Hanna Piwońska od 17 lat prowadzi sklep z wyrobami skórzanymi przy Krakowskim Przedmieściu 85. Do grudnia za metr kwadratowy płaciła 66 zł.
– Teraz władze Śródmieścia zażyczyły sobie 220 zł. To podwyżka w wysokości 330 proc. Przy takim czynszu nie utrzymam tutaj handlu – stanowczo twierdzi najemczyni. Wczoraj zamknęła sklep i powiesiła wielki plakat. Informuje, że za likwidację sklepu odpowiedzialne są władze dzielnicy.
Do podobnego protestu szykuje się najemca z pl. Zamkowego, od którego zarząd Śródmieścia zażądał 240 zł za mkw.
– To kolejna fala podwyżek, w ogóle nieuzgadniana ze środowiskiem kupieckim. A przecież wiceprezydent Andrzej Jakubiak zapewniał, że będą konsultowane – denerwuje się Maciej Kurek, sekretarz Stowarzyszenia Prywatnych Przedsiębiorców Warszawskiego Traktu Królewskiego. Dodaje, że Śródmieście wprowadza je po cichu, pojedynczo: – Jak zbliża się koniec umowy najmu albo ktoś ma jakąś sprawę do załatwienia w urzędzie, to przy okazji dostaje pismo o podwyżce, zazwyczaj kilkusetprocentowej.
Rozpoczęta wczoraj akcja protestacyjna to kolejny etap walki kupców ze Starówki i Traktu Królewskiego ze zbyt wysokimi, ich zdaniem, podwyżkami czynszów. Pierwsze zmiany stawek za wynajem władze dzielnicy zaproponowały latem ubiegłego roku. Podwyżki sięgały 200 – 300 proc. Np. w barku Przy Dunaju czynsz z 28 zł za mkw. skoczył na ponad 100 zł. Kupcy zagrozili strajkiem i zażądali negocjacji czynszowych z miastem. Ratusz się zgodził. Podwyżki wstrzymano. W listopadzie wiceprezydent Andrzej Jakubiak przedstawił wyniki audytu stawek czynszowych w tym rejonie miasta osiąganych na wolnym rynku. Wynosiły od 40 do 220 zł za mkw. – Powołaliśmy z wiceprezydentem zespół roboczy, który miał wypracować politykę czynszową. Przedstawiliśmy mu swoje propozycje. I cisza. A Śródmieście znów zaczęło podwyżki – żalą się najemcy.