Reklama

Wojna gazowa trwa

Unia Europejska apeluje do Rosji i Ukrainy o rozwiązanie sporu. Ale nie jest w stanie uruchomić wewnętrznych mechanizmów pomocy krajom dotkniętym redukcją dostaw

Publikacja: 08.01.2009 03:36

Kraje, które mają gaz z innych źródeł niż dostawy rosyjskie przez Ukrainę, są w znacznie bardziej ko

Kraje, które mają gaz z innych źródeł niż dostawy rosyjskie przez Ukrainę, są w znacznie bardziej komfortowej sytuacji niż te, które są „przyspawane” do rosyjskiej rury, jak np. Bułgaria, Słowacja, Bośnia i Hercegowina.

Foto: Rzeczpospolita

Wczoraj ostatecznie przestał płynąć do Polski gaz z Ukrainy, bez zakłóceń odbywa się import rosyjskiego surowca przez Białoruś. PGNiG musiało więc sięgnąć po więcej gazu – o ok. 2 mln m sześc. na dobę – do zapasów magazynowych, które szacuje się na ok. 1,3 mld m sześc. PGNiG czerpie z nich ok. 15 mln m sześc. gazu na dobę. Popyt w kraju wynosi ok. 50 mln m sześc.

– Polska dzięki rezerwom może stabilnie funkcjonować przez trzy tygodnie – oświadczył wczoraj po spotkaniu z prezydentem Lechem Kaczyńskim wicepremier Waldemar Pawlak. Dodał, że rząd i prezydent podkreślają potrzebę szybkiego i kompromisowego rozwiązania konfliktu o gaz między Rosją a Ukrainą, a Polska musi szukać dostaw ropy i gazu drogami niekontrolowanymi przez Rosję. Wieczorem w TVN24 Pawlak opowiedział się za powołaniem misji ekspertów, którzy oceniliby sytuację w związku z konfliktem ukraińsko-rosyjskim. Jego zdaniem na czele misji mógłby stanąć Polak.

Z inicjatywy premiera Donalda Tuska dziś w Bratysławie odbędzie się spotkanie szefów rządów państw Grupy Wyszehradzkiej poświęcone sytuacji w sektorze gazowym.

[srodtytul]Przemysł dostaje mniej[/srodtytul]

Tymczasem PGNiG powiadomiło wczoraj dwóch odbiorców, PKN Orlen i puławskie Azoty, że zmniejsza im dostawy gazu. Ale – jak zapewniła rzeczniczka gazowej spółki Joanna Zakrzewska – jest to zgodne z umowami. W dokumentach tych przewidziano możliwość zmniejszenia dostaw, które później zostaną wyrównane.

Reklama
Reklama

Jak dowiedzieliśmy się w PKN Orlen, firma otrzymuje 72 tys. m sześc. gazu na godzinę, podczas gdy zwykle zużywa 95 – 100 tys. m sześc. Rzecznik koncernu zapewnił, że nie spowoduje to ograniczenia produkcji, lecz jedynie „pogorszy jej ekonomikę”.

Pozostałe firmy, także te największe, otrzymują gaz bez najmniejszych problemów i na pewno do czwartku ta sytuacja się nie zmieni. Krajowa Dyspozycja Gazu zapowiedziała wczoraj, że obowiązuje tzw. pierwszy stopień zasilania. A to oznacza, że nie ma żadnych ograniczeń w dostawach.

[srodtytul]Solidarność w lesie [/srodtytul]

Odcięcie rosyjskich dostaw do UE pokazało, że kraje Wspólnoty nie są w stanie nawzajem sobie pomóc. To bardzo dobry argument dla Brukseli, która naciska, dotąd bezskutecznie, na wzmocnienie mechanizmu solidarności i budowę połączeń, tzw. interkonektorów, między krajowymi sieciami energetycznymi. Obecnie solidarność energetyczna może być uruchomiona, gdy dostawy gazu do całej UE spadną o 20 proc., a problemy będą się utrzymywały przez osiem tygodni. Nawet wtedy jednak nie wiadomo, jak energia miałaby być przekazywana krajom w potrzebie, bo brakuje infrastruktury transgranicznej. – Już możemy wyciągnąć z tego kryzysu lekcję: musimy budować interkonektory energetyczne – mówił szef UE Jose Manuel Barroso.

[srodtytul]Jest gaz czy go nie ma?[/srodtytul]

Zdaniem części ukraińskich ekspertów decyzja Gazpromu o zakręceniu kurka dla Europy może świadczyć o poważnych problemach na wewnętrznym energetycznym rynku. – Najwyraźniej koncern ma kłopoty z zaspokojeniem potrzeb wewnętrznych odbiorców, które znacznie wzrosły w okresie silnych mrozów, jak i realizacją zewnętrznych kontraktów na dostawy gazu – mówi „Rz” analityk Centrum NOMOS Mychajło Honczar. – Znów wybuchnie dyskusja o gazociągach północnym i południowym, które omijałyby Europę Środkową – ostrzegł wczoraj premier Czech Mirek Topolanek. Nie trzeba było długo czekać. Rosyjski premier Władimir Putin wyraził w środę nadzieję, że obecny kryzys gazowy skłoni państwa europejskie do poparcia budowy gazociągu północnego łączącego Rosję z Niemcami, po dnie Morza Bałtyckiego.

Reklama
Reklama

Paradoksalnie zakręcenie gazowego kurka Ukrainie nie spowodowało w tym kraju istotnych problemów. Pomógł kryzys gospodarczy i spadek zapotrzebowania na surowiec. Dało się jednak we znaki innym krajom. Jak wczoraj poinformowało „Rz” źródło w Gazpromie, koncernowi zależy teraz na jak najszybszym zakończeniu sporu z Ukraińcami. Rosjanie mają nadzieję, że nastąpi to już dziś.

[i]—adw, a.ła[/i]

[ramka][b]Ropa wyznacza ceny gazu[/b]

Początek 2009 r. to czas rekordowych cen gazu ziemnego. To dlatego, że wyliczane są w odniesieniu do notowań ropy naftowej, tyle że z kilkumiesięcznym opóźnieniem. Zwykle rozliczenia między dostawcami a odbiorcami odbywają się na koniec miesiąca, a punkt odniesienia stanowi średnia cena produktów ropopochodnych z ostatnich trzech kwartałów. Stąd wszyscy klienci rosyjskiego Gazpromu ponoszą teraz najwyższe koszty importu. Z nieoficjalnych informacji wynika, że trzeba płacić 500 – 550 dolarów za każdy 1000 m sześc. błękitnego paliwa. Jeszcze dwa lata temu cena była o połowę niższa.

[i]—a.ła[/i][/ramka]

[ramka][b]Walentyn Zemliański, rzecznik ukraińskiej spółki NAK Naftogaz [/b]

Reklama
Reklama

Zarzuty Gazpromu o wstrzymaniu dostaw rosyjskiego gazu do Europy przez terytorium Ukrainy są bezpodstawne. Nie mamy technicznej możliwości, by odciąć przesył, ponieważ wszystkie punkty wtłaczania surowca do ukraińskiego systemu rurociągów znajdują się w samej Rosji. Nie możemy fizycznie ograniczyć dostaw z tego kraju. Nie zostaliśmy także uprzedzeni przez rosyjski koncern o wstrzymaniu tranzytu gazu dla europejskich odbiorców. Podczas negocjacji w Moskwie apelowaliśmy, by nie doszło do powtórki sytuacji z zakręceniem kurka dla ukraińskich odbiorców podczas negocjacji dotyczących podpisania kontraktu na 2009 rok.

Proponowaliśmy Gazpromowi zachowanie status quo do czasu, aż dojdziemy do porozumienia, czyli przestrzegania umowy z ubiegłego roku. Koncern jednak nie zgodził się na taki układ.

Chcemy kontynuować negocjacje i liczymy na porozumienie. Pozycja ukraińskiego rządu jest następująca: do przyjęcia jest cena 201 dol. za tysiąc metrów sześc. surowca przy stawce tranzytu 2,05 dol. za tysiąc metrów sześc. na 100 km.

[i]—not. ta. s. [/i][/ramka]

Wczoraj ostatecznie przestał płynąć do Polski gaz z Ukrainy, bez zakłóceń odbywa się import rosyjskiego surowca przez Białoruś. PGNiG musiało więc sięgnąć po więcej gazu – o ok. 2 mln m sześc. na dobę – do zapasów magazynowych, które szacuje się na ok. 1,3 mld m sześc. PGNiG czerpie z nich ok. 15 mln m sześc. gazu na dobę. Popyt w kraju wynosi ok. 50 mln m sześc.

– Polska dzięki rezerwom może stabilnie funkcjonować przez trzy tygodnie – oświadczył wczoraj po spotkaniu z prezydentem Lechem Kaczyńskim wicepremier Waldemar Pawlak. Dodał, że rząd i prezydent podkreślają potrzebę szybkiego i kompromisowego rozwiązania konfliktu o gaz między Rosją a Ukrainą, a Polska musi szukać dostaw ropy i gazu drogami niekontrolowanymi przez Rosję. Wieczorem w TVN24 Pawlak opowiedział się za powołaniem misji ekspertów, którzy oceniliby sytuację w związku z konfliktem ukraińsko-rosyjskim. Jego zdaniem na czele misji mógłby stanąć Polak.

Pozostało jeszcze 83% artykułu
Reklama
Biznes
SoftBank sprzedaje akcje Nvidii. Zainwestuje miliardy w sztuczną inteligencję
Biznes
Warren Buffett przekazuje miliardy i stanowisko CEO. Nadchodzi nowa era Berkshire
Biznes
Rodzina Trumpów miała finansowo udany rok
Biznes
Biznes potrzebuje imigrantów, Shein pod ostrzałem Francji, Trump pomnaża majątek
Materiał Promocyjny
Rynek europejski potrzebuje lepszych regulacji
Biznes
Zachodnie koncerny znów rejestrują swoje marki w Rosji. Dlaczego to robią?
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama