Przychody z prywatyzacji w ciągu najbliższych czterech lat – jak zapowiedział minister skarbu Aleksander Grad – jeśli giełdowa koniunktura będzie sprzyjająca, mają sięgnąć nawet 30 mld zł (dotychczas mówiono o 27 mld).

Rada Ministrów zgodziła się na dalszą prywatyzację PKO BP. Jednak tylko częściową. – Udział Skarbu Państwa w spółce, która ma zachować narodowy charakter, może spaść do poziomu ok. 30 proc. – mówił minister skarbu Aleksander Grad. To jednak byłby dopiero drugi etap prywatyzacji. W pierwszym doszłoby do dokapitalizowania banku. W jaki sposób skarb zamierza zachować kontrolę nad PKO BP i zabezpieczyć się przed ewentualnym przejęciem udziałów przez inwestora strategicznego? – Na pewno w banku będzie akcjonariat rozproszony. Chcemy zachować bierną kontrolę, wyższy poziom koncentracji w jednym ręku dla kluczowych decyzji, podobnie jak w wariancie orlenowskim – mówił Aleksander Grad.

Do końca 2011 r. planowana jest prywatyzacja wszystkich firm z sektora finansowego. Nie sprecyzowano jednak daty sprzedaży państwowego pakietu w PZU, uzależniając ją od zakończenia sporu z Eureko. Największe firmy, które mają trafić w prywatne ręce, to grupy energetyczne (bez konkretnych terminów prywatyzacji, które mają przedstawić doradcy) i kopalnie (tu proces może ruszyć po zmianie rządowej strategii dla sektora). Rząd nie zdecydował się jednak na pozbycie udziałów w takich firmach, jak PKN Orlen, Lotos czy KGHM Polska Miedź. Tak jak pisaliśmy kilka tygodni temu w "Rz", trafiły na listę spółek strategicznych obejmującą w sumie 25 firm plus media publiczne. – Nie wykluczamy, że KGHM docelowo powinien zostać sprywatyzowany, ale na pewno nie przed 2011 r. – mówił premier Donald Tusk, przyznając jednocześnie, że brak decyzji o sprzedaży należącego do państwa pakietu 41,7 proc. akcji koncernu wynika z przedwyborczych zobowiązań. Skarb deklaruje za to, że weźmie się ostro do porządków w grupach kapitałowych KGHM, Orlenu i Agencji Rozwoju Przemysłu.

– Zakłada zakończenie w ciągu czterech lat prywatyzacji kilkunastu sektorów polskiej gospodarki. Należy mieć nadzieję, że jest to program realny – komentuje Jarosław Biernacki z firmy Access Corporate Finance. Dotychczasowe doświadczenia wskazują bowiem, że nawet gdy była wola polityczna, na drodze stawał nadmierny biurokratyzm, przewlekłe procedury i brak odpowiedniej kadry w ministerstwach.