Wynagrodzenia prezesów firm są ulubionym tematem mediów i wzbudzają żywe emocje czytelników. Przeciętne zarobki polskich prezesów spółek giełdowych za 2007 r. wynosiły 740 tys. zł, a więc ok. 340 tys. dol. Tymczasem przeciętny prezes spółki w USA z listy „Fortune 500” zarobił ponad 11 mln dol.
Ciekawych informacji dostarczają analizy wynagrodzeń prezesów firm z USA. W latach 1936 – 1979 miał miejsce wyraźny trend spłaszczający zarobki i w latach 70. XX w. prezes zarabiał ok. 40 razy więcej niż pozostali pracownicy. Natomiast w dwóch następnych dekadach, odpowiednio: 60 razy i 190 razy więcej. W 2006 r. było to już 364 razy! A to oznacza, że szefowie dostają codziennie tyle, ile ich podwładni w ciągu całego roku. Szefowie spółek europejskich zarabiają przeciętnie trzy razy mniej.W takiej sytuacji konieczne jest zastanowienie się nad przyczynami tego intrygującego i ciągle rosnącego trendu. Zacznijmy od tego, że równolegle skraca się okres zatrudnienia prezesów. Firma konsultingowa Booz Allen Hamilton stwierdziła na próbie 2500 największych korporacji, że rotacja prezesów zwiększyła się w latach 1995 – 2005 z 9 proc. do 15,3 proc. W firmach tych 35 proc. odejść z firmy była wymuszona i w ciągu 10 lat zwiększyła się czterokrotnie. Inwestorzy przyjmują coraz częściej aktywną postawę właścicielską i naciskają na zarządy spółek w celu osiągania jak najlepszych wyników. Aktywni inwestorzy doprowadzili w USA do usunięcia zarządów takich firm, jak GM, IBM, Boeing, Xerox, Disney, Merck, Hewlet-Packard i wielu innych. Podobnie jest też w Europie i Japonii. Skróceniu uległ okres sprawowania funkcji przez prezesów. W 500 największych amerykańskich firmach w 1980 r. było to przeciętnie osiem lat, natomiast w 2005 r. – już tylko pięć lat.
Prezes firmy w XXI wieku przestał być głównym biurokratą firmy, a stał się przywódcą, kimś w rodzaju hollywoodzkiej gwiazdy albo mistrza sportu
Tendencja ta nasiliła się także w Europie. Tu prezesi pozostają na stanowiskach średnio 5,7 lat, a w krajach niemieckojęzycznych – 4,7. Rady nadzorcze (albo rady dyrektorów) są bardziej wymagające i niecierpliwe. Szybciej niż kiedyś reagują na opinie niezadowolonych akcjonariuszy, analityków i mediów. Stanowisko prezesa stało się posadą wysokiego ryzyka. Rynki, trendy konsumenckie i technologie zmieniają się coraz szybciej. Wraz ze wzrostem wymagań i ryzyka rosną zarobki, w tym i prezesów. Działają tu zatem podstawowe zasady gospodarki rynkowej.
W Stanach Zjednoczonych, na początku 2007 r. głośno był komentowany przypadek Roberta Nardellego, zmuszonego do rezygnacji ze stanowiska prezesa wielkiej sieci supermarketów budowlanych Home Depot. Był on mocno krytykowany przez akcjonariuszy za bardzo wysokie wynagrodzenie. Rada dyrektorów długo stawała w jego obronie, ponieważ Nardelli przyczynił się do podwojenia obrotów Home Depot. Jednakże spadły zyski. Nardelli w ciągu 6 lat zarobił 245 mln dol. Odchodząc, mimo spadku wartości akcji, otrzymał dodatkowo 215 mln dol., co było zgodne z warunkami kontraktu. I zapewne nie byłoby problemu, gdyby ceny akcji Home Depot rosły. W sierpniu 2007 r. Nardelli, mający ciągle opinię świetnego menedżera, został prezesem firmy samochodowej Chrysler, po jej rozwodzie z niemieckim Daimler Benz. Jego stała płaca wynosi teraz jeden dolar rocznie. Reszta wynagrodzenia ma zależeć od wyników firmy.