W 2012 r. Amerykanie zapłacili swoim przewoźnikom lotniczym w formie różnych dopłat do biletów około 6 mld dol. Latając po USA dopłaca się praktycznie za wszystko – rosnące ceny paliwa, podstawowy bagaż, zmianę rezerwacji, możliwość wejścia do samolotu poza kolejnością itd., itp.
Ponieważ pobieranie opłat stało się standardem, przewoźnicy nie muszą się martwić, że pasażer skorzysta z usług tańszej konkurencji. Według najnowszego studium przeprowadzonego przez portal TravelNerd, tylko w 2012 r. 14 największych linii lotniczych w USA wprowadziło aż 52 zmiany opłat pobieranych od pasażerów. Najczęściej były to podwyżki już istniejących pozycji, ale wprowadzano także nowe.
Od kilkunastu miesięcy nowością na pokładach samolotów obsługujących długie trasy jest na przykład możliwość korzystania z Internetu bezprzewodowego. Oczywiście po dopłaceniu, zwykle około 20 dol. Średnio opłaty wzrosły od 5 do 10 dolarów, ale często brak czujności może zwiększyć koszty podróży nawet o kilkaset dolarów. – Podróżni muszą być obecnie bardzo ostrożni przy robieniu rezerwacji. Amerykańscy przewoźnicy wykazują się ogromną kreatywnością przy ściąganiu różnych opłat od konsumentów – ostrzega Alicia Jao, wiceprezes TravelNerd.
Niskokosztowi przewoźnicy potrafią sprzedawać bilety za bezcen i pobierać 50-dolarowe opłaty za... bagaż podręczny. Z kolei lotniczy gigant Delta podwyższył w tym roku o 100 dolarów opłaty dla osób podróżujących wyższymi klasami oraz tzw. frequent flyers, korzystających z wydzielonych salonów-poczekalni (lounges) w portach lotniczych. Tylko w jednym przypadku TravelNerd odnotował znaczącą obniżkę opłat. United Airlines zmniejszyły kwoty pobierane za nadbagaż – z 200 do 100 dol. i z 400 do 200 dol. za torby ważące więcej – odpowiednio – niż 23 kg i 32 kg.
Przykładem zmiany opłat, których celem jest jedynie wyciągnięcie z kieszeni pasażera dodatkowych dolarów, może być niskokosztowy przewoźnik Allegiant, który zmniejszył dopuszczalną wagę bagażu z 23 kg do 19,5 kg. Za przekroczenie tego limitu trzeba dopłacić dodatkowo 50 dol. W okresach drożejącego paliwa pasażerowie na długich trasach międzynarodowych – na przykład z USA do Europy, Japonii czy Nowej Zelandii – muszą się także liczyć z koniecznością dołożenia do normalnego biletu nawet 300 dol. Ale przy połączeniach międzynarodowych presja na ukryte podwyżki jest mniejsza, bo samoloty do i z Ameryki latają w sezonie wypełnione prawie w całości.