Reklama

Hola Minorka! Mniejsza siostra Majorki zaskakuje

Ruch turystyczny w Hiszpanii wrócił do poziomu sprzed pandemii dzięki mądrej polityce państwa i równie mądremu podejściu samych mieszkańców. Przykładem jest Minorka - wyspa w archipelagu Balearów, gdzie pod koniec października miałam wrażenie, iż coś takiego jak koronawirus jest bardziej faktem historycznym, niż zjawiskiem tu i teraz. Było bezpiecznie, swobodnie i jak dawniej.

Publikacja: 06.11.2021 18:30

Hola Minorka! Mniejsza siostra Majorki zaskakuje

Foto: Iwona Trusewicz

Minorka - wyspa mała, ale mniej zadeptana; pełna megalitycznych zabytków tajemniczej kultury tajalockiej, 120 plaż ukrytych w głębokich zatokach i spokojnych lagunach szmaragdowo-lazurowego morza, to mniejsza siostra sławnej Majorki i zabawowej Ibizy. Po sezonie to miejsce zaskakuje.

Po pierwsze przez 12 dni wałęsania się po wyspie nie spotkałam Polaków, Rosjan, Japończyków, Chińczyków; tylko kilka razy słyszałam niemiecki.

Foto: Iwona Trusewicz

Minorkę końca października okupuje jeden naród, ale tak gromadnie jakby wyspa była wciąż jego częścią, choć działo się to krótko i dawno - w XVIII stuleciu. Jaki to lud? To Francuzi. Przybywają tu całymi rodzinami, młodzi, starzy, w pojedynkę i grupami. Przywożą promami z Barcelony własne samochody, zasiedlają restauracje, apartamenty i plaże.

Zapytałam o to jedną z Francuzek spotkaną w stolicy wyspy - Mahon (Mao po katalońsku). Skąd ta popularność małej Minorki w ich kraju? Nie umiała odpowiedzieć. Sama przyjechała tu po raz pierwszy, ale za namową znajomych, którzy na wyspie odpoczywali już po raz…piąty. I jak przyznała moja rozmówczyni - nie zawiodła się na Minorce. Ja też nie, podobnie jak na hiszpańskim podejściu do pandemii.

Reklama
Reklama

Kod QR otwiera drzwi

Aby przylecieć do Hiszpanii wystarczy wykupić bilet i wypełnić niedługi formularz ministerstwa zdrowia, którego zwieńczeniem jest otrzymanie osobistego kodu QR, stanowiącego przepustkę do tego kraju. Oczywiście trzeba być zaszczepionym lub mieć aktualne (72 godziny) badanie na obecność wirusa.

Po przylocie wszystko idzie bardzo sprawnie; na lotnisku ( w moim przypadku była to Barcelona), można się też od ręki zaszczepić, co od razu daje przepustkę do dalszej podróży, bez konieczności powtarzania testu.

Czytaj więcej

Z Wrocławia czarterem na Minorkę

Nie ma więc kolejek, ruch jest płynny a obsługa fachowa i sympatyczna. Nie dziwię się więc, że to właśnie do Hiszpanii przylatują tysiące Rosjan, by szybko otrzymać zachodnią szczepionkę. Na lotnisku w Barcelonie Rosjan było naprawdę dużo.

Lot liniami krajowymi na Minorkę to jeszcze szybsza bajka. Tutaj służby sanitarne stoją na lotnisku Mahon dopiero przed wyjściem do miasta. Im wystarczy pokazać unijny certyfikat szczepienia. I tutaj można na miejscu zrobić test lub się zaszczepić. Jedno pytanie, rzut oka na dokument (najlepiej go wydrukować), pożegnalny uśmiech.

A potem można już zdjąć maseczkę i cieszyć się błękitnym niebem, balsamicznym powietrzem i temperaturą 22-24 stopnie. Na Minorce maski nosi się jak w całej Hiszpanii - w pomieszczeniach. Ludzie dostosowali się do tego bez oporów. W sklepach, muzeach, autobusach, punktach usługowych sami zwracają uwagę na potrzebę zasłaniania twarzy.

Reklama
Reklama

W restauracjach, barach, kawiarniach szczególnie tam gdzie stoliki okupują miejscowi Minorkanie, masek nie uświadczymy. Wąsaci, niewysocy mężczyźni powoli sączą kawę czy piwo, głośno dyskutują, grają w warcaby, przeglądają gazety i palą długie cygaretki. Wystarczy na nich spojrzeć, by zrozumień, że niejednego byka już w swoim życiu wzięli za rogi więc i z tym niewidzialnym sobie radzą.

Goło i spokojnie

Posezonowa Minorka tchnie spokojem i wyciszeniem. A także życzliwością. Kiedy pierwszej nocy po przylocie, błądziłam wynajętym autkiem w plątaninie nadmorskich wioseczek w poszukiwaniu swojego noclegu, wystarczyło, że zatrzymałam policyjny radiowóz i pokazałam adres. Panowie z uśmiechem poprosili, bym pojechała za nimi. Podprowadzili pod same drzwi.

Biały apartament obrośnięty kwitnącymi na fioletowo i różowo bugenwilami, z widokiem na ozonowany (!) basen czekał otwarty i pachnący. Za 6 nocy w apartamencie (salonik z aneksem, łazienka, sypialnia, taras) ze śniadaniem w wiosce Punta Prima na południu wyspy, zapłaciłam po sezonie równowartość 1100 zł. Oprócz mnie w tym dużym kompleksie było zajętych jeszcze pięć-sześć apartamentów. Oczywiście przez Francuzów.

Foto: Iwona Trusewicz

Słońce zachodziło tutaj w końcu października dużo później niż w Polsce (ok. 19). Nocne samotne pływanie w basenie pod gwiazdami i z delikatnymi głosami nieznanych ptaków w tle, dostarczało pięknych snów. Nie wyobrażam sobie tego miejsca latem, ale po sezonie było cicho, świeżo i bardzo spokojnie.

Co w końcu października i na początku listopada robi się na Minorce? Zwiedza, wędruje po licznych wytyczonych szlakach i plażuje. Ze 120 plaż, w które obfituje zagmatwane wybrzeże wyspy, upodobałam sobie niewielką Cala Biniparratx.

Reklama
Reklama

To właściwie łacha białego piasku zamykająca długą szmaragdową, krętą zatokę na południowym zachodzie wyspy. Chronią się tutaj przed burzową pogodą jachty.

Na czym polega wyjątkowość tego miejsca? Na plażę schodzi się górskim wąwozem rozśpiewanym ptasimi głosami. To ukrycie sprawia, że po sezonie niewielu ludzi tu dociera. Zazwyczaj było nas 4-5 osób, ale też zdarzył się dzień, kiedy cała plaża i zatoka ze wspaniałą wodą i klifami rojącymi się od gołębi skalnych, była tylko dla mnie.

Cala Biniparratx jest lubiana przez naturystów. W ogóle na plażach Minorki tekstylni mieszają się z golasami czy toplesami i nikt nie zwraca na to uwagi. Swoboda, ale nie hałas czy wulgarność; czystość i bezpieczeństwo cechuje plażowanie na Minorce.

Wiele odludnych plaż oferuje niezwykłe widoki, jaskinie w otaczających wapiennych klifach i ptasie koncerty. Większe plaże przytulone do kurortów mają drewniane ciągi spacerowe, a przy nich bary i restauracje. Latem są na pewno głośne i ludne. Po sezonie pustawe i spokojne. Co kto lubi.

Piraci i troglodyci

W pobliżu „mojej” plaży ulokowała się wioseczka, którą zobaczyć trzeba koniecznie, by przekonać się, że budowanie „pod turystów” nie musi oznaczać betonowych prostopadłościanów na 600 pokoi i brzydkich pensjonatów z kolumienkami.

Reklama
Reklama

Binibequer Vell, bo o niej tu mowa, oczarowuje plątaniną białej, śródziemnomorskiej zabudowy tuż nad zatoką. Uliczki kręte i tak wąskie, że ledwie miną się dwie osoby, dachy z białych dachówek, maleńkie patia z oliwnymi drzewami i krzewami kwiatów wszelkich, drewniane balkony, drzwi zdobione ceramicznymi płytkami.

Tak budowano wioski na wielu wyspach Morza Śródziemnego, by ochronić się przed napadami piratów (gubili się w plątaninie wąskich uliczek, gdzie łatwo się bronić); tak wyglądają np. greckie Cyklady.

Foto: Iwona Trusewicz

Jednak Binibequer Vell powstała w latach 70-tych XX wieku jako kompleks…turystyczny. Zamysł architektów był taki, by odtworzyć wioskę sprzed wieków, ale na potrzeby przemysłu turystycznego. Domy składają się więc z apartamentów dla gości i w końcu października stoją już puste czekając na nowy sezon.

Minorka słynie nie tylko z plaż, zatok i najdłuższego na świecie (tak!) naturalnego portu w Mao, ale też w zabytków megalitycznych. Ponad 4000 lat temu wyspę opanował lud, którego pochodzenie do dziś pozostaje tajemnicą. Kultura nazwana tajalocką pozostawiła po sobie wielkie kamienne wioski z wieżami (talaiot), grobowe piramidy z głazów (navety), megalityczne kręgi (taula) podobne do Stonehenge. I komory grobowe w licznych naturalnych jaskiniach, w które obfitują nadbrzeżne klify Minorki.

Reklama
Reklama

Szczególnie te ostatnie polecam miłośnikom adrenaliny, bo przy docieraniu do nich często stoi napis: „uwaga odłamujące się skały, idziesz na własną odpowiedzialność".

Foto: Iwona Trusewicz

Adrenaliny dostarcza też docieranie samochodem do wielu odludnych miejsc jak np. latarnie morskie na przylądkach: Cap de Cavalleria czy Cap de Favaritx (najdalej na zachód wysunięty punk wyspy), plaża Cala Mesquida.

Dlatego moja rada: wypożyczając samochód - a jest to najlepsza opcja, by zwiedzić wyspę, wybierzmy nie jeepa 4x4, ale fiata 500. Górzysta Minorka ma drogi dobre, więc nie potrzebna jest terenówka. Ale te prowadzące do oddalonych miejsc są wąskie, kręte, wiją się często nad przepaściami, prowadzą przez mostki i fragmenty bez możliwości wyminięcia się. Tutaj najbardziej sprawdza się małe, zwrotne, nowoczesne auto. Koszt po sezonie wypożyczenia takiego samochodu kształtuje się w zależności od wypożyczalni od 10 euro do 25 euro za dzień.

Na Minorce nie trzeba się też martwić, że nie zrobiliśmy na czas zakupów. Wprawdzie po sezonie działa mniej sklepów, ale w odróżnieniu od Polski, pracują w święta i niedziele. Hola!

Biznes
Gwarancje dla Ukrainy, AI ACT hamuje rozwój, zwrot Brukseli ws. aut spalinowych
Biznes
Polskie firmy chcą zamrożenia AI Act
Biznes
Nowe technologie nieodłączną częścią biznesu
Biznes
Biznes o cyrkularności – co mówią liderzy zmian
Biznes
UE przedłuży życie samochodów spalinowych
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama