MATERIAŁ POWSTAŁ WE WSPÓŁPRACY Z MINISTERSTWEM NAUKI I SZKOLNICTWA WYŻSZEGO

I Narodowy Kongres „Nauka dla Biznesu. Partnerstwo Działanie Postęp” otworzył premier Donald Tusk, łącząc w swoim wystąpieniu współpracę nauki i gospodarki z kwestią bezpieczeństwa państwa. Zapowiedział, że nadchodzący rok może okazać się kluczowy dla wojny w Ukrainie, a tym samym dla strategicznego bezpieczeństwa Polski. – Nie będzie bezpiecznej, niepodległej Polski i bezpiecznej Europy bez niepodległej Ukrainy – podkreślił premier. Wymienił drony, satelity i przestrzeń kosmiczną, sztuczną inteligencję, energetykę i cyberbezpieczeństwo jako główne obszary, w których nasze bezpieczeństwo bezpośrednio będzie zależeć od sukcesu polskich naukowców i polskich przedsiębiorców. Dużą część wystąpienia poświęcił wojnie informacyjnej. Dezinformację określił jako narzędzie być może istotniejsze niż myśliwce czy czołgi, a przestrzeń cybernetyczną – jako miejsce najważniejszego pojedynku. Stąd konieczność ścisłej współpracy nauki i biznesu przy budowie systemów cyberbezpieczeństwa i narzędzi do walki z dezinformacją. Najważniejszym politycznym przesłaniem była propozycja, by rok 2026, pierwszy od lat rok bez wyborów, stał się czasem zawieszenia wewnętrznej wojny politycznej w sprawach bezpieczeństwa. – W kwestiach bezpieczeństwa jest tylko jedna partia i ona się nazywa Polska – powiedział. Przedstawił pięć zasad, które powinny obowiązywać wszystkich. Po pierwsze, brak ataków na wojsko, służby i działania państwa na granicy; po drugie, niepowielanie rosyjskiej propagandy; po trzecie, rezygnacja z politycznego sabotowania ustaw dotyczących bezpieczeństwa; po czwarte, jednoznaczne opowiedzenie się po stronie Zachodu i Unii Europejskiej; po piąte, jasne stanowisko, że w wojnie Rosji z Ukrainą Polska jest po stronie Ukrainy. – Jeśli te warunki zostaną spełnione, stworzą warunki, w których nauka i biznes będą mogły skutecznie pracować na rzecz bezpieczeństwa kraju – przekonywał premier.  Następnie zabrał głos Marcin Kulasek, minister nauki i szkolnictwa wyższego. Chciałbym budować kraj oparty na wiedzy i innowacjach – opisywał minister. - Chcę, abyśmy za dekadę stali się symbolem Europejskiej Doliny Krzemowej, abyśmy jako Polacy stali się siłą napędową innowacji i mogli sprzedawać własne technologie całemu światu. Aby to do nas przyjeżdżali najlepsi naukowcy, studenci i przedsiębiorcy, a Polska była dla nich przestrzenią do tworzenia przełomowych odkryć.  Czy jest to możliwe? Tak, ale pod jednym warunkiem że w pełni wykorzystamy filar nowoczesnego rozwoju, czyli naukę, bo nie ma postępu bez nowoczesnych technologii, a nowoczesne technologie nie istnieją bez nauki.  Zaprojektowaliśmy ten kongres jako platformę realnej zmiany. Chcemy rozmawiać nie tylko o ideach, ale o konkretnych rozwiązaniach i praktycznych modelach współpracy, które przełożą się na dynamiczny rozwój gospodarki opartej na wiedzy. Wierzę głęboko, że polska nauka i polski biznes mogą razem podbić świat.

Kolejne panele kongresu pokazały, że aby wykorzystać nasz potencjał, trzeba uprościć prawo, wzmocnić transfer technologii, zmienić system ewaluacji i odważniej inwestować w innowacje wysokiego ryzyka.

Mniej regulacji, więcej zaufania

Pierwszy panel kongresu „Rozwój nauki a uwarunkowania polityczne w Polsce” wskazał perspektywę rządu, parlamentu i europarlamentu. Marszałek Senatu Małgorzata Kidawa-Błońska zwracała uwagę, że same badania toczą się niezależnie od tego, kto akurat rządzi, ale ich efekty zależą od jakości otoczenia. – Polityka naukowa powinna się opierać na promowaniu najlepszych, a nie popieraniu swoich, bo inaczej bieżący spór polityczny zaczyna wpływać na decyzje kadrowe i finansowe w uczelniach – przypomniała. O konieczność zejścia z poziomu deklaracji do poziomu stabilnych reguł apelował wiceminister nauki i szkolnictwa wyższego prof. Marek Gzik. Zwracał uwagę na konieczność inwestowania w ludzi i uniknięcia dziury pokoleniowej między doświadczonymi badaczami a młodymi naukowcami, którzy dopiero wybierają ścieżkę kariery. Zapowiadał zmiany w prawie o szkolnictwie wyższym, ustawie o PAN i w systemie ewaluacji, tak by nowe przepisy faktycznie stymulowały rozwój nauki. – Musimy się skoncentrować na ludziach, to, w kogo zainwestujemy, jakie warunki stworzymy dla tych ludzi – podkreślał, dodając, że Polska nie może być światowym liderem we wszystkich dziedzinach i potrzebuje świadomej priorytetyzacji.

Europoseł Borys Budka wskazywał na potrzebę zmiany myślenia o funduszach europejskich, z roli klienta na rolę współdecydenta. Mówił o konieczności uproszczenia procedur i większej akceptacji ryzyka w projektach badawczych. Przypomniał historię projektu Rafała Modrzewskiego, który nie otrzymał 4 mln zł wsparcia jako zbyt ryzykowny, podczas gdy dziś jego firma jest warta setki milionów dolarów. – Państwo przespało swoją szansę właśnie dlatego, że nie miało zaufania, ale też dlatego, że regulacje na pewne rzeczy nie pozwalały – podsumował. Europoseł Michał Kobosko mówił z kolei o suwerenności technologicznej Europy i problemie nadmiernego regulowania gospodarki. UE stała się mocarstwem regulacyjnym, ale ponad 80 proc. technologii pochodzi spoza Europy. – Zbiorowym wysiłkiem udało się fantastycznie przeregulować gospodarkę europejską. Teraz ten cały wysiłek, który szedł w regulowanie, musi pójść w upraszczanie – apelował Kobosko, wskazując m.in. na potrzebę wspólnego, prostszego reżimu prawnego dla firm innowacyjnych w całej UE. Z perspektywy Kancelarii Premiera Jakub Stefaniak mówił o zmianie podejścia państwa do przedsiębiorców i innowatorów oraz o pracach deregulacyjnych: ponad 380 postulatów wypracowanych wspólnie z biznesem i nauką. Zapowiedział kierowanie się zasadą primum non nocere przy tworzeniu nowych przepisów dotyczących innowacji. Uczestnicy panelu zaapelowali o politykę naukową planowaną w horyzoncie dłuższym niż jedna kadencja rządu i o ograniczenie ustaw pisanych „na szybko” pod doraźne potrzeby.

Chcemy rozmawiać nie tylko o ideach, ale o konkretnych rozwiązaniach i praktycznych modelach współpr

Chcemy rozmawiać nie tylko o ideach, ale o konkretnych rozwiązaniach i praktycznych modelach współpracy, które przełożą się na dynamiczny rozwój gospodarki opartej na wiedzy – podkreślał podczas Kongresu Marcin Kulasek, minister nauki i szkolnictwa wyższego

Ekosystem sukcesu: ludzie, dane, zasady

Rozmowa z poziomu polityki przeszła na poziom instytucji, uczelni, funduszy inwestycyjnych i biur karier w panelu „Ekosystem sukcesu – gdy nauka i biznes mówią jednym językiem”. Pojawiło się pytanie, dlaczego mimo wielu przykładów udanej współpracy wciąż mówimy o wyspach sukcesu, a nie o systemie. Prof. Marek Gzik przypominał, że przy niskich nakładach publicznych na B+R trzeba szukać dodatkowych źródeł i ram współpracy z biznesem. – Celem kongresu jest takie przełożenie dyskusji na język legislacji, by programy wspierające kontakt nauki i gospodarki były trwałe, a nie jednorazowe – mówił.

Model uczelni od początku związanej z przemysłem opisał prof. Rafał Dańko, rektor AGH: od tradycji górniczo-hutniczych po dzisiejsze projekty z zakresu transformacji energetycznej, technologii kosmicznych i bezpieczeństwa. – Współpraca z przemysłem jest wpisana w nasze DNA – mówił, wskazując na 160 kół naukowych i ok. 5 tys. studentów zaangażowanych w projekty rozwijające kompetencje techniczne i przedsiębiorcze. Zapowiedział uruchomienie w Krakowie akceleratora technologii podwójnego zastosowania DIANA NATO.

Z konkretnym przykładem wyszła prof. Anna Żaczek z Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, opisując ścieżkę od badań podstawowych po fabrykę komórek T-regulatorowych w spin-offie PolTREG. Był genialny pomysł, były badania najwyższej klasy, odwaga założycieli, wejście na giełdę i budowa centrum badawczo-rozwojowego. – Jeśli jednak w najważniejszym momencie nie znajdą się środki na rozwój, to cała ta praca staje się nikomu niepotrzebna – ostrzegała prof. Żaczek. A zatem to jest miejsce, w którym polityka i fundusze rozwoju mogą zrobić realną różnicę. Dr Tomasz Pilewicz z SGH mówił o roli centrów transferu technologii i potrzebie standardowych, przejrzystych umów oraz szybkiej ścieżki od pomysłu do demonstratora: 60 dni na prototyp, 30 dni na decyzję, co dalej. W dobrze działającym systemie naukowiec może zrealizować dwa takie projekty rocznie, a udział w nich powinien przekładać się na awans i dodatki funkcyjne. Z kolei Dorota Pisula z Biura Karier Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza zwracała uwagę, że bez kształcenia przedsiębiorców i innowatorów, osób, które w toku studiów uczą się pracy projektowej, prowadzenia zespołu, kontaktu z klientem, żadne zachęty podatkowe nie zadziałają. Ideałem jest sytuacja, w której absolwenci wracają na uczelnię już jako partnerzy biznesowi, a nie tylko jako goście na zjazdach rocznicowych. Niemniej innowacja to zawsze gra portfela – przypomniał o tym Rafał Roszak z UniqueMint. Pojedynczy projekt może się nie udać, ale jeśli proces wyboru, wsparcia i ewaluacji jest powtarzalny, portfel jako całość generuje wartość. Roszak podkreślał, że kluczowa jest „masa krytyczna” dobrych pomysłów oraz zaufanie, że reguły gry nie zmienią się co dwa lata. W tle tej dyskusji powracały liczby: nakłady na B+R rzędu 1,5–1,6 proc. PKB, z czego ponad połowa to środki prywatne. Paneliści byli zgodni, że jeśli Polska chce przejść z roli podwykonawcy do roli współtwórcy technologii, musi konsekwentnie inwestować w ludzi i relacje, a nie tylko w mury i sprzęt.

Transfer technologii: mniej raportów, więcej działania

W drugim dniu kongresu odbył się panel „Jak wzmocnić transfer wyników badań naukowych?”. Dotyczył on rozmowy o tym miejscu, w którym system najmocniej zgrzyta: przejścia od wyników badań do produktów i usług. Podsekretarz stanu w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego prof. Maria Mrówczyńska przypomniała, że badania prowadzą nie tylko uniwersytety, ale także instytuty Polskiej Akademii Nauk, Sieć Badawcza Łukasiewicz i inne jednostki nadzorowane przez resort. Wszędzie tam powstają rozwiązania, które powinny odpowiadać na potrzeby gospodarki i społeczeństwa, zamiast kończyć w raportach czy szufladach. Dlatego przy Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego powstał zespół do spraw wzmocnienia transferu wyników badań w mediach nazywany „specgrupą”. Jak podkreślała dr Katarzyna Waligóra-Borek, p.o. dyrektora Centrum Transferu Technologii, Gdański Uniwersytet Medyczny, zadaniem zespołu nie jest napisanie kolejnego raportu, ale zaprojektowanie zmian możliwych do szybkiego wdrożenia, najlepiej niskokosztowych lub bezkosztowych.

Prof. Mariusz Zdrojek z Wydziału Fizyki Politechniki Warszawskiej dodawał, że przy każdej propozycji zespół zadaje sobie pytanie, „ile to kosztuje”, i przyjmuje założenie, że samo dosypanie pieniędzy nie wystarczy, jeśli mechanizmy pozostaną te same. Pierwszym krokiem stało się zebranie twardych danych i ankieta przygotowana wspólnie z resortem ma pokazać, ile jest rzeczywistych wdrożeń, ile osób zajmuje się transferem, jak wygląda struktura przychodów z licencji i usług badawczych. Dopiero na tej podstawie można modyfikować system ewaluacji tak, by premiował faktyczną komercjalizację. Prof. Zdrojek proponował m.in. wyraźne rozdzielenie przychodów z usług B+R od przychodów z licencji, premiowanie patentów wdrożonych i międzynarodowych oraz wprowadzenie wskaźników efektywności finansowej transferu. Ostrzegał zarazem przed nową punktozą, która mogłaby wywołać patologie w rodzaju sprzedaży patentów za symboliczną złotówkę tylko po to, by zdobyć punkty.

Najdalej idący postulat przedstawił dr Michał Nejbauer, prezes i współzałożyciel Fluence Technology, postulując uwolnienie transferu IP spod rygorów ustawy o finansach publicznych. Dziś uczelniane wynalazki traktowane są jak mienie Skarbu Państwa, a rektorzy i dyrektorzy ponoszą osobistą odpowiedzialność za każdą decyzję. To skłania do astronomicznych wycen i paraliżu zamiast do partnerskich umów z firmami. Przewodnicząca zespołu Natalia Osica, dyrektor zarządzająca Pro Science, zwracała uwagę na miękką stronę prac specgrupy: konieczność uzgadniania pojęć między ludźmi z bardzo różnych środowisk i uświadomienie sobie, że system to my: urzędnicy, naukowcy, prawnicy, rzecznicy patentowi. W podsumowaniu prof. Mrówczyńska podkreśliła, że celem zespołu jest przede wszystkim pokazanie, co uda się faktycznie zmienić w najbliższych latach.

Rektorzy: bez zaufania i tolerancji na porażkę nie będzie przełomów

„Uniwersytet jako motor innowacji” to panel, który odbył się z udziałem rektorów wiodących polskich uczelni. Domknął on wątki dotyczące roli szkolnictwa wyższego. Pytanie brzmiało: czy uniwersytety mogą stać się realnym motorem innowacyjności, czy pozostaną przede wszystkim producentem dyplomów. Prof. Alojzy Nowak, rektor Uniwersytetu Warszawskiego, zaznaczał, że współczesne uniwersytety coraz mniej przypominają klasyczne instytucje humboldtowskie. – Dziś to duże korporacje: poza dydaktyką i badaniami zakładamy spin-offy, uczymy przedsiębiorczości, budujemy własne centra transferu – mówił, przypominając, że w przypadku UW środki z biznesu stanowią już istotną część budżetu. Główną barierą są jednak nie pieniądze, lecz mentalność: brak kultury ryzyka i lęk zarządzających przed odpowiedzialnością za nieudane projekty.

Prof. Piotr Jedynak z Uniwersytetu Jagiellońskiego podniósł wątek suwerenności edukacyjnej, czyli przekonania, że o sile państwa decyduje własny kapitał ludzki. Wskazywał, że w wielu projektach wdrożeniowych to uczelnie biorą na siebie większość ryzyka, podczas gdy biznes zachowuje się ostrożnie, zlecając głównie prace usługowe. Państwo powinno chcieć korzystać z potencjału nauki, a nie tylko czegoś od niej oczekiwać – na takim stanowisku stał prof. Jerzy Lis, rektor AGH. Przypominał, że przełomowe technologie, od materiałów po IT, opierają się na mózgach, a nie na surowcach, i że to właśnie w tym obszarze Polska ma szansę budować swoją pozycję. O tym, że środowisko akademickie nie domaga się specjalnych przywilejów, ale realnego partnerstwa, mówił prof. Marek Pawełczyk z Politechniki Śląskiej. Apelował o jasne zasady współfinansowania ryzykownych projektów i instrumentów, które pozwolą zaakceptować fakt, że tam, gdzie jest element badawczy, porażka jest wpisana w proces. Prof. Krzysztof Zaremba z Politechniki Warszawskiej wrócił do konkretu: reformy własnego centrum transferu technologii. Opowiadał, jak odważna decyzja, inwestycja w ludzi i uproszczenie procedur przełożyły się na dziesiątki patentów międzynarodowych i dynamiczny rozwój spin-offów. Panel zamknął rekomendacją: – Zaufajcie nam i zainwestujcie; myślimy patriotycznie i chcemy być do dyspozycji państwa, ale potrzebujemy przestrzeni do działania.

Celem kongresu jest takie przełożenie dyskusji na język legislacji, by programy wspierające kontakt

Celem kongresu jest takie przełożenie dyskusji na język legislacji, by programy wspierające kontakt nauki i gospodarki były trwałe – podkreślał prof. Marek Gzik, sekretarz stanu w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego

Innowacje wysokiego ryzyka: czego biznes oczekuje od uczelni

Panel na temat innowacji wysokiego ryzyka zebrał w całość perspektywę dużych korporacji technologicznych i funduszy wysokiego ryzyka. W punkcie wyjścia wybrzmiała diagnoza: patenty czekające latami na wykorzystanie nie budują przewagi Polski. Bez spin-offów, funduszy skłonnych do ryzyka i jasno zdefiniowanych priorytetów badawczych Polska będzie raczej gonić innowacje, niż je tworzyć. Alina Jaworska z Porozumienia Spółek Celowych przypominała, że jeśli hasło „Nauka dla biznesu” ma być czymś więcej niż metaforą mostu, trzeba przejść od krótkich projektów do wieloletnich partnerstw. To oznacza także gotowość biznesu do współtworzenia agend badawczych, a nie tylko reagowania na gotowe pomysły z uczelni.

Wiceprezes ABB w Polsce Tomasz Wolanowski przedstawiał logikę globalnej korporacji: firma szuka innowacji, które wpisują się w jej portfel technologiczny, a projekty o bardzo wysokim ryzyku lokuje w wyspecjalizowanych funduszach. Deklarował gotowość współfinansowania rozwiązań akademickich, ale pod warunkiem, że technologia wspiera portfel technologiczny korporacji; nie wystarczy, żeby była tylko ciekawa. Zwracał uwagę, że polskie uczelnie dobrze wyczuwają megatrendy, ale zbyt często myślą w kategoriach projektów lokalnych, podczas gdy biznes oczekuje rozwiązań skalowalnych co najmniej regionalnie, a najlepiej globalnie.

Prof. Arkadiusz Mężyk, honorowy przewodniczący KRASP, zaangażowany w prace nad nowym modelem oceny uczelni, przypominał, że jeśli punkty stają się celem samym w sobie, system generuje patologie. Opowiadał się za ewaluacją opartą na wartości, wpływie na gospodarkę, społeczeństwo i rozwój technologiczny, a nie na liczbie pozycji w tabeli. Podkreślał też, że dokument „Polityka naukowa państwa” pozostanie martwy, jeśli nie zostanie uzupełniony odważnymi decyzjami inwestycyjnymi w technologie przełomowe, których jeszcze nie ma na rynku.

Wątek ten rozwinął prof. Krzysztof Pyrć, prezes Fundacji na rzecz Nauki Polskiej, wskazując na konieczność porządkowania priorytetów. Przypominał, że wiele znakomitych projektów badawczych w Polsce jest kompletnie niespójnych ze zdolnością absorpcyjną przemysłu. – Czy szczytem naszych możliwości ma być oparcie rozwoju na cudzych innowacjach – zastanawiał się prof. Pyrć. W jego opinii Polska musi świadomie wybrać kilka obszarów specjalizacji, od AI po biotechnologię, i tam budować szeroki ekosystem wsparcia, zamiast próbować być potęgą we wszystkim.

Paneliści doszli do wniosku, że po obu stronach wciąż brakuje zaufania i tolerancji na porażkę, ale jeśli Polska chce być naprawdę innowacyjna, musi nauczyć się inwestować w projekty wysokiego ryzyka, a nie tylko w bezpieczne wdrożenia. Wspólnym mianownikiem wszystkich debat kongresu były spójne wnioski: mniej przeregulowania, więcej zaufania; stabilne reguły gry zamiast doraźnych programów; tolerancja na porażkę jako warunek przełomowych technologii; świadoma specjalizacja zamiast ambicji bycia najlepszym we wszystkim. Przyświecało temu przesłanie premiera, że nauka i biznes są dziś jednym z filarów bezpieczeństwa państwa. Od tego, czy politycy, rektorzy, naukowcy i przedsiębiorcy potrafią przełożyć te wnioski na konkretne decyzje, będzie zależało, czy kolejne takie kongresy będą relacjonować już konkretne zmiany w polskim ekosystemie innowacji.

Opinia partnera

Marcin Kulasek, minister nauki i szkolnictwa wyższego

Za nami I Narodowy Kongres „Nauka dla Biznesu”. Wydarzenie, które odbyło się w dniach 19–21 listopada 2025 r. w warszawskim EXPO XXI, przyciągnęło ponad półtora tysiąca uczestników. To dowód, że polscy naukowcy i przedsiębiorcy potrzebują wspólnej przestrzeni do wymiany doświadczeń i pomysłów na współpracę.

Jako Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego - inicjator kongresu, współorganizowanego z Centrum Łukasiewicz oraz Narodowym Centrum Badań i Rozwoju - postrzegamy to wydarzenie jako kolejny krok w budowaniu trwałego partnerstwa między środowiskami nauki, biznesu i administracji publicznej. Na Kongresie spotkali się naukowcy, przedsiębiorcy, przedstawiciele rządu i samorządów, rektorzy uczelni oraz liderzy innowacji. W wielu rozmowach powracał temat wciąż niewystarczającej synergii między tymi środowiskami, co tylko potwierdza, że takie inicjatywy są szczególnie potrzebne. Od tego, jak solidne „mosty” łączące kluczowych dla polskiej gospodarki i bezpieczeństwa aktorów zbudujemy, zależy nasza wspólna przyszłość.

Podczas kongresu dyskutowano o najważniejszych zagadnieniach: transferze technologii, komercjalizacji badań, zielonej transformacji, cyfryzacji i sztucznej inteligencji. Nie zabrakło również debat dotyczących współpracy nauki z sektorem obronnym, co w obecnej sytuacji geopolitycznej ma szczególne znaczenie. Do kwestii bezpieczeństwa odniósł się także Premier RP Donald Tusk podczas wystąpienia inaugurującego Kongres, podkreślając, że „nie ma bezpieczeństwa bez nauki”. Jako minister nauki i szkolnictwa wyższego w pełni podzielam tę opinię. Dobrze zarządzana, mądrze finansowana i skoncentrowana na innowacjach nauka musi dziś znajdować się w centrum uwagi całej klasy politycznej.

Dla Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego kluczowe jest, aby kongres nie był jedynie jednorazowym wydarzeniem, lecz długofalową platformą dialogu, umożliwiającą także wypracowanie konkretnych rekomendacji dla polskiej nauki. Cieszy nas, że uczestnicy tak intensywnie debatowali o modelach finansowania innowacji czy ochronie własności intelektualnej, ponieważ to właśnie te kwestie mogą w przyszłości przyczynić się do budowania realnych pomostów między laboratoriami a rynkiem. Każde miejsce, w którym możliwa jest otwarta, nawet krytyczna wymiana poglądów, wymaga szczególnej troski. Nie stać nas na brak dialogu.

Na jednym z paneli wybrzmiało, że polska nauka dysponuje solidnym fundamentem wiedzy, ale potrzebuje wzmocnień, by bezpiecznie „transportować” talenty i technologie do gospodarki. Potrzebujemy nie jednego, lecz wielu takich mostów. Potrzebujemy pewności, że żaden talent nie zostanie utracony z powodu braku warunków do harmonijnego rozwoju. Mamy ogromny kapitał ludzki. Kreatywne umysły zdobywające doświadczenie na najlepszych uczelniach i jesteśmy zobowiązani aby o nie dbać.

Bez inicjatyw takich jak kongres, tworzących przestrzeń spotkań i rozmów, trudno będzie przekonać młodych naukowców, by zostawali w kraju, wracali do niego i tutaj rozwijali swoje kariery. Musimy budować ekosystem, w którym nauka jest integralną częścią konkurencyjnej gospodarki.

MATERIAŁ POWSTAŁ WE WSPÓŁPRACY Z MINISTERSTWEM NAUKI I SZKOLNICTWA WYŻSZEGO