Po przełomie ustrojowym powstało wiele firm, a teraz ich właściciele wchodzą w wiek, w którym zastanawiają się nad tym, czy już nie czas na odpoczynek. Problem z przeprowadzeniem sukcesji będzie narastał, a większość nadal go od siebie odsuwa. W Polsce nadal zdecydowanie przeważa opinia, że firma powinna trafić do dzieci lub rodziny założycieli. Sprzedaż podmiotowi zewnętrznemu rozważa mniej niż co piąty – wynika badania naukowców z Akademii Leona Koźmińskiego, które „Rzeczpospolita” poznała pierwsza.
– Właściciele firm nie projektują procesu sukcesji, a wręcz zakładają, że członkowie rodziny przejmą ich prowadzenie – mówi dr hab. Izabela Koładkiewicz z Akademii Leona Koźmińskiego, która z zespołem badała podejście właścicieli do opuszczania organizacji.
Długie przygotowania
Takie scenariusze się dzieją, przezorni takie procesy przygotowują z wyprzedzeniem. – Sukcesja jest tematem w Polsce od 10–15 lat i do dzisiaj to kwestia otwarta. Można ją przeprowadzić w wielu modelach, każdy może znaleźć swój, każdy będzie dobry i zły zarazem – mówi Henryk Orfinger, wieloletni prezes firmy Dr Irena Eris, którą teraz kieruje syn Paweł. – Dekadę temu odbyliśmy rozmowę z synami, jeden chciał się włączyć w zarządzanie firmą, drugi zupełnie nie i to się do dzisiaj nie zmieniło. Obydwaj mają po takim samym udziale w kapitale firmy – dodaje, podkreślając, iż to rozbudowany i trudny proces. – Trzeba firmę przygotować na sukcesora, który z jednej strony może nadal się uczyć, ale może też chcieć coś zmieniać w jej funkcjonowaniu, a nie jedynie kontynuować rozpoczęte projekty – mówi Henryk Orfinger.
Czytaj więcej
PGE Obrót postanowiło zakończyć sprzedaż gazu, nie będącą podstawową działalnością spółki, handlu...