– W kolejnych kwartałach wyniki spółek powinny być jednak coraz lepsze. Perspektywy są niezłe – przynajmniej do 2013 roku, dokąd sięga finansowanie z UE, na rynku będzie sporo pracy – prognozuje.
Zdaniem ekspertów rynek wielkich kontraktów budowlanych ruszy jeszcze w tym roku. Według Kacpra Żaka, analityka DI BRE Banku, druga połowa 2008 r. to ostatni moment, by rozpoczynać budowy dróg, jeśli chcemy zdążyć do 2012 roku. Analityk zwraca jednak uwagę, że w tym roku część firm kończyć będzie mniej rentowne kontrakty zawarte wcześniej, trzy i więcej lat temu, w zupełnie innej sytuacji rynkowej, przy mniejszych marżach, niższych kosztach robociznyi materiałów. – Niektóre spółki mają z tymi umowami problemy. Wkrótce jednak – w roku 2009, a na pewno 2010 – zaczną się chwalić wynikami umów z o wiele wyższymi marżami.
Mogą wówczas pokazać zupełnie nową jakość – uważa Żak.
Także szefowie spółek są zgodni: rok 2008 i kolejne będą dobrym czasem dla branży. – Gdy na przełomie 2005 i 2006 roku podpisywaliśmy kontrakty, czuliśmy już, że idzie koniunktura – wspomina Marek Michałowski, prezes Budimeksu. – Coraz wyraźniej rosły marże, nawet do kilkunastu procent. Niestety, potem nastało szaleństwo z cenami materiałów, no i wielka presja na podnoszenie pensji. Te rosnące koszty zjadły marże – przyznaje. – Rentowność części projektów spadła do zera, niektóre przyniosły nawet straty. To nauczyło firmy bardzo ostrożnego podejścia do planowania i brania pod uwagę wszelkiego ryzyka związanego z rosnącymi kosztami.
– W najbliższych kwartałach rentowność firm będzie rosła – mówi Michałowski. – Naprawdę sporego skoku spodziewam się w 2009 – 2010 roku, gdy zaczną być realizowane wielkie kontrakty na drogi, obwodnice, autostrady, stadiony. To wielka szansa dla branży – tłumaczy.