Inaugurując 50. salon rolniczy w Paryżu Francois Hollande nawiązał do kryzysu zaufania wywołanego skandalem z koniną w daniach gotowych oficjalnie z wołowiny. — Podjąłem zobowiązanie, aby doprowadzić na płaszczyźnie europejskiej do obowiązkowego etykietowania dań gotowych. Zanim do tego dojdzie, a zabierze to kilka miesięcy, bo potrzeba czasu na przekonanie naszych europejskich partnerów do obowiązkowego etykietowani, dystrybutorzy i producenci we Francji porozumieli się, by dążyć do takiego etykietowania — oświadczył.
Zapytany o sposób wprowadzenia etykiet potwierdzających pochodzenie mięsa w całej Unii uznał, że nastąpi to w drodze negocjacji. Skandal z koniną w kilkunastu krajach narzuca wręcz taką samą konieczność identyfikacji, jak w przypadku różnych rodzajów mięsa sprzedawanych w sklepach. Chodzi o to, by konsument był informowany o pochodzeniu wyrobów, jakie spożywa, zwłaszcza mięsa — uważa Hollande.
Teraz przepisy europejskie zmuszają producentów do podawania jedynie rodzaju użytego mięsa, a nie źródła jego pochodzenia. Tylko zmiana unijnych przepisów może zmusić ich do zmiany systemu etykiet. Obecnie tylko w przypadku warzyw i owoców trzeba podawać na etykietach, skąd pochodzą.
Francuscy hodowcy i organizacje konsumentów wywierają naciski na szybkie uregulowanie przepisami kwestii etykietowania mięsa. Minister rolnictwa Stephane Le Foll obiecał wystąpić o to w Brukseli, ale zastrzegł, że Komisja Europejska nie jest w pełni przekonana do tego. Na razie Francja, Niemcy i Wielka Brytania porozumiały się co do tego, inne kraje, zwłaszcza skandynawskie, są temu przeciwne.
Francuska firma Spanghero poinformowała o zaprzestaniu handlu mięsem, po zawieszeniu jej 14 lutego zezwolenia sanitarnego. Handel ten stanowił tylko 2 proc. jej działalności, skupi się teraz na dzieleniu tusz, produkcji porcji i mięsa mielonego oraz dań gotowych.