Przewodniczący komisji ds. nadzoru i reform Izby Reprezentantów, Edolphus Towns stwierdził po zapoznaniu się z dokumentami przekazanymi przez dawnego prawnika Toyoty, Dimitriosa Billera, że koncern postępował niezgodnie z prawem w sprawach o obrażenia ofiar wypadków. Okazało się, że Toyota systematycznie lekceważyła prawo i notorycznie uchylała się od sądowych nakazów ujawnienia dokumentów — stwierdził Towns w piśmie do szefa Toyoty na Amerykę Płn., Yoshimi Inaby. Dokumenty te wskazują na ukrywanie przez Toyotę ważnych informacji przed amerykańskimi organami bezpieczeństwa transportu.
Ujawnienie tych szczegółów może bardzo zaszkodzić Toyocie, której szefowie zeznali pod przysięgą w komisji Townsa, że ich firma w pełni współpracowała z prowadzącymi śledztwo w sprawach dotyczących bezpieczeństwa, w tym przypadków nagłego, niezamierzonego przyspieszania samochodów.
Reagując na pismo przewodniczącego komisji Japończycy bronili swego postępowania w sądach wskazując, że podczas procesów firmy często odmawiają składania dokumentów. „Zgodnie z tą filozofią podejmujemy właściwe kroki dla zachowania poufności informacji biznesowych mających znaczenie w konkurencji i tajemnic handlowych”- stwierdza Toyota.
Komisja zapoznając się z przedłożonymi dokumentami znalazła w nich liczne wzmianki o tajnym pliku, nazywanym „Księgą Wiedzy” stworzonym przez inżynierów Toyoty. Zawarte są tam informacje o projektowaniu i testach wszystkich modeli pojazdów i podzespołów — ujawnił Towns. Okazało się również, że Toyota zawierała opiewające na wiele milionów dolarów ugody w sprawach o pokrycie szkód, gdy istniały obawy, że prawnicy powodów byli bliscy odkrycia istnienia „Księgi Wiedzy”. W jednej z takich spraw Toyota zgodziła się zapłacić 1,5 mln dolarów młodej kobiecie z Teksasu, Pennie Green, która została sparaliżowana po dachowaniu jej pojazdu.
Materiały, na jakie powołał sie Edolphus Towns trafiły do komisji od Dimitriosa Billera, który od kwietnia 2003 do września 2007 kierował w Toyocie USA działem prawnym zajmującym się odpowiedzialnością za produkty koncernu. Po odejściu z pracy Biller zabrał ze sobą 6 tys. stron dokumentów i przedstawił je jako dowody w procesie przeciw dawnemu pracodawcy, któremu zarzucił oszustwa, wymówienie z naruszeniem przepisów i doprowadzenie go do rozstroju nerwowego.