Wczoraj ostatecznie przestał płynąć do Polski gaz z Ukrainy, bez zakłóceń odbywa się import rosyjskiego surowca przez Białoruś. PGNiG musiało więc sięgnąć po więcej gazu – o ok. 2 mln m sześc. na dobę – do zapasów magazynowych, które szacuje się na ok. 1,3 mld m sześc. PGNiG czerpie z nich ok. 15 mln m sześc. gazu na dobę. Popyt w kraju wynosi ok. 50 mln m sześc.
– Polska dzięki rezerwom może stabilnie funkcjonować przez trzy tygodnie – oświadczył wczoraj po spotkaniu z prezydentem Lechem Kaczyńskim wicepremier Waldemar Pawlak. Dodał, że rząd i prezydent podkreślają potrzebę szybkiego i kompromisowego rozwiązania konfliktu o gaz między Rosją a Ukrainą, a Polska musi szukać dostaw ropy i gazu drogami niekontrolowanymi przez Rosję. Wieczorem w TVN24 Pawlak opowiedział się za powołaniem misji ekspertów, którzy oceniliby sytuację w związku z konfliktem ukraińsko-rosyjskim. Jego zdaniem na czele misji mógłby stanąć Polak.
Z inicjatywy premiera Donalda Tuska dziś w Bratysławie odbędzie się spotkanie szefów rządów państw Grupy Wyszehradzkiej poświęcone sytuacji w sektorze gazowym.
[srodtytul]Przemysł dostaje mniej[/srodtytul]
Tymczasem PGNiG powiadomiło wczoraj dwóch odbiorców, PKN Orlen i puławskie Azoty, że zmniejsza im dostawy gazu. Ale – jak zapewniła rzeczniczka gazowej spółki Joanna Zakrzewska – jest to zgodne z umowami. W dokumentach tych przewidziano możliwość zmniejszenia dostaw, które później zostaną wyrównane.