„Skoro wiemy, że damy radę, to zróbmy to”. Oto ludzie, którzy tworzą Izerę

Doświadczenie zdobyli na czołowych uczelniach, a także w największych firmach z branży motoryzacyjnej.
Są specjalistami w swoich dziedzinach, mają dorobek i pozycję zawodową. Co ich łączy? Piotr, Joanna, Małgorzata, Paweł podjęli wyzwanie, współtworzą zespół pracujący nad projektem polskiej marki samochodów elektrycznych Izera. Co przekonało ich do udziału w tym przedsięwzięciu?

Publikacja: 28.09.2023 21:00

Piotr Dominik, Joanna Podkowa, Małgorzata Wojtala i Paweł Sojka

Piotr Dominik, Joanna Podkowa, Małgorzata Wojtala i Paweł Sojka

Foto: Ernest Rębisz

Materiał powstał we współpracy z ElectroMobility Poland SA

Hajfong to główny port Wietnamu i jeden z najważniejszych ośrodków przemysłowych w tym kraju. Pięć lat temu szef Pawła Sojki pokazał mu pusty teren niedaleko plaży i rzucił, że za dwa lata w tym miejscu będzie stać gotowa fabryka produkująca samochody. – Pomyślałem sobie wtedy: to chyba niemożliwe – wspomina Paweł. – Z tyłu głowy miałem: to się nie uda. Po dwóch latach stanąłem w tym samym miejscu i powiedziałem do siebie: to wszystko powstało, w ciągu dwóch lat wyrosła fabryka, wybudowano linie produkcyjne, a na rynek trafiły dwa pierwsze modele samochodów. W następnych latach doszły skutery, cztery modele samochodów elektrycznych i 12-metrowe autobusy. Udało się – wspomina Paweł Sojka.

Paweł trafił do Wietnamu jako ekspert z wieloletnim doświadczeniem w branży motoryzacyjnej. Potentat na tamtejszym rynku, firma Vingroup, kontrolowana przez najbogatszego Wietnamczyka, Pham Nhat Vuonga, postanowił stworzyć wietnamską markę samochodów o nazwie Vinfast. W ciągu kilku lat z niczego miała powstać fabryka produkująca nie tylko elektryczne auta osobowe, ale też skutery i autobusy na prąd.

– 19 lat pracowałem w Oplu w Gliwicach, a potem w General Motors – opowiada. – W 2018 roku postanowiłem zmienić coś w swoim życiu, żeby się nie wypalić. Nadarzyła się okazja, by pojechać do Wietnamu i uczestniczyć w tym projekcie. Vinfast rekrutował ludzi z dużym doświadczeniem, Zaproszono mnie, podjąłem wyzwanie – wspomina Paweł.

Jego przygoda w Wietnamie trwała ponad cztery lata. Dzisiaj ponownie jest w Polsce. W projekcie „Izera” odpowiada za kontrolę jakości.

Chcę wykorzystać swoją wiedzę

Małgorzata Wojtala w Polsce jest dopiero od dwóch miesięcy. – Jak na razie mi się podoba, ale muszę to jeszcze zweryfikować – śmieje się i dodaje: – Polska dość mocno się zmieniła. Pochodzi z Gliwic, ale przez dziewięć ostatnich lat studiowała na czołowych brytyjskich uniwersytetach. Doktorat napisała na Oxfordzie. Temat? Modelling the Degradation and Thermal Performance of Li-Ion Batteries: Implications for Electric Vehicles.

Jak mówi, nie myślała o tym, by zostać inżynierem. – Nie przeszło mi też przez myśl, że będę robić doktorat – dodaje. – To nie było zaplanowane. Kierowałam się tym, co mnie w danej chwili interesowało. Tak wyszło – przyznaje z rozbrajającą szczerością.

Małgosia ma duży sentyment do Oxfordu. – To miejsce przyciąga ambitne osoby, tym się wyróżnia – tłumaczy. – Zbudowałam tam mocne kontakty.

Praca naukowa na uczelni nigdy nie była jej marzeniem. Studia w Wielkiej Brytanii i doktorat na Oxfordzie miały być krokiem w stronę tego, o czym marzyła – pracy w przemyśle. – Nigdy nie planowałam zostać w akademii – wyjaśnia. – Od początku myślałam o przejściu do przemysłu, pytanie było tylko, kiedy to zrobić. Nie planowałam doktoratu, zainteresowała mnie po prostu pewna kwestia, więc postanowiłam ją sprawdzić. Gdy już ją sprawdziłam, pomyślałam, że fajnie byłoby wykorzystać swoją wiedzę w praktyce – dodaje.

W firmie ElectroMobility Poland tworzącej projekt polskiego samochodu elektrycznego Izera Małgosia jest jednym z pracowników z najkrótszym stażem – dołączyła do zespołu ledwie dwa miesiące temu. Jest ekspertką ds. baterii wysokiego napięcia.

Polska miłość do motoryzacji

Nie ma w Polsce projektu, który w ostatnich latach budziłby większe emocje niż samochód Izera. Polski przemysł motoryzacyjny to wielka, gorąca i w dużej mierze niespełniona miłość Polaków. W Czechach świetnie rozwija się Skoda, Europę podbija też rumuńska Dacia. Choć nie dawano im większych szans w starciu z gigantami z Europy Zachodniej, Korei czy Japonii, środkowoeuropejskie marki radzą sobie zaskakująco dobrze. Tymczasem Polska, jedno z większych państw Europy, nie ma własnej marki samochodów. Te, które odziedziczyliśmy po okresie PRL-u, upadły, a nowych się nie doczekaliśmy. Powstały jedynie fabryki produkujące u nas samochody znanych marek europejskich, ale to jednak nie to samo. „Izera” może być projektem, który zmieni sytuację. Ma też być technologicznym przełomem, bo mówimy o produkcji samochodów elektrycznych. Fabryka wytwarzająca auta noszące nazwę Izera ma powstać na Górnym Śląsku, w Jaworznie, w polskim zagłębiu motoryzacyjnym – po sąsiedzku, w Gliwicach, jest fabryka Stellantisa.

Ten projekt zrzesza zdolnych i oddanych ludzi. Przyjechały do nas osoby z różnych miejsc spoza Polski, które fascynuje ten projekt. To jedno z moich zaskoczeń, jak dobry i kompetentny jest ten zespół 

Małgorzata Wojtala

Firma, nawet największa, to jednak nie tylko fabryka, maszyny, procesy i technologie. Choć są one kluczowe, stają się bezużyteczne bez ludzi – doświadczonych, wykształconych, a do tego – pełnych entuzjazmu i zaangażowanych w to, co robią.

Paweł Sojka, kierownik ds. jakości ElectroMobility Poland

Paweł Sojka, kierownik ds. jakości ElectroMobility Poland

Ernest Rębisz

To jest miejsce, w którym chcę być

Proszę Joannę Podkowę, kierowniczkę kategorii zakupów bezpośrednich w ElectroMobility Poland, żeby wytłumaczyła mi jak pięciolatkowi, na czym polegają jej obowiązki w projekcie „Izera”. – Kupuję części do samochodów – odpowiada. – Gdy tłumaczę to w ten sposób, wiele osób myśli sobie: co to za filozofia, po prostu kupujesz części. Każdy z nas kupił kiedyś jakąś część do samochodu. Ale to jest bardzo skomplikowany proces. Kupujemy części, które jeszcze nie istnieją – wyjaśnia.

Z wykształcenia jest specjalistką od zarządzania, ale studiowała też socjologię. – Widziałam siebie jako specjalistkę od zarządzania zasobami ludzkimi – opowiada. – Kiedy dostałam propozycję stażu w dziale zakupów, moje pierwsze pytanie brzmiało: co się robi w dziale zakupów? Dzisiaj myślę, że tak miało być. Nie byłam w stanie wybrać tej ścieżki zawodowej, bo nie wiedziałam, że ona w ogóle istnieje. Dzisiaj czuję, że jestem osobowościowo do tej pracy dopasowana. Lubię rozmawiać z ludźmi, lubię dyskutować, używać argumentów, dobrze się czuję w negocjacjach. Wydaje mi się, że mam cechy niezbędne w tej branży – przekonuje.

Joanna swoją drogę zawodową związała z branżą motoryzacyjną. – Szukałam możliwości zdobycia doświadczenia i w ten sposób trafiłam na staż do fabryki Opla w Gliwicach, do działu zapewnienia jakości i czasowości dostaw. Poczułam, że to jest miejsce, w którym chciałabym być. Ta praca wiązała się z wieloma wyzwaniami, za każdym razem wymagała ode mnie innego podejścia i nieszablonowych rozwiązań, a to jest chyba to, czego tak naprawdę w życiu podświadomie szukam, mimo że czasem narzekam, że mam za dużo pracy, to idę w te dodatkowe ścieżki i wyzwania, bo mam wrażenie, że chodzi o to, by realizować w pełni swój potencjał. Praca od 8 do 16 chyba by mnie znudziła. Potrzebuję, żeby ciągle się coś działo, żeby były nowe wyzwania. Branża automotive te wyzwania zapewnia. Ja się w niej odnalazłam – mówi.

Jak konkurować z Apple’em?

Rzut oka na Piotra Dominika i od razu wiadomo, że to człowiek z branży kreatywnej. Długa broda, czarna czapka, czarna kurtka pilota, czarne bojówki. Minimalistyczny „look” nie pasuje do klasycznego korporacyjnego dress code’u, zgodnie z którym do dobrego tonu należy marynarka i koszula, ale specjaliści od marketingu od zawsze mieli w firmach specjalne prawa.

– Był taki okres, jakieś 15 lat temu, że bardzo często chodziłem do pracy w koszuli i marynarce. Paradoksalnie wtedy byłem młodszy, więc powinno być na odwrót – śmieje się.

Piotr jest w projekcie „Izera” kierownikiem ds. strategii marki. Na ten temat mógłby mówić godzinami. – Dwadzieścia lat temu spora część marek samochodów elektrycznych nie istniała na rynku. To pokazuje, jak bardzo zmieniła się technologia. Intuicja podpowiada, że na rynku elektryków powinni dominować producenci, którzy są tam już od sześćdziesięciu lat. Tak jednak nie jest i to jest bardzo ciekawe – zauważa.

– Okazuje się, że prawdopodobnie to nie producenci z Niemiec będą tu główną konkurencją, ale firmy, które mają obecnie po kilkadziesiąt albo kilkaset milionów użytkowników, lojalnych wobec świata, który zbudowali. Wiemy, że Apple prowadzi działania w tej dziedzinie, zresztą nie tylko Apple. Konkurowanie na tym rynku będzie wyzwaniem – uważa.

Tworzymy wartość dodaną

Dlaczego Izera? Co zdecydowało o tym, że ludzie z ogromnym doświadczeniem, o ustabilizowanych karierach zawodowych albo obiecujących karierach naukowych, pracujący i w Polsce, i za granicą postanowili rzucić to, co mają, i zaangażować się w projekt budowy polskiego samochodu elektrycznego Izera? Dlaczego woleli zrezygnować ze stabilności na rzecz wyzwania?

Elektromobilność to jedna z tych rzeczy, która dla mnie są doświadczeniem z przyszłości i przenoszą nas w rzeczywistość inną od tej, którą znamy 

Piotr Dominik

– Pochodzę ze Śląska, lokalizacja Izery jest mi bardzo bliska – odpowiada Joanna Podkowa. – Od dawna śledziłam ten projekt, przyglądałam się Izerze i temu, jak ten projekt się rozwija. Gdy pojawiła się okazja, by wziąć udział w procesie rekrutacyjnym, wtedy pomyślałam: czy mogę to przegapić?

– To okazja, żeby zrobić coś dla gospodarki, regionu i społeczności lokalnej. To mnie właśnie przekonuje. Swoim zaangażowaniem jestem w stanie wspierać coś, co robię dla siebie, dla społeczności i dla Polski. To coś w rodzaju misji i czuję, że to jest dobre. Tworzymy wartość dodaną – zapala się.

Małgorzata Wojtala, ekspertka ds. akumulatorów wysokiego napięcia ElectroMobility Poland

Małgorzata Wojtala, ekspertka ds. akumulatorów wysokiego napięcia ElectroMobility Poland

Ernest Rębisz

– To ciekawy projekt, który zrzesza bardzo zdolnych i oddanych ludzi – odpowiada Małgorzata Wojtala. – Przyjechały do nas osoby z różnych miejsc spoza Polski, które fascynuje ten projekt. To jest jedno z moich zaskoczeń, jak dobry i kompetentny jest ten zespół – dodaje.

Chcę zrobić coś dla społeczeństwa

Dla Pawła Sojki odpowiedź na pytanie o to, dlaczego zaangażował się w projekt Izery, jest oczywista. – Nie boję się odważnych decyzji – podkreśla. – One mnie wręcz napędzają. Lubię wyzwania, zadania ciężkie lub wręcz niemożliwe do wykonania. Nie odmawiam w takich sytuacjach, bo nie chcę potem mieć poczucia, że nie spróbowałem. Lubię zaczynać od zera, budować coś z niczego, żeby czuć, że coś zrobiłem dla społeczeństwa, świata, siebie czy rodziny – dodaje.

– Przychodząc do tej firmy, powiedziałem, dlaczego w Wietnamie udało się stworzyć markę samochodów elektrycznych od zera, a w Polsce miałoby się to nie udać? Możemy zrobić coś, co wszyscy skreślają, bo są przekonani, że to się nie powiedzie. A my mówimy: działamy, idziemy dalej, zrobimy to razem.

– Elektromobilność to jedna z tych rzeczy, która dla mnie jest doświadczeniem rodem z przyszłości – dodaje Piotr Dominik. – Mało mamy takich rzeczy, które przenoszą nas w doświadczenia zupełnie inne od tych, które znamy. Gdy pierwszy raz wsiadłem do samochodu elektrycznego z wypożyczalni, miałem poczucie, że choć to nadal samochód, to oferuje zupełnie inną jakość prowadzenia, poruszania się, przyspieszania. Była w tym jakaś radość z doświadczania czegoś nowego.

Potrzebuję, żeby ciągle się coś działo, żeby były nowe wyzwania. Branża motoryzacyjna zapewnia mi te wyzwania. Ja się w niej odnalazłam. Praca od 8 do 16 by mnie znudziła 

Joanna Podkowa

– Idąc na rozmowę rekrutacyjną do ElectroMobility Poland, pomyślałem, że to jest uczestnictwo w przyszłościowym segmencie, w którym bardzo dużo się dzieje. I to jest fajne od strony życiowej. Fajnie jest myśleć, że pracujesz w kategorii, w której dzieje się tak dużo – podkreśla Piotr.

Spełnić obietnicę z nawiązką

Projekt „Izera” od początku budzi emocje. Z jednej strony głos zabierają eksperci gospodarczy czy specjaliści od przemysłu i rynku motoryzacyjnego. Z drugiej strony o projekcie polskiego samochodu elektrycznego dyskutują tysiące Polaków. Ci ostatni często nie szczędzą ostrych słów, oceniając postępy prac nad rozwojem projektu. Pojawia się hejt. Jak radzą sobie z tym ludzie, którzy zaangażowali się w pracę nad Izerą?

Joanna Podkowa, kierowniczka kategorii zakupów bezpośrednich

Joanna Podkowa, kierowniczka kategorii zakupów bezpośrednich

Ernest Rębisz

– Bardzo wielu Polaków chce czuć dumę z polskiego samochodu – zauważa Piotr Dominik. – Z jednej strony możesz poczytać opinie o kontrowersyjnym spojrzeniu na projekt „Izera”, z drugiej – ludzie mówią: byłbym dumny z posiadania polskiego samochodu.

Jak odnosi się do krytycznych opinii, które pojawiają się w sieci? – Każdy z nas lubi czuć się dumny z tego, co robi. Takie komentarze nie są OK, ale tak wygląda ten świat – mówi Piotr i dodaje: – Dużo jeszcze przed nami, czeka nas wiele pracy, więc w ogóle nie przejmowałbym się tym, co dzieje się teraz.

– Pojawiają się pytania, dlaczego mielibyśmy to robić – ciągnie Piotr. – Niektórzy zastanawiają się, dlaczego w ogóle mielibyśmy angażować się w elektromobilność. To tak, jakby zadać dziesięć lat temu pytanie, czy powinniśmy pójść w IT. Na Boga, czemu mielibyśmy tego nie robić, skoro robi to cały świat i jest to uczestnictwo w rozwoju. Dlaczego nie mielibyśmy tego realizować u nas? – pyta i dodaje: – Kiedy myśmy ostatni raz budowali markę o takim wpływie i takim wymaganiu społecznym? Motoryzacja w Polsce, ta nasza, to trochę podziurawiony rozdział i fajnie byłoby spełnić obietnicę i potrzebę Polaków z nawiązką.

Dla Pawła sprawa jest prosta. – Wiem, że warto wierzyć. Niektórzy mówią: to się nie uda, hejtują, twierdzą, że to nie ma sensu. Nie zgadzam się z tym. Nie ma czegoś takiego. Jeśli chcemy coś zrealizować i działamy razem – na pewno się uda – przekonuje.

Piotr Dominik, kierownik ds. strategii marki ElectroMobility Poland

Piotr Dominik, kierownik ds. strategii marki ElectroMobility Poland

Ernest Rębisz

– W nas jest pewien dysonans – zauważa Joanna Podkowa. – Z jednej strony jesteśmy dumni z tego, co robimy. Wierzymy, że nie jesteśmy gorsi od innych narodów, ale też czasem sami rzucamy sobie kłody pod nogi, podajemy w wątpliwość zaangażowanie i pracę innych. A ja myślę tak: skoro jesteśmy dumni i wiemy, że damy radę, to zróbmy to.

Projekt, który przynosi wartość dodaną

Czym jest sukces dla Pawła, Joanny, Małgorzaty i Piotra, czwórki ludzi, którzy wspólnie z kolegami i koleżankami z ElectroMobility Poland tworzą zespół pracujący nad projektem polskiej marki samochodów elektrycznych?

– Bardzo często mówię, że sukces tego projektu to kwestia 20–30 lat – podkreśla Joanna Podkowa. – Dopiero wtedy ujrzymy prawdziwy efekt tego, co robimy. Dopiero wtedy, gdy pierwsza generacja samochodów zadomowi się na rynku, będziemy w stanie odczuć ten sukces. To jest trudny projekt, bo nie ma w nim szybkiej gratyfikacji, ale wiele z nas zrezygnowało z dotychczasowych miejsc pracy, żeby zaangażować się w pracę nad Izerą, bo mamy przekonanie, że ten projekt przynosi wartość dodaną.

Wtóruje jej Małgorzata Wojtala. – Ten projekt na pewno jest trudny i będzie musiał zmierzyć się z wieloma problemami, ale wydaje mi się, że dla Polski to duża okazja, także dla nauki. W Polsce za mało inwestuje się w naukę i rozwój badań, niewiele mamy centrów badawczych. Jeśli ElectroMobility Poland mogłoby w jakiś sposób na to wpłynąć, to bardzo chciałabym być częścią tego projektu – dodaje.

– Pracując w Wietnamie pomyślałem, że fajnie byłoby wrócić do Polski i oddać swoją duszę polskiemu projektowi – mówi Paweł Sojka. – Oddałem ją kiedyś fabryce General Motors w Gliwicach, oddałem też firmie Vinfast w Wietnamie. Ten projekt ma przyszłość i będzie wielkim sukcesem. Fajnie jest w nim uczestniczyć.

Materiał powstał we współpracy z ElectroMobility Poland SA

Materiał powstał we współpracy z ElectroMobility Poland SA

Hajfong to główny port Wietnamu i jeden z najważniejszych ośrodków przemysłowych w tym kraju. Pięć lat temu szef Pawła Sojki pokazał mu pusty teren niedaleko plaży i rzucił, że za dwa lata w tym miejscu będzie stać gotowa fabryka produkująca samochody. – Pomyślałem sobie wtedy: to chyba niemożliwe – wspomina Paweł. – Z tyłu głowy miałem: to się nie uda. Po dwóch latach stanąłem w tym samym miejscu i powiedziałem do siebie: to wszystko powstało, w ciągu dwóch lat wyrosła fabryka, wybudowano linie produkcyjne, a na rynek trafiły dwa pierwsze modele samochodów. W następnych latach doszły skutery, cztery modele samochodów elektrycznych i 12-metrowe autobusy. Udało się – wspomina Paweł Sojka.

Pozostało 95% artykułu
Biznes
„Nowy gaz” coraz mocniej uzależnia UE od Rosji. Mocne narzędzie szantażu
Biznes
„Rzeczpospolita” po raz drugi przyzna — Orły ESG
Biznes
Szef PSE: Polska energetyka potrzebuje lepszej koordynacji działań
Biznes
Menedżerowie kluczowych spółek: bilans akcesji do UE jest korzystny
Biznes
Polska po akcesji do UE stała się potęgą w produkcji sprzętu AGD
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO