[b]Rz: Czy ktoś zrobił zdjęcie zarządu Boeinga w momencie, kiedy pierwszy dreamliner oderwał się od ziemi?[/b]
[b]Randy Tinseth:[/b] Jest film. Na twarzy prezesa widać nieopisaną ulgę i wielką radość. Dla mnie była to już czwarta premiera samolotu, a pierwsze dwa poleciały w ciągu pierwszych 12 miesięcy mojej pracy. Ale to pierwszy model, któremu kibicuję od momentu, kiedy pojawił się na monitorach projektantów. W 2002 r. zaczęliśmy ten samolot pokazywać potencjalnym klientom. Cieszę się, że LOT jest wśród nich. Wtedy, 15 grudnia, kiedy wyznaczony był termin lotu, wstałem o wpół do szóstej rano, pojechałem na lotnisko w Everett, żeby zobaczyć, jak wystartuje. Potem szybko pojechałem do Seattle, żeby zobaczyć jego lądowanie.
[b]Dla Boeinga wejście dreamlinera do seryjnej produkcji będzie przełomowe...[/b]
To niesłychanie ważne wydarzenie. Sprzedaliśmy już 850 sztuk dreamlinera. Inny model dalekiego zasięgu z dwoma silnikami, 777, który jest na rynku od dłuższego czasu, ma 1100 zamówień. To dlatego dla nas dreamliner jest kluczowy. Dowiedliśmy, że potrafimy zmienić styl, w jakim ludzie będą latać w przyszłości. Kiedy Airbus skonstruował A380, usłyszeliśmy, że jest to maszyna XXI w. Tylko że oni wykorzystali dostępne technologie i zbudowali większą maszynę. My sięgnęliśmy po technologie, by nasz samolot był lepszy.
[b]Leciał pan A380?[/b]