Potrzebujemy własnych złóż ropy

- Dla polskich rafinerii posiadanie dostępu do własnych złóż ropy to strategiczny priorytet. Zapewnienie źródeł stałych dostaw decyduje o bezpieczeństwie energetycznym kraju – pisze Paweł Olechnowicz, prezes grupy Lotos

Publikacja: 29.05.2008 07:39

Paweł Olechnowicz, prezes grupy Lotos

Paweł Olechnowicz, prezes grupy Lotos

Foto: Fotorzepa

Red

Konsumujemy więcej energii, więc potrzebujemy więcej surowców do jej wytworzenia. Ich zasoby nie są niewyczerpane. Obserwujemy zjawisko kurczenia się rezerw i niesatysfakcjonujący poziom nowych odkryć geologicznych. Wyhamowuje tempo przyrostu wydobycia ropy w Rosji (słychać już nawet o możliwości jego spadku), kraje Zatoki Perskiej zaś nie podają pełnych danych o swoich zasobach. Ostatnie odkrycia brazylijskie czy ciągle niezdefiniowane złoża piasków roponośnych w Kanadzie dodają trochę otuchy, ale czy to wystarczy w perspektywie następnych 20 lat?

Rokowania nie są optymistyczne. Zaludnienie naszej planety wzrośnie o 50 proc. do połowy tego stulecia. Ziemię będzie wtedy zamieszkiwać dziewięć miliardów ludzi. Chiny i Indie, dwa nowe rynki o rosnących zdolnościach nabywczych, już teraz wymagają większych dostaw. W ciągu 30 lat podwoi się liczba samochodów na świecie do ponad 2 miliardów, a za 20 lat niebo przemierzać będzie dwa razy więcej samolotów niż dzisiaj – ponad 36 tysięcy. Aby zamknąć statystyki dodam, iż zużycie ropy wzrośnie o 35 proc. do 2030 roku.

Ceny ropy przekroczyły już poziom 130 dolarów za baryłkę i nic nie wskazuje na to, by miały się zatrzymać. Kasandryczne przepowiednie podbijają poprzeczkę do 200, a nawet 300 dol. za baryłkę w perspektywie do 2010 r. Sytuacja nie jest jednak beznadziejna, bo coraz więcej ludzi rozumie, że mamy problem. Narasta zrozumienie, że bezpieczeństwo energetyczne powinno być zapewniane nie w skali pojedynczych państw członków, ale całej Unii. Tylko w ten sposób system bezpieczeństwa będzie trwały i skuteczny.

Jak na tym tle wygląda Polska? Pod względem zasobów surowca niezbyt dobrze, choć posiadamy bogate złoża węgla, w tym brunatnego. Niestety, nie dysponujemy obecnie takimi technologiami jego przetwarzania, które w perspektywie dziesięciu lat spełniałyby unijne normy emisji CO2.

Prawie cała ropa przerabiana w Gdańsku i Płocku musi więc być importowana. Niewiele lepiej jest z zasobami gazu ziemnego, chociaż tutaj polskie złoża stanowią znaczącą pozycję w bilansie kraju. Konieczność importu surowców uzależnia od źródeł zaopatrzenia. Istnieje niebezpieczeństwo, że dostawcy będą dyktować warunki, na jakich ma funkcjonować krajowy przemysł rafineryjny.

Podobnie jest z energią elektryczną. Samodzielnie będzie nam coraz trudniej funkcjonować, nawet modernizując elektrownie i zwiększając przepustowość linii przesyłowych. Strategicznego znaczenia nabiera budowa mostu energetycznego z Litwą, który zwiększy bezpieczeństwo obu partnerów. Warto wrócić też do koncepcji wykorzystania energii atomowej. W ostatnich 20 latach nastąpił wyjątkowy postęp w tych technologiach, czyniąc taką energię najczystszą i najtańszą, nawet uwzględniwszy koszty inwestycyjne.

Jednak skoro jesteśmy zmuszeni do sprowadzania ropy z zagranicy, dlaczego nie poszukać własnych jej źródeł? Dlaczego polskie firmy nie miałyby uczestniczyć w eksploatacji złóż? W mojej ocenie nie ma przeszkód dla tego typu działań.

Rolą technologii jest zastąpienie dotychczasowych surowców do produkcji biokomponentów takimi, które będą miały coraz mniejszy wpływ na bilans żywnościowy w skali globu

Zasadnicze kryterium jest jedno: w średniej i długookresowej perspektywie wygra ten, kto będzie miał dostęp do złóż surowca. Będzie go coraz mniej, a zapotrzebowanie będzie przewyższać możliwości dostaw. Często słychać argumenty, że polskie firmy są za słabe finansowo bądź że złoża są położone zbyt daleko od rafinerii. Jest w tym sporo prawdy, ale czy ma to oznaczać bezczynność? Za odpowiedź niech posłuży przykład węgierskiego MOL, który stopniowo zyskiwał samodzielnie doświadczenie, zdobywając systematycznie i konsekwentnie małe udziały w cudzych projektach – i nie miało znaczenia położenie tych pól czy lokalizacja rafinerii. Czy dzisiaj ktoś ośmieli się skrytykować efekt takich działań?

Polskie przedsiębiorstwa nie muszą przecież występować samodzielnie, wręcz przeciwnie, wskazane byłyby alianse strategiczne z partnerami dysponującymi własnymi złożami ropy naftowej i solidnym zapleczem finansowym. I jeszcze jedno. Trzeba mieć pewność, że otoczki prawna i cywilizacyjna takich operacji w odległych miejscach stwarzają szanse bezpiecznego działania. Kwoty, które trzeba wyłożyć na takie inwestycje, są duże, strategiczne znaczenie ropy rośnie. Tutaj nie może być żadnych porywów fantazji ani eksperymentów. Alianse muszą mieć charakter partnerski, tak aby tożsamość każdego z uczestników była zachowana. Zapewniam również, że polskie firmy mają szansę wnieść wartość dodaną do takich porozumień i nie muszą pełnić roli przysłowiowego kwiatka do kożucha. Te działania przemyślane rozważnie i bardzo profesjonalnie to wręcz potrzeba chwili.

W obrębie naszego zainteresowania oprócz pól norweskich mogą się znaleźć rejony geograficznie odległe, jak kraje basenu Morza Kaspijskiego czy kraje arabskie. Nawiązanie i poprawne prowadzenie relacji z nimi jest niezbędne ze względu na tamtejsze zasoby ropy. Instytucje dysponujące kapitałem pochodzenia arabskiego również mogą być naszymi potencjalnymi partnerami.

Pragnę przywołać sformułowanie zawarte w exposé ministra Radosława Sikorskiego, że w kwestii bezpieczeństwa energetycznego, które stanowi jeden z najistotniejszych elementów polityki zagranicznej państwa, niezbędna jest „dywersyfikacja źródeł i szlaków dostaw surowców energetycznych do krajów UE oraz stworzenie sieci połączeń i magazynów pozwalających na przesył nośników energii do państwa członkowskiego, które doświadcza – z przyczyn zewnętrznych – deficytu tych nośników”. Sama nasuwa się myśl o ropociągu z rejonu Morza Kaspijskiego nad Bałtyk. Rozwiązanie to, określane mianem ropociągu Odessa – Brody – Płock – Gdańsk, teraz powinno w końcu wejść w decydującą fazę. Uruchomienie tej rury miałoby charakter strategiczny i pozwoliło Europie – via rurociągi i transport tankowcami – na dostęp do zasobnych w ropę złóż kaspijskich.Rurociąg nie powinien być jednak projektem samym w sobie, a raczej stanowić element większej układanki. Innym jej fundamentem powinny być strategiczne magazyny ropy i produktów naftowych, które mogą być zlokalizowane na terenie Polski. Struktura geologiczna niektórych regionów naszego kraju, np. okolic Gdyni, pozwala na wybudowanie w szybki i efektywny sposób magazynów, których pojemności mogą stanowić strategiczny zapas nie tylko dla Polski, ale również innych krajów UE czy NATO.

Tutaj jawi się kolejne zagadnienie – zwiększone potrzeby surowcowe polskiego sektora naftowego. Grupa Lotos w wyniku realizacji programu 10+ zwiększy przerób ropy do ponad 10 mln ton rocznie. PKN Orlen zapowiada zwiększenie przerobu do 16, a później do 18 mln ton rocznie. Oznacza to wzrost rocznych potrzeb surowcowych w ciągu najbliższych pięciu lat o około 8 mln ton. Skąd wziąć dodatkową ropę?

Nie ma żadnych przeszkód, aby polskie firmy zaczęły uczestniczyć w eksploatacji zagranicznych złóż ropy naftowej

Czy dotychczasowi kontrahenci zagwarantują dodatkowe dostawy via rurociąg Przyjaźń? Może atrakcyjniejszy będzie dla nich kierunek wschodni (szczególnie po uruchomieniu rury ESPO łączącej wschodnią Syberię z Pacyfikiem)? Spółka giełdowa nie może pozwolić sobie na nadmierne ryzyko, szczególnie w sytuacji realizacji największego w jej historii programu inwestycyjnego. Dlatego mówimy o dywersyfikacji, dlatego jest ona z naszego punktu widzenia niezbędna. Europa i Polska mają szansę zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego, choć nie będzie to łatwe.

Warunkiem jest jednak odpowiedzialne potraktowanie tej kwestii już teraz. Z punktu widzenia Polski, a również grupy Lotos, takie bezpieczeństwo zapewnić mogą na pewno rura Odessa – Brody – Płock – Gdańsk wraz z systemem magazynów buforowych i strategicznych o dużych pojemnościach (kawerny) oraz dostęp do własnych źródeł ropy naftowej. Warto również dodać, że aktywa logistyczne Polski winny pozostawać pod kontrolą państwa. Jest to oczywiste, jednak nie oznacza, iż te aktywa muszą pozostawać własnością państwa. Konieczne jest wyraźne rozróżnienie tych dwóch konstrukcji politycznych i prawnych. Dopiero rozpatrywanie tych elementów łącznie daje całościowy obraz możliwości zabezpieczenia dostaw ropy naftowej do Polski bez przesądzania, z którego kierunku będzie można pozyskać te dostawy najefektywniej, tak z operacyjnego, jak i ekonomicznego punktu widzenia.

Trzeba też mocno podkreślić rolę biopaliw, od których nie ma odwrotu. Co prawda nie zdominują one bilansu energetycznego, ale już dzisiaj stanowią istotną jego część. Dostępne analizy wskazują jednoznacznie, że zapotrzebowanie na biokomponenty będzie systematycznie rosło. Rolą technologii zaś jest, aby zapewnić zastąpienie dotychczasowych surowców dla przemysłu biokomponentowego takimi, które będą miały coraz mniejszy wpływ na bilans żywnościowy. Straszenie głodem wywoływanym produkcją biopaliw jest demagogią. Świat, a Polska w szczególności, ma możliwości zwiększenia produkcji ziarna i olejów tak znacznie, żeby wystarczyło żywności dla ludzi i biopaliw dla samochodów.

Należy jednak, obserwując zmiany na rynku, zwiększyć siłę polskich koncernów poprzez powiązania i alianse strategiczne, tak aby stworzyć możliwość partnerskich działań w układzie firm i państw członkowskich UE. Działania te powinny silnie tkwić w koncepcji bezpieczeństwa strategicznego Polski i wspólnej polityki energetycznej Unii.

Śródtytuły pochodzą od redakcji

Konsumujemy więcej energii, więc potrzebujemy więcej surowców do jej wytworzenia. Ich zasoby nie są niewyczerpane. Obserwujemy zjawisko kurczenia się rezerw i niesatysfakcjonujący poziom nowych odkryć geologicznych. Wyhamowuje tempo przyrostu wydobycia ropy w Rosji (słychać już nawet o możliwości jego spadku), kraje Zatoki Perskiej zaś nie podają pełnych danych o swoich zasobach. Ostatnie odkrycia brazylijskie czy ciągle niezdefiniowane złoża piasków roponośnych w Kanadzie dodają trochę otuchy, ale czy to wystarczy w perspektywie następnych 20 lat?

Pozostało 94% artykułu
Biznes
Polska kupiła kolejne nowoczesne bezzałogowce w USA i... sprzedaje bezzałogowce obserwacyjne Malezji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Biznes
Stare telefony działają cuda! Dołącz do akcji T-Mobile i Szlachetnej Paczki
Biznes
Podcast „Twój Biznes”: Polski rynek akcji – optymistyczne prognozy na 2025 rok
Biznes
Eksport polskiego uzbrojenia ma być prostszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Biznes
Jak skutecznie chronić rynek Unii Europejskiej