopalnie. Wydobycie spada od lat