Warto przypomnieć, iż odwołany dyrektor był w styczniu gorąco rekomendowany premierowi przez tegoż samego ministra, choć były i głosy niepodzielające tego entuzjazmu. Sytuacja jest śmieszna. Tylko że w przypadku polskich dróg już dawno nie powinno nam być do śmiechu.

Mimo że narażam się kolejny raz niepochlebną opinią mojemu koledze Cezaremu Grabarczykowi, nie mogę nie napisać, iż tego typu wydarzenia każą mi określić politykę kadrową ministerstwa mianem polityki chaosu. Tłumaczenie odwołania dyrektora dróg „brakiem postępu w realizacji rządowego programu budowy dróg krajowych i autostrad” nie było w moim przekonaniu czynnikiem decydującym. Czy w tak krótkim okresie można bowiem doprowadzić do cudu albo kompletnego załamania programu budowy dróg? Nie.

Każdy minister ma oczywiście święte prawo dobierania współpracowników, do których kompetencji ma zaufanie i którzy według niego pozwolą na sprawną realizację celów resortu. Mam nadzieję, że wybór nowego kierownictwa jest bardziej przemyślaną decyzją niż ta styczniowa. Jesteśmy bowiem w kluczowym i zarazem krytycznym momencie programu autostradowego. Negocjacje z prywatnymi inwestorami w sprawie budowy czterech kolejnych odcinków autostrad co rusz natrafiają na rafy.

Udało się, poprzez ograniczenia techniczne projektu odcinka autostrady A1 na odcinku Grudziądz – Toruń, zmniejszyć koszty powstania jednego kilometra do ok. 11 mln euro. Była szansa na zakończenie w najbliższych dniach negocjacji i rozpoczęcie budowy wiosną przyszłego roku. Czy teraz, kiedy jest nowe kierownictwo, niemające do tej pory nic wspólnego z drogownictwem, nie będzie kolejnego opóźnienia? Nowy szef GDDKiA jest inteligentny i rzutki. Obawa jednak pozostaje.

Sytuacja w GDDKiA jest zła. Rządowy program budowy dróg nie ma dokładnie rozpisanego postępowania dla każdej inwestycji. To błądzenie po omacku w programie wartym 121 mld zł. Widać, że administracja wymaga zmian organizacyjnych. Dzisiaj jednak na żadne rewolucje – choćby przekazanie utrzymania dróg krajowych samorządom – nas nie stać. Usamodzielnienie oddziałów GDDKiA mogłoby jednak pomóc, nie opóźniając przy okazji inwestycji.