Badania przeprowadzone przez NRDC wykazały, że przeciętny Amerykanin wyrzuca miesięcznie średnio 15 kg jedzenia o wartości około 40 dolarów. W skali roku daje to ponad 180 kg żywności.
Z danych Departamentu Rolnictwa USA wynika, że w śmietnikach ląduje 23 proc. jajek oraz jeszcze więcej płodów rolnych. - Bez względu na to, jak bardzo zrównoważone jest rolnictwo, produkowana żywność nie jest konsumowana, a więc zasoby wcale nie są wykorzystywane w odpowiedni sposób" - podkreśla Dana Gunders z NRDC.
W krajach rozwiniętych, duża część owoców i warzyw nadających się do spożycia kończy na wysypiskach. Niewykorzystanych produktów pozbywają się sprzedawcy oraz konsumenci, którzy nie zdążyli zjeść tego, co kupili. Odpowiedzialność za dużą część zmarnowanej żywności ponoszą też restauracje, ale marnowanie rozpoczyna się już na etapie produkcji.
W przypadku krajów rozwijających się problem tkwi w tym, że część żywności ulega zepsuciu zanim jeszcze trafi na rynek w wyniku transportu w nieodpowiednich warunkach. Kolejnym czynnikiem są zbyt wysokie ceny. - Nie mamy do czynienia z sytuacją, w której musimy zwiększać produkcję. Nawet w 2008 roku, gdy na świecie nasiliły się protesty z powodu niedożywienia, było wystarczająco dużo żywności, by nakarmić głodujących – tłumaczy Dana Gunders.
Efekty marnotrawstwa rozciągają się jednak daleko poza kuchnię. Rolnictwo jest bowiem sektorem zużywającym najwięcej wody, wymagającym ogromnych dostaw energii i środków chemicznych oraz emitującym znaczące ilości gazów cieplarnianych. Wyrzucona żywność oznacza zmarnowaną energię i wodę konieczną do jej wytworzenia. Federacja Polskich Banków Żywności informuje, że wyprodukowanie jednego kilograma wołowiny wymaga od 5 do 10 tys. litrów wody. Kolejne koszty pochłaniają opakowanie, transport, przechowywanie i przygotowanie artykułów spożywczych, co generuje ok. 20 proc. ilości emitowanych gazów cieplarnianych.