Szefowie koncernu starają się nadal zrozumieć, dlaczego ich długoletni klient zamówił 31 A350 o wartości 9,5 mld dolarów z opcją na 25 następnych. Kontrakt sprzed kilku dni był pierwszą dużą porażką Boeinga w Japonii.
ANA Holdings potrzebuje około 35 samolotowy, którymi zastąpi B777 i podobnie jak JAL bierze pod uwagę A350 i B777X, z nowymi silnikami, unowocześnioną wersję popularnego samolotu szerokokadłubowego dalekiego zasięgu. Po porażce z JAL ANA stała się dla Boeinga klientem, którego nie można stracić za żadną cenę, szefowie koncernu znaleźli się zatem pod presją zrobienia wszystkiego co w ich mocy, aby nie stracić następnej umowy - twierdzi osoba z branży związana z producentem.
Bliskie powiązania dyplomatyczne USA z Japonią, kluczowym sojusznikiem w Azji, mogą pomóc Boeingowi, ale niektórzy analitycy uważają, ze ANA kupi samoloty Airbsua, aby zabezpieczyć się rpzed opóźnieniami w dostawach i uniknąć pozostania ze starzejącą się flotą, podczas gdy konkurenci będą korzystać z nowoczesnych maszyn zużywających mniej paliwa. A350 Airbsua ma wejść do eksploatacji w 2015 r., konkurencyjny B777X Boeinga nie przed 2020 r.
- Dla ANA oparcie się na B777X może oznaczać ryzyko, że jego główny konkurent, JAL, odbierze A350 do zastąpienia nimi B777 na kilka lat wcześniej przez ANA. Dlatego też zamówienie samolotów w Europie jest bardzo prawdopodobne - ocenia analityk lotniczy Richard Aboulafia z grupy Teal.
Kontrakt JAL-a zabezpieczył tę linię przed ryzykiem opóźnionych dostaw, jak to było z B787. Po klęsce z dreamlinerem Boeing zwiększył zaniepokojenie wśród klientów odraczając premierę bardzo oczekiwanych B777X i B787-10 - dodał Aboulafia. - Teraz, gdy Japończycy ubezpieczyli się (zamówieniami u Airbusa), inni w regionie zechcą zrobić to samo. Szefów od sprzedaży w Airbusie czeka więc kilka intensywnych i lukratywnych miesięcy - uważa analityk.