Dzisiejsza coroczna konferencja prasowa Gazpromu poświęcona była w całości rynkowi europejskiemu. Jej temat - "Eksport gazu i zwiększenie wiarygodności dostaw do Europy", dał pole do popisu głównemu mówcy ze strony koncernu, wiceprezesowi Aleksandrowi Miedwiediewowi. Obecna na konferencji szefowa Gazprom Eksportu Jelena Burmistrowa spędziła czas popijając wodę i odzywając się raz jednym zdaniem.
Aleksandr Miedwiediew przedstawił dane mające świadczyć o rosnącej roli koncernu na rynku Europy i to pomimo, że „Europa nie znajduje się w najlepszej sytuacji ekonomicznej i popyt na gaz spada".
Według Gazpromu jego udział w europejskim rynku gazu rośnie. W 2012 wynosił 25,4 proc., dwa lata temu 29,9 proc., a w minionym roku już 30,2 proc. Miedwiediew nie wyjaśnił jednak, skąd ta dynamika przy spadających zakupach rosyjskiego gazu (eksport spadł w 2014 r o 9 proc.). W tym roku cena rosyjskiego gazu dla krajów Unii wyniesie średnio 240-245 dol./1000 m3, a Rosjanie chcą zwiększyć eksport o 5 proc.
- Może i popyt na gaz nie rośnie tak, jak mogło by być, ale i wydobycie gazu ziemnego w Europie spada. Na największym złożu Groningen w Holandii jest coraz więcej problemów. Dlatego w 2030 r. Europa będzie potrzebować dodatkowo 80 mld m3. A ten gaz nie jest zakontraktowany, nie ma pod niego gotowych terminali. Jeżeli już być waszyngtońskim marzycielem i gaz z USA do Europy, dotrze to i tak będzie deficyt na poziomie 50 mld m3 - ostrzegał Miedwiediew.
Twardo podkreślił, że od 2020 r nie będzie żadnego tranzytu rosyjskiego gazu przez Ukrainę. Umowa wygasa z końcem 2019 r i Rosja jej nie przedłuży.