Władzom coraz trudniej znaleźć schronienie dla 800 tys. przybyszów, których spodziewają się w tym roku, więc władze lokalne zaczynają coraz bardziej korzystać z hoteli — najdroższego rozwiązania. Hotelarstwo ma się dobrze w dużych ośrodkach biznesu i w miejscowościach turystycznych, natomiast poza nimi i w martwym sezonie pokoje często stoją puste. Konieczność zapewnienia jakiegoś lokum okazała się więc dla właścicieli hoteli niespodziewaną gratką.
- Obecnie każdy hotel w Niemczech otrzymuje zlecenia — stwierdziła rzeczniczka sieci H-Hotels, Iliane Dingel-Padberg. — Nie przewidujemy lokowania uchodźców w placówkach klasy A, a raczej klasy C, mniej wykorzystywanych. Kierujemy się przesłankami ekonomicznymi i humanitarnymi.
Sieć H-Hotels, właściciel m.in. marki Ramada w Niemczech i Szwajcarii, wynajęła niedawno władzom kraju związkowego Brandenburgia 4-gwiazdkowy hotel na 3 lata i negocjuje to samo z kilkoma innymi landami.
Niemcy są najbardziej atrakcyjnym krajem dla uchodźców, kanclerz Angela Merkel ogłosiła w końcu Września, że rząd federalny będzie płacić 16 krajom związkowym po 670 euro miesięcznie za każdego przyjętego azylanta.
Władze centralne i samorządowe odpowiedzialne za znalezienie schronienia dla imigrantów chciałyby przyznawać im mieszkania, ale jest ich za mało zwłaszcza w najważniejszych miastach. Trwają prace mające zaadaptować do celów mieszkalnych różne budynki, bo wielu przybyszów ulokowano na razie w salach gimnastycznych albo w opuszczonych biurowcach, niedostosowanych do normalnego życia w nich. Najpilniejszą sprawą jest znalezienie dachu nad głową dla koczujących w namiotach, bo lato skończyło się i jest coraz chłodniej.