Reklama

Fotoradarem w pirata drogowego

Policjanci zaczynają Łowy na kierowców rajdowców. Na siedmiu ruchliwych warszawskich trasach stanęły stanowiska na fotoradary

Publikacja: 26.12.2007 22:33

Fotoradarem w pirata drogowego

Foto: Rzeczpospolita

Lokalizację dla nich wskazali mundurowi. Wytypowali miejsca, gdzie kierowcy rozwijają najwyższą prędkość i dochodziło do największej liczby wypadków.

W siedmiu miejscach stoją już znaki „uwaga, fotoradar”. W umieszczonych za nimi skrzynkach nie ma jeszcze urządzeń mierzących prędkość, ale i tak spełniają już swoją funkcję – większość kierowców na ich widok gwałtownie hamuje.

– Wolę nie ryzykować. Nie wiadomo, kiedy włączą fotoradary i zaczną przysyłać do domu mandaty. Nikt nie lubi tracić w ten sposób kilku stówek – mówi taksówkarz z Ele.

Mundurowi planują zacząć pomiary po świętach Bożego Narodzenia. Sęk w tym, że mają tylko trzy fotoradary – o cztery za mało. Będą więc przenosić urządzenia z jednej skrzynki do drugiej. Liczą, że kierowcy, nie wiedząc, czy w danym punkcie jest akurat radar, i tak zdejmą nogę z gazu.

– Będziemy się starali, żeby fotoradar pracował na każdym maszcie po kilka godzin – zapowiada zastępca naczelnika stołecznej drogówki Paweł Piasecki.

Reklama
Reklama

Każde urządzenie robi po dwa zdjęcia na sekundę. Poźniej trafią one do Wydziału Ruchu Drogowego. Policjanci ustalą, do kogo należy zarejestrowany samochód, i wezwą taką osobę do siebie.

– Pokażemy właścicielowi zdjęcie. Jeśli się przyzna do przekroczenia prędkości, to na miejscu zostanie ukarany mandatem – wyjaśnia Piasecki.Jeżeli kierowca nie zgłosi się w ciągu miesiąca lub nie przyzna się do winy, sprawa trafi do sądu grodzkiego.

A co jeśli właściciel auta użyczył samochodu innej osobie? Wówczas powinien podać jej dane. Policjanci wezwą wskazanego kierowcę i ukarzą go mandatem. Wynosi on od 50 do 500 złotych. Kierowca może też dostać do 10 punktów karnych.

W najbliższych miesiącach kierowcy mogą się spodziewać inwazji fotoradarów. Policjanci planują 13 kolejnych. Jak przekonuje drogówka, fotoradar zmniejsza liczbę wypadków praktycznie do zera.

Dwa przenośne fotoradary mają w Warszawie także strażnicy miejscy, którym przywrócono możliwość karania za zbyt szybką jazdę.

Lokalizację dla nich wskazali mundurowi. Wytypowali miejsca, gdzie kierowcy rozwijają najwyższą prędkość i dochodziło do największej liczby wypadków.

W siedmiu miejscach stoją już znaki „uwaga, fotoradar”. W umieszczonych za nimi skrzynkach nie ma jeszcze urządzeń mierzących prędkość, ale i tak spełniają już swoją funkcję – większość kierowców na ich widok gwałtownie hamuje.

Pozostało jeszcze 82% artykułu
Reklama
Biznes
Nadciąga KSeF. Większość firm deklaruje co najmniej częściową gotowość
Biznes
Kawa jak złoto – ceny nie zatrzymują się, sieci hamują OZE, RPP tnie stopy
Biznes
Sojusz AI w Europie? Polska, Czechy i Bułgaria walczą o wspólną przyszłość
Biznes
Polskie firmy ruszają na świat. Rekordowy wzrost inwestycji zagranicznych
Biznes
Polski rynek automatyzacji nie odstaje od świata
Reklama
Reklama