Bruksela 4 września zdecydowała się wszcząć postępowanie wyjaśniające wobec rosyjskiego giganta, aby ustalić, czy przy ustalaniu cen eksportowych gazu w kontraktach podpisanych z 8 krajami Europy Środkowej i Wschodniej, w tym z Polską, nie łamie zasad antytrustowych.
Dlatego Komisja Europejska zdecydowała się na zbadanie długoterminowych kontraktów na dostawy gazu w Europie Środkowej i Wschodniej. Chodzi o sytuację, w której "stare" kraje UE kupują gaz rosyjski po cenach rynkowych, podczas gdy kraje naszego regionu, w tym Polska, nadal kupują gaz na mocy wieloletnich kontraktów podpisanych pod naciskiem rosyjskiego dostawcy.
Zdaniem rosyjskiego prezydenta, Unia Europejska w ten sposób chce "subsydiować kraje członkowskie pochodzące z dawnego bloku wschodniego z powodu dzisiejszych kłopotów gospodarczych". - To nie jest konstruktywne podejście - ostrzegł Putin podczas konferencji prasowej podczas szczytu APEC we Władywostoku. Podkreślił, że Gazprom robi wszystko, by problemy, jakie narosły wokół kontraktów długoterminowych, rozwiązać w przyjaznym dialogu zainteresowanych stron, tak, aby żadna z nich nie ucierpiała.
Gazprom ma w tej chwili ok. jednej czwartej udziałów w dostawach gazu na rynek UE. W niektórych krajach ten udział jest znacznie większy, na przykład w Polsce wynosi aż dwie trzecie. Gdyby okazało się, że w tych dostawach stosuje zasady niezgodne z unijnym prawem dotyczącym konkurencji, rosyjskiemu potentatowi grozi kara w wysokości 14,5 mld dolarów.
Komisja Europejska wyjaśnia w tej chwili, czy Rosjanie w dalszym ciągu nie ustalają cen uzależnionych od cen ropy naftowej. Chodzi o umowy z RWE AG,E.ON AG, węgierskim OMV i Polskim Górnictwem Naftowym i Gazownictwem. Biura unijnych importerów zostały skontrolowane w ubiegłym roku, a przedstawiciele Brukseli zainteresowani byli cenami gazu importowanego od Gazpromu i wielkością dostaw tego surowca.