Kanadyjczycy chcą doprowadzić tę procedurę do końca bieżącego roku i dostarczyć w I półroczu 2016 premierowemu klientowi Swiss pierwszą maszynę, której powstanie kosztowało 5,4 mld dolarów. Firma z Montrealu produkująca samoloty regionalne i tabor szynowy jest zadowolona z wielkości zamówień tych samolotów, mimo że od września 2014 nie zawarła żadnego zadatkowanego kontraktu.
- Zbliżamy się do końca, postęp był bardzo duży — stwierdził wiceprezes ds. programu CSeries Rob Dewar w Toronto, podczas pokazu samolotu pracownikom zakładu w Downsview. Testy wykazały ponadto, że ten samolot jest najcichszym odrzutowcem w swej klasie.
Szef działu samolotów cywilnych Fred Cromer stwierdził, że Bombardier nadal spodziewa się dojścia do 300 potwierdzonych zamówień do czasu wejścia tego samolotu do eksploatacji, mimo że trudno znaleźć nowych chętnych na tę mocno spóźnioną maszynę. Kanadyjczycy mają teraz zamówienia na 243 sztuki. Według Cromera, niektóre linie lotnicze mogą czekać ze składaniem zamówień, bo chcą przyjrzeć się, jak się spisuje w praktyce. — To naturalne przy wprowadzaniu nowego samolotu, że niektórzy klienci przyjmują nieco wyczekującą postawę — powiedział.
Bombardier wydał ogromne pieniądze na samoloty serii C i na inne programy, co zaważyło na jego bilansie, w ostatnich miesiącach akcje spółki staniały do poziomu najniższego od 20 lat. Po informacji, że Bombardier odrzucił ofertę chińskiej Beijing Infrastructure kupna większości albo całości jego działu taboru szynowego, cenionego na 8 mld dolarów, akcje spółki zyskiwały przez ostatnie 2 dni.
Cromer dodał, że skupił swą uwagę na programie CSeries, a nie na kursie akcji. — Rynek akcji waha się, podobna chwiejność panuje też na rynku, więc obserwowanie tego dzień w dzień może doprowadzić do szaleństwa. Naszym zadaniem jest udowadnianie, że potrafimy działać, a to poprawia trochę nastawienie inwestorów — wyjaśnił.