Zniknięcie OLT jest też krokiem wstecz w rozwoju bydgoskiego lotniska. Do lipca port miał w ofercie rejsów krajowych jedynie połączenie z Warszawą, obsługiwane przez LOT. – W Lipcu OLT rozpoczął obsługę połączenia z Krakowem, z którego skorzystało ponad trzy tys. osób – mówi Joanna Sowińska, rzecznik lotniska. To oznacza wzrost liczby podróżnych w porcie o blisko 10 proc. w porównaniu do czerwca 2011r. Na największych polskich lotniskach – w Krakowie i Warszawie – OLT obsługiwał ok. 3,5–4,5 proc. wszystkich klientów portu. – Nie odbije się to negatywnie na naszych finansach – zapewnia Michał Marzec. – Obliczyliśmy, że gdyby OLT Express dalej latał, w tym roku liczba jego klientów stanowiłaby ok. 3 proc. wszystkich podróżnych obsłużonych na lotnisku – mówi Urszula Podraza, rzecznik krakowskiego lotniska.
Lukę wypełni Eurolot
Zarządcy lotnisk liczą, że w powstałą po OLT lukę wejdą LOT i Eurolot. – Na trasach ze Szczecina do Krakowa i Warszawy, gdzie OLT konkurował z tymi przewoźnikami, zwiększy się zapewne zainteresowanie ich ofertą. Jedyne połączenie, które faktycznie zniknie, to rejsy do Gdańska, ale one stanowiły promil naszej oferty, z której korzystało miesięcznie 1,3 tys. osób – mówi Krzysztof Domagalski, rzecznik szczecińskiego portu.
Z kolei trasa z Wrocławia do Gdańska – jak mówi Dariusz Kuś – jest jedną z najbardziej rentownych w Polsce. – To szansa dla Eurolotu. Liczę też, że przewoźnicy nie zaniedbają połączenia z Warszawą, które ma olbrzymi potencjał – podsumowuje Kuś.
Rzecznik portu w Balicach przyznaje, że trwają rozmowy z Eurolotem dotyczące powrotu linii na rejsy do Poznania, z których przewoźnik zrezygnował po wejściu na tę trasę OLT.
Strat nie będzie
– Spółki zarządzające polskimi lotniskami nie odczują zniknięcia OLT, jeśli chodzi o ich przychody – mówi Sebastian Gościniarek, partner w firmie doradczej BBSG. – Linia lotnicza działała zaledwie cztery miesiące. Nie zdążyła istotnie wpłynąć na wyniki portów. Możemy jednak mówić o utraconych zyskach i o utracie pewnego potencjału – podsumowuje Gościniarek.
Zdania na temat tego, jakim klientem był OLT Express, są podzielone. Cześć portów lotniczych zaznacza, że linia rozliczała się na bieżąco. Przedstawiciele niektórych wspominają o niewielkich opóźnieniach. Część zabezpieczyła się na majątku przewoźnika. Szefowie lotnisk w Warszawie i we Wrocławiu zdecydowali się współpracować z przewoźnikiem, gdy przedpłacił za zamawiane usługi. – Taką politykę stosujemy wobec wielu linii lotniczych, OLT nie był wyjątkiem – mówi Michał Marzec, dyrektor PPL zarządzającego warszawskim portem lotniczym. Przedpłatę stosowały też władze wrocławskiego lotniska. – Kupowali od nas paliwo. To duże kwoty, więc zabezpieczyliśmy się, rozpoczynając współpracę z nowym partnerem – mówi Dariusz Kuś.