Pogotowie protestacyjne to efekt uzgodnień, jakie zapadły podczas wczorajszych obrad Sekcji Krajowej Przemysłu Okrętowego NSZZ „Solidarność”.

SKPO przekształciła się w Komitet Protestacyjny. Wśród planowanych na najbliższe dni form protestu nie ma na razie strajku. – W przyszłym tygodniu, prawdopodobnie ok. 20 czerwca, zamierzamy pojechać do Brukseli, żeby prosić Komisję Europejską o przedłużenie terminu prywatyzacji stoczni - mówi „Rzeczpospolitej” Krzysztof Fidura, wiceprzewodniczący „Solidarności” w Stoczni Szczecińskiej Nowa. – Jedną z pierwszych form protestu będzie też ogólnopolska demonstracja w Warszawie i pikieta – „miasteczko stoczniowe” – pod Kancelarią Premiera.

– Liczyliśmy na to, że związkowcy na razie zachowają spokój – mówi Zdzisław Gawlik, wiceminister skarbu nadzorujący branżę stoczniową. – Skarb Państwa cały czas podejmuje działania, które mają doprowadzić do prywatyzacji stoczni. Protesty na pewno nie będą okolicznością sprzyjającą w tych negocjacjach – dodaje.

Jak twierdzi Krzysztof Fidura, do Brukseli może wybrać się nawet kilkuset stoczniowców. Kolejne formy planowanego protestu to pikiety, blokady i manifestacje w Szczecinie i Gdyni.

W piątek – jak pisaliśmy kilka dni temu w ‘Rz” – minister skarbu Aleksander Grad ma rozmawiać w Brukseli z unijną komisarz ds. konkurencji Neelie Kroes na temat przedłużenia do końca listopada terminu prywatyzacji polskich stoczni. Komisja daje nam czas do 30 czerwca i zapowiada, że jeśli polski rząd nie wywiąże się z tego zobowiązania w wyznaczonym terminie, może nakazać zwrot pomocy publicznej udzielonej stoczniom. W praktyce oznacza to ich bankructwo. W piśmie skierowanym do polskiego rządu, KE oszacowała wysokość pomocy dla samej Stoczni Gdańskiej na 750 mln złotych Bruksela ma podjąć decyzję w sprawie ewentualnego przedłużenia terminu prywatyzacji stoczni do 17 czerwca.