Paparazzi czekający na znane osobistości przylatujące na największe londyńskie lotnisko warują przy autach. Na mój widok obiektywy opadają. Mimo, że w ostatniej chwili zdołałam jeszcze znaleźć okulary przeciwsłoneczne i poudawać, że jestem kimś ważnym.
W tym segmencie samochodowego biznesu najważniejsza jest dyskrecja. Klienci najbardziej luksusowego na świecie producenta samochodów lubią się czasami pokazać, ale na własnych warunkach. Za auto zapłacili od 350 tysięcy euro wzwyż. Tyle kosztuje Rolls Royce. I cena nie ma praktycznie górnej granicy i uzależniona jest od tego, jak dany klient wyobraża swoje auto. Złote klamki? Proszę bardzo. Tyle, że za odpowiednią cenę, chociaż złoto akurat jest tanie. Gavin Hartley szefujący działowi Bespoke (w wolnym przekładzie szycie na miarę) będzie jednak przekonywał, że akurat złote klamki nie są dobrym pomysłem, bo złoto jest zbyt miękkie. Ale już złoty Spirit of Ecstasy (Duch Ekstazy) bez żadnego problemu. W tej chwili, to dodatek ok 50 tys. funtów do ceny głównej. — Kiedy klient mówi o swoich oczekiwaniach, zastanawiamy się jak im sprostać. Kiedy są naprawdę wyjątkowe negocjujemy i dochodzimy do porozumienia. Tylko kwestie bezpieczeństwa i technologii nie podlegają dyskusji. Ale różowy Rolls z limonkowymi obiciami? Proszę bardzo. Cały różowy od karoserii po obicia jeździ gdzieś na wschodzie Europy.
Na luzie, przy kawie
Potem, już w fabryce na linii produkcyjnej — wszystko jest przykręcane i składane ręcznie. Praktycznie nie ma taśmy, bo każde auto jest na oddzielnym wózku, z pluszowymi pokrowcami z logo RR na wszystkich fragmentach karoserii, które mogłyby ucierpieć. Nie słychać syku spawarek, stuku, pisku przesuwającej się taśmy, hałasu typowego dla hali gdzie produkuje się auta. Każdy pracuje w swoim rytmie. Jeśli ma jakiś problem, to natychmiast sygnalizuje to kolegom. Wątpliwości? Te są omawiane wprawdzie na stojąco, przy barowych stolikach, przy kawie. Na luzie. Mimo, że chodzi o wielkie pieniądze.
Kiedy bawarski koncern BMW kupił pod koniec XX wieku markę Rolls Royce wiadomo było, że Niemcy muszą zrobić wszystko, aby podkreślić brytyjskość marki. Gdyby to się nie udało RR pozostałby jeszcze jedną luksusową marką aut. — Wiedzieliśmy, że kupujemy kultową markę. I ,że ponad 80 procent aut wyprodukowanych w ciągu 108 lat istnienia firmy nadal jeździ po drogach- mówi „Rz" prezes marki, Thorsten Mueller Oetevoes.
Od 2003 roku, kiedy BMW wreszcie uzyskał prawa do marki, o którą zażarcie walczył z Volkswagenem ( na pocieszenie VW pozostała marka Bentley) produkcja zwiększyła się z 300 do 3603 aut w 2013. Ile będzie w tym roku? Pewnie o 100 więcej. Największym wyzwaniem dla prezesa nie jest więc zwiększenie sprzedaży ile się tylko da i chwalenie się słupkami, tylko taki wzrost,który w żaden sposób nie popsuje wizerunku marki. największe rynki,to oczywiście Chiny i USA.W takiej kolejności