Wprawdzie na koniec sesji uncja była już nieco tańsza, ale kolejna psychologiczna bariera została przekroczona. Piątkowy wzrost to m.in. skutek wypowiedzi szefa Fedu, który zasugerował dalsze obniżki stóp procentowych. Główną przyczyną wzmożonego popytu jest jednak tani dolar, który zwiększa siłę nabywczą inwestorów spoza USA. Zdaniem analityków, zanim kruszec pobije kolejne rekordy, może nastąpić korekta spowodowana wyprzedażą – część inwestorów może bowiem chcieć zrealizować zyski. Spokojniej było na rynku ropy. Informacje o możliwej recesji w USA, co na pewno zmniejszyłoby zapotrzebowanie na ten surowiec, doprowadziły do spadku notowań. W Londynie baryłka była w piątek o dolara tańsza niż w czwartek i kosztowała 91,2 dol. W Nowym Jorku ceny też spadały.

– Z jednej strony mamy zmniejszające zapasy, a z drugiej słabnące gospodarki. W najbliższych dniach cena 90 – 97 dolarów za baryłkę ropy Brent w Londynie wydaje się najbardziej prawdopodobna, jeżeli nie wydarzy się coś, co skłoni inwestorów do aktywniejszego działania w jedną lub drugą stronę – oceniają eksperci z polskiego E-petrol.pl.

Cena miedzi ulegała ostatnio sporym wahaniom. W środę osiągnęła dwumiesięczne maksimum (7450 dol. za tonę), a w piątek oscylowała wokół 7250 dol. Wśród inwestorów z jednej strony panuje obawa o popyt w USA, z drugiej zaś nadzieja na zwiększenie zamówień z Chin. W 2007 r. import miedzi do Chin wzrósł o ok. 35 proc.