Z tezą, że firmy będą się coraz częściej decydowały na wrogie przejęcia konkurentów, zgadza się wielu obserwatorów rynku. W podobnym tonie przebiegła również dyskusja podczas panelu „Wrogie przejęcia – przyjazne dla rynku?”.
– Typowe wrogie przejęcie to sytuacja, gdy prezes dowiaduje się z radia czy Internetu, że ktoś złożył ofertę, i nie ma pojęcia, co firmę czeka, aż transakcja się sfinalizuje – mówi Jacques Schraven, prezes europejskiego stowarzyszenia EuropeanIssuers. Jego zdaniem wrogie przejęcia są często demonizowane, podczas gdy zazwyczaj pozytywnie wpływają na rozwój spółki i zyski akcjonariuszy. – Trudniejsza jest sytuacja zarządzających, dlatego zarządy zazwyczaj krytykują próby wrogiego przejęcia – dodaje.
Niedawno sfinalizowano pierwsze polskie wrogie przejęcie – spółkę W.Kruk kupiła Vistula & Wólczanka. – Zaczęło się jak klasyczne wrogie przejęcie, jednak ostatecznie główni akcjonariusze W.Kruk odpowiedzieli na wezwanie, więc transakcja przestała nim być – mówi prof. Aleksander Chłopecki z Uniwersytetu Warszawskiego. Transakcja odbiła się w Polsce szerokim echem, wielu analityków spodziewało się w niedługiej przyszłości podobnych. Tak się jednak nie stało – spółki faktycznie potaniały, ale kłopoty mają także banki, więc nie tak łatwo jest pozyskać środki na duże transakcje.
Największym wrogim przejęciem na świecie był zakup kilka lat temu przez Vodafone niemieckiej grupy Mannesmann. Transakcja przez wiele miesięcy nie schodziła z czołowych stron gazet – zaciekle walczyły obydwie strony, ostatecznie jej wartość z początkowych 100 mld dol. niemal się podwoiła i wyniosła 183 mld dol. – Podbijanie ceny to częsta praktyka, jednak walka do upadłego i windowanie ceny na sztucznie zawyżony poziom nie zawsze ma sens – twierdzi Beata Stelmach, prezes Stowarzyszenia Emitentów Giełdowych.
Wrogie przejęcia ciągle nie najlepiej się kojarzą, choć zdaniem ekspertów po sfinalizowaniu takiej transakcji jest większe prawdopodobieństwo, że wartość spółek w efekcie wzrośnie, niż gdyby połączenie zostało przeprowadzone w postaci tradycyjnej fuzji. W przypadku przejęcia W.Kruk przez V&W władze spółki i rodzina Kruk, kontrolująca największy pakiet jej akcji, często w bardzo emocjonalnych stanowiskach negowały sens połączenia, wątpiąc w możliwe do osiągnięcia dzięki temu połączeniu efekty synergii. Takie stanowisko często nie ma wiele wspólnego z biznesową kalkulacją.