“Solidarność” jest oburzona obchodzeniem prawa i na 11 listopada – kolejny dzień z listy objętej zakazem – zapowiada pikiety pod pracującymi sklepami.
Nowelizacja kodeksu pracy wprowadzająca zakaz pracy w sklepach wchodzi w życie 26 października, zatem 1 listopada zakupy miały być możliwe tylko w sklepach przy stacjach benzynowych czy w aptekach. Podobnie miało wyglądać jeszcze 11 innych świąt państwowych i religijnych w roku. Jednak wiele sieci może zakaz bardzo łatwo obejść – pracownicy muszą mieć tego dnia wolne, jednak nic nie stoi na przeszkodzie, żeby za ladą stanął właściciel sklepu – także ajent lub franczyzobiorca.
– Kodeks pracy nie stoi ponad umową cywilnoprawną, którą podpisują ajenci bądź franczyzobiorcy z centralą firmy. W tej sytuacji 1 listopada ich pracownicy mają dzień wolny, jednak nic nie stoi na przeszkodzie, żeby właściciel sklepu, niezatrudniony na podstawie umowy o pracę, tego dnia pracował i otworzył sklep, jeśli przewiduje to jego kontrakt – przyznaje Piotr Wojciechowski, wicedyrektor Departamentu Prawnego Głównego Inspektoratu Pracy. Po co więc zakaz w ogóle został uchwalony, skoro miał uregulować problem pracujących w święta sklepów?
– Nowe prawo wprowadza dyskryminujące rozwiązania zwłaszcza wśród małych placówek – mówi Andrzej Faliński, dyrektor generalny Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji zrzeszającej zagraniczne sieci działające w Polsce. One swoich sklepów nie otworzą – za kasą nie może stanąć właściciel obiektu, więc prawo premiuje sieci polskie.
Problem sygnalizowali także ajenci sieci Żabka, którzy liczyli, że tego dnia będą mieli jak inni pracownicy w handlu wolny dzień. Okazuje się, że jest inaczej.