Amica podpisała w grudniu umowę sprzedaży fabryk pralek i lodówek Samsungowi. Firmy chcą powołania wokół zakładów specjalnej strefy ekonomicznej i zapowiadają nawet podwojenie produkcji i zatrudnienia. Konkurencja na razie jest ostrożna.
– Nie przewiduję rewolucyjnych zmian na rynku. Ma on jeszcze ogromny potencjał i z pewnością będzie się nadal rozwijał. Dlatego uważam, że jest na nim miejsce dla wielu podmiotów, a układ sił nie zmieni się gwałtownie – mówi „Rz” Konrad Pokutycki, prezes firmy BSH Polska sprzedającej sprzęt Boscha i Siemensa.
Jego zdaniem na pewno dystrybutorów zainteresuje, czy Amica nadal będzie mogła zapewnić szerokie portfolio produktów i je modernizować. – Wojny cenowej nie przewidujemy. W średnim okresie firma zaniżająca ceny traci poziom marż, co w efekcie może poważnie zagrozić innowacyjności. Mimo prowadzonych promocji każdy powinien przede wszystkim dbać o odpowiedni poziom zysku – zaznacza Pokutycki.
Ubiegły rok dla branży zaczął się dobrze, jednak po listopadzie jej wartość była o 1,3 proc. niższa niż w tym samym okresie 2008 r. Dla BSH, które ma w Polsce trzy zakłady, rok był bardzo dobry. Sprzedaż wzrosła o kilkadziesiąt procent – znacząco zostanie przekroczony pułap 3,5 mld zł przychodów. Po ich oczyszczeniu z wahań kursów dynamika wynosi kilkanaście procent. – W każdej fabryce wzrosła produkcja i z taśm zjechało ponad 2,5 mln sztuk sprzętu – mówi Pokutycki.
Udziały rynkowe firmy wzrosły o co najmniej 3,5 pkt proc. i przekroczą 20 proc. BSH zapowiada też w tym roku kolejne inwestycje na poziomie 100 mln zł – w nowy magazyn przeładunkowy oraz zwiększenie wydajności produkcji.