Viber zamyka biuro na Białorusi

Zagraniczni inwestorzy wycofują się z Białorusi. Blokada internetu przez reżim, naloty bezpieki na biura zagranicznych firm i areszty pracowników, spowodowały decyzje o opuszczeniu białoruskiego rynku.

Aktualizacja: 22.08.2020 15:06 Publikacja: 22.08.2020 12:27

Viber zamyka biuro na Białorusi

Foto: Bloomberg

Firma Viber dostarczająca usługi internetowe (komunikator oraz aplikacja do prowadzenia rozmów telefonicznych) zamknęła swoje mińskie biuro. Dyrektor właściciela Viber - firmy Rakuten, zapowiedział w rozmowie z Forbes'em zakończenie inwestycji na rynku białoruskim.

Jamel Agaua powiedział amerykańskiemu magazynowi, że po nalotach reżimowej bezpieki na biura rosyjskiego Yandeksu i amerykańskiego Ubera postanowił natychmiast zamknąć biuro w Mińsku. „Nie wiedzieliśmy, dlaczego ci ludzie przejęli biura tamtych firm. Zdecydowaliśmy się ewakuować nasze biuro dla bezpieczeństwa - wyjaśnił Agaua. Dodał, że dwóch pracowników Vibera zostało aresztowanych podczas protestów. - Wspierają ich nasi adwokaci, ale nie sposób zrozumieć, dlaczego zostali zatrzymani. Nawet nie protestowali. Jeden znajdował się blisko miejsca, w którym aresztowano pozostałych i zabrano go razem z innymi. Inny był obserwatorem w lokalu wyborczym. Zadał kilka pytań kierownictwu lokalu wyborczego i po 20 minutach został aresztowany. Menadżer dodał, że jeden pracownik został już zwolniony, a drugi był hospitalizowany z poważnymi obrażeniami, ale nadal przebywa w areszcie. - W Viber nie zajmujemy się polityką. Czekamy, aż przemoc się skończy. Ludzie protestują pokojowo. A prawo do pokojowego protestu jest niezbędne. Jeśli nie możesz głośno powiedzieć, że się nie zgadzasz, to znaczy że nie masz wolności. Ludzie powinni mieć możliwość pokojowego wyrażenia swojego sprzeciwu. Jesteśmy przeciwni wszelkim formom przemocy. Białorusini sami muszą decydować o swojej przyszłości - podkreślił Jamel.

W tej sytuacji Viber, który wcześniej planował podwojenia inwestycji na Białorusi, teraz może je całkowicie zatrzymać. „Nie możemy inwestować w kraju, w którym ludzie żyją w strachu" - powiedział Agaua.

Czytaj także: Białoruś: stanęły kopalnie, druga rafineria i huta

Viber założyło w 2010 r czterech izraelskich oraz białoruskich partnerów: Talmon Marco, Igor Magazinnik, Sani Maroli oraz Ofer Smocha. W 2014 roku japońska firma Rakuten kupiła Viber za 900 milionów dolarów.

Podobnie jak Viber, zachowują się inne zagraniczne firmy. Zamykają biura, wycofują pracowników, przestają inwestować. W piątek reżim zablokował dziesiątki niezależnych serwisów internetowych, w tym białoruskie strony rosyjskiej agencji Regnum, polskiego Biełsatu. Także 21 sierpnia reżim ograniczył dostęp do platformy Golos, a także do szeregu popularnych usług proxy. To za ich pośrednictwem, podczas braku dostępu do sieci w dniach 9-11 sierpnia, część użytkowników korzystała z popularnych komunikatorów internetowych. Od 8 sierpnia zablokowany jest portal wiadomości Afn.by i Chartia97.

Firma Viber dostarczająca usługi internetowe (komunikator oraz aplikacja do prowadzenia rozmów telefonicznych) zamknęła swoje mińskie biuro. Dyrektor właściciela Viber - firmy Rakuten, zapowiedział w rozmowie z Forbes'em zakończenie inwestycji na rynku białoruskim.

Jamel Agaua powiedział amerykańskiemu magazynowi, że po nalotach reżimowej bezpieki na biura rosyjskiego Yandeksu i amerykańskiego Ubera postanowił natychmiast zamknąć biuro w Mińsku. „Nie wiedzieliśmy, dlaczego ci ludzie przejęli biura tamtych firm. Zdecydowaliśmy się ewakuować nasze biuro dla bezpieczeństwa - wyjaśnił Agaua. Dodał, że dwóch pracowników Vibera zostało aresztowanych podczas protestów. - Wspierają ich nasi adwokaci, ale nie sposób zrozumieć, dlaczego zostali zatrzymani. Nawet nie protestowali. Jeden znajdował się blisko miejsca, w którym aresztowano pozostałych i zabrano go razem z innymi. Inny był obserwatorem w lokalu wyborczym. Zadał kilka pytań kierownictwu lokalu wyborczego i po 20 minutach został aresztowany. Menadżer dodał, że jeden pracownik został już zwolniony, a drugi był hospitalizowany z poważnymi obrażeniami, ale nadal przebywa w areszcie. - W Viber nie zajmujemy się polityką. Czekamy, aż przemoc się skończy. Ludzie protestują pokojowo. A prawo do pokojowego protestu jest niezbędne. Jeśli nie możesz głośno powiedzieć, że się nie zgadzasz, to znaczy że nie masz wolności. Ludzie powinni mieć możliwość pokojowego wyrażenia swojego sprzeciwu. Jesteśmy przeciwni wszelkim formom przemocy. Białorusini sami muszą decydować o swojej przyszłości - podkreślił Jamel.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Made in Poland z coraz większymi problemami
Biznes
Tajemniczy proces miliarderki. W partii komunistycznej trwa walka
Biznes
Polskie monety na aukcji. 80 dukatów sprzedano za 5,6 mln złotych
Biznes
Rodzina Mulliez pod lupą sędziów śledczych
Biznes
Zły pierwszy kwartał producentów samochodów