Prywatyzacja państwowej poczty będzie największym takim przedsięwzięciem na Wyspach  od dziesięcioleci. Rząd chce sprzedać od 40,1 do 52,2 proc akcji liczącej sobie niemal 500 lat firmy. Oferta publiczna na akcje rozpocznie się 11 października. Prawo do zakupu akcji będzie miał każdy. Jednak 10 proc. akcji jest zarezerwowane dla 150 tys. pracowników Royal Mail. Dostaną je bezpłatnie. Rząd brytyjski pozostanie mniejszościowym udziałowcem.

Prywatyzacja Royal Mail wzbudza jednak spore kontrowersje. W czerwcu prawie wszyscy jej pracownicy wypowiedzieli się w referendum przeciwko prywatyzacji firmy. Zdaniem związkowców nie ma żadnego sensownego powodu by sprzedawać Royal Mail, która "kwitnie", a ostatnio podwoiła zyski. Pracownicy boją się, że po prywatyzacji ich stanowiska i emerytury będą "poważnie zagrożone".

Jednak kierownictwo Royal Mail twierdzi, że wcale nie jest tak dobrze, ponieważ poczta nie potrafi sprostać konkurencji ze strony prywatnych firm i nie ma praktycznie pieniędzy na utrzymanie dotychczasowego systemu pracy - czyli dostarczania przesyłek sześć dni w tygodniu. Prywatyzacja ma być więc szansą na dokapitalizowanie spółki. Pieniądze będą potrzebne na unowocześnienie i podjęcie walki z konkurencją.